Quantcast
Channel: Wiadomości ze zpaf.pl
Viewing all 3491 articles
Browse latest View live

Wystawa fotografii „Lustra pamięci” Janusza Nowackiego w Śremie

$
0
0

Tribute to Ewa and Wojtek 
Muzeum Śremskie w Śremie, ul. Adama Mickiewicza 89 
Wernisaż w sobotę 18 listopada o godz. 18:00, ekspozycja do 6 grudnia 2017

Wystawę przygotowałem w hołdzie Ewie Andrzejewskiej i Wojciechowi Zawadzkiemu, dwojgu wybitnym twórcom i animatorom życia fotograficznego, z którymi miałem zaszczyt wiele lat współpracować. Wojtek gościł w 1986 roku na IV Gnieźnieńskiej Dekadzie Fotografii. W utworzonej przeze mnie w początkach stycznia 1993 roku Galerii Fotografii pf w Centrum Kultury ZAMEK w Poznaniu, już 4 lutego odbył się wernisaż wystawy Ewy „Fotografie”. Jej świetliste, magiczne obrazy rozpoczęły 11. letni okres trwania fotografii srebrowej
w tej galerii. Tak zaczęło się nasze wspólne życie w fotografii i fotografią.


                  Ewa & Wojtek 1991, Fot. Maciej Hnatiuk


Przeczytałam gdzieś, że wrażliwego człowieka piękno natury, a drzew w szczególności nastraja smutno. Może dlatego, że kojarzymy je z przemijalnością? Naszą własną…
My ludzie jesteśmy jak drzewa. Istnieją między nami analogie i specyficzne więzi. Widzimy te same pory roku, przeżywamy zmienne stany natury. Jak drzewa w lesie połączone sąsiedztwem, wsparciem gałęzi, bliskością korzeni my także żyjemy w zbiorowości. Drzewa biorą siłę z korzeni. Z nich idą kanały przepływu informacji, swoista wiedza o odległych światach i systemach nam nieznanych. My zapomnielismy o korzeniach. Utraciliśmy wiele z umiejętności badania subtelnych powiązań, obserwacji śladów. Coraz trudniej porozumiewamy się z naturą, nie czytamy jej znaków. Oddalamy się od drzew.
Być może podobne refleksje towarzyszyły Januszowi Nowackiemu kiedy zaczął tworzyć swój cykl fotograficzny pt. "Lustra pamięci". Widzimy tu drzewa w swoich naturalnych warunkach, wyrwane z korzeniami, okaleczone, upadłe lub zwalone, zniekształcone i chore, a niektóre rosłe i dorodne.
Artysta w poszczególne kadry wkomponowuje lustra, jak dyskretne protezy, w których pojawiają się fragmenty drzew, ale poprawione czy ulepszone, może bardziej dopowiedziane, piekniejsze, młodsze. Zatrzymane w kadrze jakby w swoim lepszym życiu. Tym dorodnym, autor dodaje fragmenty uległe destrukcji, jako być może zapowiedź schyłku ich świetności. Ten efekt zamiany pokazuje nieuchronność procesów przemijania drzew i nostalgię temu towarzyszącą. Jest ćwiczeniem pamięci, łagodzonej i wzmacnianej jednocześnie poprzez zapis zawarty w lustrach. Ich wpisanie w pejzaż odbywa się, z nielicznymi wyjątkami, bez zaburzania naturalnego środowiska drzew, z zachowaniem pewnego istniejącego porządku. Autor wie i czuje gdzie może te lustra postawić. Wtopione w zastany obraz / kadr, pozostają prawie niezauważalne, lecz dla wymowy tych fotografii mają znaczenie zasadnicze.
To one budują narrację.
Janusz Nowacki poświęca swoją uwagę wszystkim i każdemu drzewu z osobna. Niewątpliwie zna je doskonale, oglądał te miejsca wielokrotnie i są mu one bliskie. Był uważnym obserwatorem ich życia. Te fotografie, posługujac się tezą Rolanda Barthesa, są nie tylko dowodami na istnienie świata, wielkiej wrażliwości Autora i nośnikami pamięci, ale tworzą opowieści. Każde drzewo ma tu swoją opowieść. Jak człowiek.
Janina Hobgarska

Janusz Nowacki
Poznaniak, fotograf, płetwonurek, animator kultury, kurator wystaw fotograficznych w Polsce, Czechach, Niemczech i Francji. Członek Związku Polskich Artystów Fotografików, (od roku 2007 członek honorowy).
Debiutował w 1964 roku, początkowo skupiał się na fotografii portretowej muzyków jazzowych.
W latach 1973-1992 pracował w poznańskim Pałacu Kultury – animował życie fotograficzne w Wielkopolsce poprzez realizację autorskiego programu Warsztatów Fotograficznych, sytuujących się w nurcie „fotografii poza galerią”, który promował fotografię dokumentalną.
Od połowy lat 80. swoje zainteresowanie związał z fotografią pejzażową, szczególnie o tematyce tatrzańskiej. Założył autorską Galerię Fotografii pf w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, którą kierował w latach 1993-2004, realizując 145 wystaw. Inicjator obchodów 100-lecia zorganizowanego życia fotograficznego w Poznaniu. Autor licznych wystaw indywidulanych i uczestnik zbiorowych oraz książek fotograficznych: Razem ’81 (2011), Twarze Jazzu (2012), Pejzaże z drogi do ciszy (2015), Lustra pamięci (2015). Jego fotografie zamieszczono w książkach poetyckich: Tadeusza Żukowskiego Elegia zimowa (1994) i Biały kamyk (1998), Romana Bąka Miejsca dróg i przepraw (2005).
Otrzymał m. in. : Medal Kuratorium Oświaty i Wychowania w Poznaniu, Nagrodę im. Waldemara Kućko Wojewody Gorzowskiego, Nagrodę Artystyczną Miasta Poznania, Nagrodę Artystyczną Marszałka Województwa Wielkopolskiego, Odznakę Honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej” Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.


„Krajobraz minimalny” Pawła Opalińskiego w dębickiej Galerii MOK

$
0
0

Galeria Sztuki Miejskiego Ośrodka Kultury, ul. Akademicka 8, Dębica 
Wernisaż w piątek 17 listopada o godz. 19:00, ekspozycja do 10 grudnia 2017

Krajobraz – jako istotny, nieodłączny i nieodzowny element naszej rzeczywistości wyzwala w nas emocje: poczucie piękna, radość, zadumę, tęsknotę za utraconym rajem, itp. Jako element biologicznie ważny dla zachowania gatunku – krajobraz oddziałuje na naszą podświadomość nawet przez swoje pojedyncze składowe. Widok podstawowych i utrwalanych w zbiorowej świadomości człowieka przez setki lat elementów jest sygnałem wystarczającym do uruchomienia szeregu odczuć, wspomnień i wyobrażeń. Zespół minimalnych fragmentów krajobrazu: poziomej linii horyzontu, pionowych linii drzew, sinusoidy czy paraboli pofałdowania płaszczyzny terenu - poprzez ich wielokrotność i rozgrywające się między nimi napięcia – staje się kodem. W kodzie tym zawarty jest też zapis mozolnych wysiłków człowieka nad przeorganizowaniem własnego otoczenia. Człowieka, który korzystając ze wspaniałego dziedzictwa ziemi, zagarnął wszystkie środowiska.
W rzeczywistości, większość prac z cyklu „Krajobraz minimalny”  to fotografowane z bliskiej odległości fragmenty kamieni lub ziemi. Czasem sypiący się i podrapany tynk na ścianie, pojedyncza gałąź, lub kępka trawy, które imitują np. rozległą panoramę lasu. Być może nasza przyszłość to takie właśnie imitacje - namiastka i pretekst do wspominania krajobrazu naturalnego, który zanika w zastraszającym tempie.
Jak pisał prof. Waldemar Jama w recenzji prac z pierwszej części cyklu:
„Sztukę często obarcza się obowiązkiem komunikowania się, wyrażania czegoś, interpretowania świata itd. Niektórzy twórcy szukają ’wielkich obrazów’, autor zadowolił się codziennością pejzażu - szeroko pojętego, gdzie nie ma upiększania rzeczywistości, gdyż jak pisał H. Stażewski:
                     „Świat stworzony przez wyobraźnię, albo przez proces myślenia może być
                      dla nas bardziej realny od świata postrzeganego jako rzeczywisty”.
Aby uzyskać jednorodność formalną, autor szuka form najprostszych, nie mitycznej Arkadii.
Dla oglądającego wystawę może być to zapis ’przemienności form roślinnych’, jak zauważa autor. Odbiór jednostkowy może być jednak różny. A może obcujemy z imitacją rzeczywistości obserwując jej stwarzanie?”.

W Galerii MOK zaprezentowane zostaną prace z serii „Krajobraz minimalny” zrealizowanej na Słowacji w latach 2015/2016 oraz „Krajobraz minimalny II” zrealizowanej w bieżącym roku w Polsce – w sumie 45 prac, z czego większość dotąd niepublikowanych.
Partnerem strategicznym wystawy jest Idealia Konsulting sp. z o.o. z Warszawy

Paweł Opaliński - absolwent Wydziału Grafiki i Malarstwa ASP w Łodzi.
Doktorat w łódzkiej ASP w 2011 roku, habilitacja w ASP w Warszawie w 2017 roku.
Autor kampanii reklamowych i projektów graficznych – w tym: kilkunastu layoutów prasowych, wielu logotypów i okładek książkowych; ilustrator i fotografik. Członek ZPAF od 2008 roku, za twórczość fotograficzną otrzymał szereg nagród i wyróżnień, w tym: dziesięciokrotnie wyróżnienia honorowe International Photo Awards / The Best Photographer of the year / USA, wyróżnienia Monochrome Awards / Wielka Brytania i Paris Photography Prize / Francja, dwukrotnie Grand Prix Międzynarodowego Konkursu Fotograficznego „Krajobraz Górski” / Polska, Grand Prix Biennale Fotografii Górskiej / Polska, Grand Prix Cyberfoto / Polska oraz Złotą Plakietę Ministra Kultury i Sztuki i dwukrotnie Nagrodę Tatrzańskiego Parku Narodowego za popularyzację piękna tatrzańskich krajobrazów.
Twórczość projektową i fotograficzną dzieli z pracą dydaktyczną. Adiunkt Europejskiego Wydziału Sztuk AFIB Vistula w Warszawie, wykładowca Instytutu Sztuk Pięknych UJK w Kielcach. W latach 2011-2014 pełnił funkcje wiceprezesa Zarządu Okręgu Świętokrzyskiego Związku Polskich Artystów Fotografików w Kielcach i członka Rady Artystycznej ZPAF w Warszawie.

Fotobzik zaprasza na listopadowe wydarzenia w Katowicach i Krakowie

$
0
0

II Ogólnopolska Konferencja Fotograficzna w Katowicach, 16 - 17 listopada 2017 
„Widzenie siebie”, ASP w Katowicach, ul. Raciborska 37 oraz Galeria Rondo Sztuki. 
Spotkanie z Agatą Grzybowską z cyklu Art Come Out w Krakowie, 20 listopada 2017 
Małopolski Ogród Sztuki, ul. Rajska 12, Kraków. ZPAF jest partnerem medialnym…

Plan wydarzeń:
* czwartek 16 listopada - pierwszy dzień II Ogólnopolskiej Konferencji Fotograficznej poświęconej tematowi selfie - znani wykładowcy zagoszczą w katowickiej ASP, by dyskutować na temat autoportretu fotograficznego. Wydarzeniem towarzyszącym będzie wernisaż wystawy fotografki Martyny Basty
w galerii Rondo Sztuki w Katowicach przy Rondzie im. Gen. Jerzego Ziętka.
* piątek 17 listopada - drugi dzień konferencji „Widzenie siebie” w Katowicach.
Pełne informacje o konferencji oraz szczegółowy harmonogram na stronie wydarzenia.  
* poniedziałek 20 listopada - spotkanie z fotografką Agatą Grzybowską w ramach cyklu Art Come Out, przy okazji premiery jej albumu fotograficznego „9 bram, z powrotem ani jednej” w Małopolskim Ogrodzie Sztuki w Krakowie. Więcej o wydarzeniu na stronie Stowarzyszenia Fotograficznego FotoBzik.


ASP w Katowicach, Fundacja Kultura Obrazu oraz Stowarzyszenie Fotograficzne FotoBzik
zapraszają do udziału w II Ogólnopolskiej Fotograficznej Konferencji Naukowej „Widzenie siebie”.
Konferencja odbędzie się w dniach 16 i 17 listopada 2017 roku w ASP w Katowicach.
Tytuł konferencji nawiązuje do rozważań Nicholasa Mirzoeffa zawartych w książce „Jak zobaczyć świat”, zwłaszcza dotyczących zjawiska selfie – jako najbardziej demokratycznego wcielenia autoportretu. Latem pisaliśmy o jej przygotowaniach
Celem konferencji jest wymiana wiedzy i poglądów na tematy dotyczące zagadnienia „Widzenie siebie”, szczególnie w kontekście fotografii współczesnej. Spotkanie ma charakter naukowy i interdyscyplinarny, a do udziału w nim zostały zaproszone autorytety z różnych dziedzin nauki i sztuki. Jednymi z najbardziej istotnych założeń sesji są zarówno popularyzacja fotografii w kręgach akademickich wpływająca na rozwój dziedziny, jak również możliwość polemiki pomiędzy ekspertami, młodymi badaczami oraz uczestnikami nie związanymi ze środowiskiem akademickim, a zainteresowanymi tematem konferencji.
Więcej informacji na stronie internetowej konferencji.

Martyna Basta, „Wstrząsy naturalne”
- wystawa w ramach II Ogólnopolskiej Fotograficznej Konferencji Naukowej „Widzenie siebie”.
Na fotografiach artystka dokumentuje elementy swoistego krajobrazu, bądź konstrukcje czy gesty, które wchodzą z nim w korespondencję. Wraca do miejsca z czasów dzieciństwa i umiejscawiając w kadrze siebie, upatruje związków z tym co obecne i minione. Sięga również do swojego archiwum, poszukując fotografii, które wykonane zostały w trakcie przemieszczeń, podróży o niepewnym celu, lecz zawsze będących odległymi od miast i jego zabudowań.
Gest wykonania autoportretu, pewnego rodzaju inscenizacja, a sięgnięcie do tego, co retrospektywne i spontaniczne, tworzy dialog pomiędzy tym, co było impulsem, a obecnie stało się nostalgią. Powrót do miejsc wolnych od urbanizacji, spójnych z pragnieniami i rytmem natury, zawsze okazuje się niemożliwy na dłużej, niż zbyt krótką chwilę.
Martyna Basta (1996) – absolwentka Akademii Fotografii w Krakowie, aktualnie studentka Tekstów Kultury na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dwukrotna stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w kategorii osiągnięć artystycznych (2014, 2015). Brała udział w wystawie zbiorowej Ufo Visual Lab towarzyszącej tegorocznemu Miesiącu Fotografii w Krakowie.

Fotobzik Stowarzyszenie Fotograficzne i Małopolski Ogród Sztuki
zapraszają na spotkanie autorskie z cyklu Art Come Out! z Agatą Grzybowską.
20 listopada 2017 od 19:00 fotografka i fotoreporterka pracująca dla „Gazety Wyborczej”, absolwentka Wydziału Fotografii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi, opowie o swojej pracy, rozwoju twórczym i debiucie książkowym: „9 bram, z powrotem ani jednej”.
Album fotografki ukaże się 16 listopada.
Grzybowska przedstawia 9 osób, które z różnych przyczyn i życiowych wyborów postanowiły porzucić życie w mieście i osiedlić się w Bieszczadach. Bieszczady, które dla jednych są symbolem wolności oraz bezpośredniego, namacalnego kontaktu z naturą, stały się dla nich pułapką, z której nie potrafią się wydostać. Żyją z dala od ludzi, często bez prądu i bieżącej wody, w chatach, które sami zbudowali.
Dlaczego podjęli takie decyzje? Co nimi kierowało? Przed czym uciekali?
Co chcieli w ten sposób osiągnąć? Czy są dla nich samotność i melancholia? To tylko niektóre pytania, na które Grzybowska stara się odpowiedzieć w swojej książce „9 bram, z powrotem ani jednej”.
Więcej na stronie Stowarzyszenia Fotograficznego FotoBzik.


Kliknij w obrazek powyżej, by zobaczyć prezentację (najlepiej na pełnym ekranie)
książki wydanej przez BLOW UP PRESS

Dołącz do wydarzenia na Facebooku tutaj oraz tutaj i jeszcze tutaj 

Czwarta edycja festiwalu Warsaw Photo Days: 17 listopada – 15 grudnia 2017

$
0
0

Organizator: Okręg Warszawski Związku Polskich Artystów Fotografików 
Partnerzy: Sinfonia Varsovia, Nowe Miejsce, Warsaw Adventure, Wydawnictwo Czarne 
Dyrektor festiwalu: Jolanta Rycerska. Dyrektor artystyczny: Katarzyna Majak 
Konsultacja merytoryczna i programowa: Andrzej Zygmuntowicz

17 listopada zostanie otwarty organizowany przez Okręg Warszawski ZPAF festiwal Warsaw Photo Days.
W warszawskich galeriach będzie można obejrzeć szesnaście wystaw, podczas których zaprezentowane zostaną prace czterdziestu dwóch autorów.
Tytuł edycji: POST SOVIETICUS.
Temat tegorocznej edycji festiwalu został tak sformułowany, aby prezentowane projekty fotograficzne były autorskim odniesieniem się do historii i współczesności krajów postradzieckich. Pozostałe w ludziach i miejscach ślady przeszłości okazały się ciekawym obszarem do budowania wypowiedzi artystycznych, ale także okazją do zaprezentowania ważnych fotografii historycznych obrazujących kształt minionego świata.

OTWARCIE FESTIWALU odbędzie się w piątek 17 listopada 2017
Wydarzenia:
Wystawa „Kraj na dorobku. 1960-89”, kurator: Anna Musiałówna
Stara Galeria ZPAF / Galeria Obok ZPAF, Plac Zamkowy 8, Warszawa. Wernisaż o godz. 18:00
Autorzy: Krzysztof Barański, Maciej Musiał, Marian Musiał, Anna Musiałówna, Maciej Osiecki, Krzysztof Pawela, Marek Szymański, Krzysztof Wojciewski.
Wystawa „Roadtrip”, kurator: Joanna Kinowska
Nowe Miejsce, Al. Jerozolimskie 51 lok. 2, Warszawa. Wernisaż o godz. 19:00
Autorzy: Justyna Mielnikiewicz, Mariusz Forecki, Jacek Piotrowski, Krzysztof Miller, Wojciech Grzędziński, Adrian Svec, Zofia Rydet, Bogdan Łopieński, Zbyszko Siemaszko, Kuba Dąbrowski, Przemysław Pokrycki, Federico Caponi, Alexander Kazantzev, Boris Nemeth, Mikhail Palinchak, Jan Brykczyński, Ania Kłosek, Marek Berezowski, Tymon Markowski, Oldrich Malachta.
Ogłoszenie laureata GRAND PRIX festiwaluoraz wernisaż 14 wystaw Programu Open
Sinfonia Varsovia, ul. Grochowska 272, Warszawa, o godz. 20:00
Muzyka na żywo Orkiestra Saturator w składzie: Magda Kuś - śpiew, Karol Gołowacz - saksofon, Jan Jędrzejczyk - fortepian.
Autorzy wystaw Programu Open, których wyłoniło Jury - Katarzyna Majak, Jolanta Rycerska, Magdalena Wdowicz-Wierzbowska, Andrzej Zygmuntowicz oraz Anna Kłosek:
Alexander Anufriev (Rosja) – New Moscow
Andrei Liankevich (Białoruś) – Goodbye, Motherland
Andrei Nacu (Rumunia) – Encircled by the motherland
Doina - Domenica Cojocaru (Rumunia) – Remnants
Irene Jonas (Francja) – The end of the Red Man
Jovana Mladenovic (Serbia) – Monumental Fear
Karol Pałka (Polska) – Gmach
Kirk Ellingham (Wielka Brytania) – Georgian Stranger
Lorraine Turci (Francja) – Pyramiden, polar epitaph of an utopia
Masha Svyatogor (Białoruś) – Kurasoushchyna, my love
Tatyana Palyga (Rosja) – Cherepovets
Triin Kerge (Estonia) – Kodukoht (Place of home)
Urszula Janoszuk (Polska) – Vilnius Post Sovieticus: Autopresentation
Valentyn Odnoviun (Litwa) – Surveillance

O wystawach:

1. KRAJ NA DOROBKU 1960-89
Współczesnym młodym ludziom codzienność w socjalistycznej Polsce najczęściej kojarzy się z niedostatkiem, szarością i marazmem. Ale tamten czas miał też swoje barwy i jaśniejsze strony - przede wszystkim sprzyjał poczuciu wspólnoty. Ludzi łączyła bieda i jeden wspólny wróg - narzucona przez władze ideologia.
Fotoreporterzy znajdowali się po tej samej stronie barykady, co większość społeczeństwa. Dla autorów prezentowanych zdjęć zewnętrzne warunki nie miały znaczenia, podobnie jak pieniądze, za które niewiele można było kupić. Cieszyli się urokami życia dwudziestolatków i realizowali swoją pasję przyglądając się światu przez obiektyw. Dla fotografii reportażowej był to dobry i fotogeniczny czas. Fotoreporterzy prasowi nie tylko doświadczali ciekawych przygód w terenie, ale zawód traktowali jako misję. Głównym celem było przechytrzenie cenzury i opublikowanie ważnego materiału obrazującego realia systemu. Władza nieświadomie wspierała te działania finansując delegacje służbowe, podczas których powstawały obrazy niezgodne z obowiązującą linią partii. Dzięki tej sprzecznej w intencjach symbiozie, dziś możemy popatrzeć na ówczesną Polskę oczami autorów zdjęć - dokumentalistów tamtego czasu.
Autorzy: Krzysztof Barański, Maciej Musiał, Marian Musiał, Anna Musiałówna, Maciej Osiecki, Krzysztof Pawela, Marek Szymański, Krzysztof Wojciewski; kurator: Anna Musiałówna.


2. ROADTRIP
Nie ma dobrego i w pełni oddającego sens tłumaczenia słowa „roadtrip”. To jest coś więcej niż przejażdżka. Podróż samochodem dla samego jechania. Przemierzanie przestrzeni i oglądanie widoków zza szyby auta.
Kultura motoryzacji w Europie Środkowo-Wschodniej ma pewien wspólny rys. Marzenia o posiadaniu własnego auta, odkładanie latami pieniędzy i zapisywanie się w kolejce. Czas przełomu 1989-1991 w regionie szczególnie widać właśnie w podejściu do motoryzacji. Odrzucenie produkcji radzieckiej na rzecz importowanych masowo z Zachodu aut, wysyp komisów i giełd samochodowych. To wreszcie posiadanie własnych czterech kół, a potem instalacja alarmu i radia, ulepszanie, dekorowanie, tuning. Parkingi i garaże, które wciskają się w każdą wolną przestrzeń miejską. Jest szalenie ważna decyzja czym pojechać do ślubu, generalne pytanie o samochód, który ma być znakiem statusu społecznego. Mamy także zmiany w regulacjach prawnych, czy trzeba zapinać pasy, dzieci wozić w fotelikach i po ilu promilach jeszcze można wsiąść do auta. A wszystko to - odbywa się na tych samych drogach, z mozołem modernizowanych, pamiętających poprzednią epokę.
"Roadtrip" to zaproszenie do podróży autem na Wschód. Odbywamy ją razem z Andrzejem Stasiukiem i fragmentami jego książki „Osiołkiem”.
Zapraszamy w drogę, na „roadtrip” po Wschodzie, z pasami zróbcie jak uważacie.
Autorzy: Justyna Mielnikiewicz, Mariusz Forecki, Jacek Piotrowski, Krzysztof Miller, Wojciech Grzędziński, Adrian Svec, Zofia Rydet, Bogdan Łopieński, Zbyszko Siemaszko, Kuba Dąbrowski, Przemysław Pokrycki, Federico Caponi, Alexander Kazantzev, Boris Nemeth, Mikhail Palinchak, Jan Brykczyński, Ania Kłosek, Marek Berezowski, Tymon Markowski, Oldrich Malachta; kurator: Joanna Kinowska.


3. Międzynarodowy Program Open
    – wystawy indywidualne 14 laureatów międzynarodowego konkursu

Kurator Katarzyna Majak o projektach laureatów:
Nie istnieje granica oddzielająca teraźniejszość od przeszłości, ta ostatnia jest wciąż obecna tu i teraz,
to co minione trwa nadal, a czas i przemijanie to tylko złudzenia. Taki wniosek nasuwa się nieodparcie, gdy przyglądamy się obrazom nadesłanym na tegoroczny konkurs Programu Open
WARSAW PHOTO DAYS, którego hasłem przewodnim jest POST SOVIETICUS.
Pozostałe w ludziach i miejscach ślady przeszłości są interesującymi próbami przyjrzenia się mentalności i kulturze mieszkańców krajów postradzieckich, kiedyś i dziś. Zainteresowanie tematem młodych pokoleń dowodzi, że element często spychany w zapomnienie, nieprzerwanie współkonstytuuje współczesną świadomość, będącą swoistą syntezą pamięci przeszłości i obrazu teraźniejszości.
Puste i wyludnione sale „Gmachu” Karola Pałki wydają się tylko czekać na zjawienie się tych, którzy tylko co opuścili te pomieszczenia, lecz zaraz tutaj powrócą, by spełniać na nowo nakazane przez system rytuały. Karol Pałka, fotograf, reżyser filmów dokumentalnych, roztacza przed naszymi oczami scenografie tych rytuałów, wydawałoby się - wciąż gotowe na ciąg dalszy spektaklu.
Skala spektaklu nie musi być tak monumentalna, również na poziomie niepozornych detali można odnaleźć wiele znaczące gesty, jak pantomima dłoni w “De jur, împrejur este patria” Andrei Nacu. Jednostka uwikłana w państwowotwórczą symbolikę godła ujawnia tu dyskretnie, ale wymownie rozległą skalę reakcji na to uwikłanie, które trudno byłoby zresztą uznać za wyłączną cechę systemu sowieckiego.
Jak wymowne potrafią być drobne detale pokazuje projekt Walentyna Odnoviuma – kolekcja zdjęć judaszy z więzień KGB i Stasi. Okrągłe podświetlone obiekty wydają się niemal obrazami abstrakcyjnymi, a przecież są śladem i świadkiem aż nadto realnych i konkretnych ludzkich tragedii, których widz może się jedynie domyślać.
Puste i bezludne są też mieszkalne wnętrza w projekcie estońskiej fotografki Triiny Kerge, stanowiąc swoiste ramy dla ukazania zewnętrznych pejzaży zmieniających się wraz kolejnymi porami roku, pejzaży pełnych śladów niedawnej przeszłości.
Pejzaże postsowieckich miast pielęgnują tę przeszłość, przechowują ją w swej siermiężnej szarzyźnie, bylejakości, niezniszczalnej tymczasowości, tak wyrazistej na fotografiach autorstwa Tatyany Palygi z jej rodzinnej miejscowości Czerepovets w północno-zachodniej Rosji, do której artystka powraca po długiej nieobecności w poszukiwaniu własnych korzeni. Nawet nowo wzniesione osiedla na obrzeżach Moskwy uchwycone w kadrach Aleksandra Anufrieva wydają się wciąż należeć do minionej epoki, ciążyć ku niej przynajmniej duchem, jeśli nie formą.
Nieco inaczej wyglądają wędrówki Maszy Svyatogor po białoruskim Mińsku i jego okolicach. Masza szarzyznę odwiedzanych miejsc przełamuje barwną intruzją własnej postaci i figur ze świata wyobraźni.
Po ulicach Wilna Urszula Janoszuk porozsiewała zabarwione złowrogą czerwienią widma nieodległej przeszłości powracającej w postaci zaciśniętej kurczowo pięści, odwołującej się w swej formie do estetyki sowieckich plakatów propagandowych.
Ślady sowieckiego marzenia francuska fotografka Turci-Lorraine odnalazła aż za kołem podbiegunowym. Porzucone zwłoki arktycznego miasta, znak swoistej prometejskiej hybris sowieckiego systemu, spoczywają wśród jałowego pejzażu norweskiego archipelagu Svalbard, jak ogromne szczątki potwora, pozostawione przez odpływ. Lewiatan, już martwy, ale wciąż złowrogi.
Na przekór kosmopolitycznemu duchowi komunizmu mamy okazję oglądać również sowieckość z kolorytem lokalnym, jak w projektach Doina Domenica Cojocaru, czy Kirka Kellinghama, gdzie zza pleców przeszłości komunistycznej wyziera tradycja dużo starsza i bardziej szacowna, mołdawska lub gruzińska, widoczna w rytuałach pogrzebowych, czy konterfektach gruzińskich świętych przyglądających się z ponadczasowym spokojem siermiężnej postsowieckiej współczesności.
Zrujnowane i opustoszałe są nie tylko budynki i miasta, ale nade wszystko ludzkie dusze. Nostalgia za utraconym rajem ideologicznego złudzenia potrafi być naprawdę dewastująca, zwłaszcza w zetknięciu ze współczesnością nie dającą się wyjaśnić w prostych kategoriach propagandy i tak daleką od oddziedziczonych po systemie życiowych nawyków. Ta psychiczna dewastacja przemawia w sposób bardzo osobisty i indywidualny słowami i obrazami projektu Ireny Jonas. Bohaterka projektu, Svetlana Aleksiejevich, obnosi po miejscach pełnych pamiątek komunistycznej przeszłości słowa autentycznej żałoby po systemie zapewne złowrogim, ale dla niej przynajmniej zrozumiałym. Nic nie zdołało zapełnić jej pustki po upadku sowieckiej rzeczywistości. Pomniki wzniesione za czasów Tity w byłej Jugosławii zgromadzone na zdjęciach Jovany Mladenovic są w tym kontekście szczególnie wymowne, bo są niemym świadkiem katastrofy wyjątkowo głębokiej i dewastującej, upadku nie tylko samej ideologii, ale rozpadu całego państwa, rozerwanego w paroksyzmach okrutnej wojny domowej. Dziewczęce postaci wcielające się w kamienny patos monumentów to jednocześnie pantomima żałoby po wizji, która została bezpowrotnie utracona.
Białoruski fotograf Andriei Lankevich w swoim projekcie zagłębia się w kluczowy dla sowieckiej historii mit Wielkiej Wojny Ojczyźnianej z całą jego wieloznacznością i złożonością. Zainspirowany losami własnej rodziny szuka klucza do zrozumienia sensu tamtych czterech lat, ukrytego za fasadą oficjalnej propagandy.
Pozorna monotonia i martwota ukazanych w tych projektach pejzaży, tych zewnętrznych i tych wewnętrznych, nie powinna nas zmylić. Te miejsca nie należą jedynie do przeszłości, one istnieją w naszym tu i teraz, niemal gotowe w każdej chwili na nowo ożyć…


Organizator festiwalu: Okręg Warszawski ZPAF
Współfinansowanie: Miasto Stołeczne Warszawa, Narodowe Centrum Kultury
Partnerzy: Sinfonia Varsovia, Nowe Miejsce, Warsaw Adventure, Wydawnictwo Czarne
Sponsor: Holy-Art
Współpraca redakcyjna: RMF Classic
Patroni medialni: TVP Kultura, fotopolis.pl, DOC! magazine, Prism, Digital Camera, artinfo.pl, FRESH FROM POLAND

Więcej informacji o festiwalu, także prezentacje wystaw
na stronie internetowej WARSAW PHOTO DAYS 

Spotkanie i warsztaty z Lucjanem Demidowskim w Lublinie

$
0
0

Centrum Kultury w Lublinie, ul. ul. Peowiaków 12 
Spotkanie z artystą w piątek 24 listopada 2017 o godz. 17:00 
poprowadzi Jolanta Mędrowicz, która wygłosi wykład „Dialogi sztuki z iluzją” 
Warsztaty fotograficzne w ograniczonym gronie: 24 - 26 listopada

Pracownia Fotografii zaprasza na spotkanie z Lucjanem Demidowskim– lubelskim artystą-fotografem, członkiem ZPAF, zajmującym się problemem iluzoryczności w fotografii.
Ten motyw towarzyszy od początku fotograficznemu medium i znany jest co najmniej od czasów słynnego zdjęcia topielca Hipolita Bayarda. Wspólnie zastanowimy się, jaką rzeczywistość pokazuje nam fotografia. Będzie to również okazja do rozmowy o fotografii z perspektywy artysty, który przez większość swojego życia eksploruje to medium.
Spotkanie poprowadzi Jolanta Mędrowicz, historyk sztuki, kurator wystaw sztuki współczesnej. W ramach spotkania organizatorzy zapraszają na jej wykład „Dialogi sztuki z iluzją”.

Lucjan Demidowski - urodził się w 1946 roku w Krzeszowie Górnym. Fotograf, wykładowca Lubelskiej Szkoły Fotografii. Jeden z czołowych przedstawicieli nurtu konceptualnego w fotografii polskiej.
Od 1971 roku członek Związku Polskich Artystów Fotografików. Związany z lubelskim środowiskiem artystycznym, mieszka w Motyczu Leśnym. Więcej o artyście i jego twórczości na stronie Ośrodka „Brama Grodzka - Teatr NN”  oraz w prezentacji na stronie Okręgu Lubelskiego ZPAF 
Jolanta Męderowicz– historyk sztuki, kurator wystaw sztuki współczesnej w kraju i za granicą; autorka tekstów („Exit”, „Guardian”, „Sztuka.pl”, „Rzeźba” CRP Orońsko) oraz wykładów na temat sztuki awangard XX w., neoawangardy w Polsce, fotografii, kolekcji sztuki współczesnej, rynku i kultury (UH England, WSEI, KUL), uczestnik konferencji naukowych w kraju i za granicą.
Członkini Rady Fundacji Sztuki Współczesnej In Situ (od 2005), Lubelskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych (wiceprezes 2006-2013). Stypendystka MKiDN (2013).


Pracownia Fotografii Centrum Kultury zaprasza także na warsztaty fotograficzne
z Lucjanem Demidowskim
. W dniach 24-26 listopada artysta poprowadzi trzydniowy plener „Fotografia. Dokument, mistyfikacja czy iluzja”.
Część warsztatowa obejmuje trzy dni praktycznej pracy w formie pleneru w przestrzeniach Centrum Kultury i Centrum Spotkania Kultur. Warsztat fotograficzny jest adresowany dla uczestników zajmujących się fotografią klasyczną i cyfrową. Uczestnicy zajmą się motywem, który towarzyszy od początku fotograficznemu medium i znany jest co najmniej od czasów słynnego zdjęcia topielca Hipolita Bayarda.
Wspólnie z prowadzącym zastanowią się, jaką rzeczywistość pokazuje nam fotografia:
Już samo założenie, że fotografia jest odbiciem rzeczywistości zawiera w sobie pewnego rodzaju sprzeczność i budzi poważne podejrzenie czy aby nie jest medium służącym niemal wyłącznie do manipulacji. Czym innym bowiem jest rzeczywistość, a czymś zupełnie innym jej odbicie.
Moja ponad czterdziestoletnia praktyka dotykająca i analizująca ten istotny problem, skłania do stwierdzenia, że w obszarze fotografii, zarówno mistyfikacja jak i iluzoryczność najczęściej decydują o sile i oryginalności przekazu. I właśnie z myślą o tak konstruowanych fotografiach postanowiłem się podzielić z uczestnikami organizowanego warsztatu. Chciałbym, aby nasze (warsztatowe) spotkanie było pretekstem wyzwalającym wyobraźnię i bez jakichkolwiek zahamowań przekraczających fotograficzne konwencje.
Lucjan Demidowski

Koszt warsztatów: 250, - zł (obejmuje materiały do pracy dla uczestników,
którzy będą pracować w ciemni fotograficznej). Ilość miejsc jest ograniczona i wynosi 8 osób.
Zapisy są przyjmowane pod adresem e-mail: marcin.sudzinski@gmail.com
Opłatę należy przelać na konto Centrum Kultury w Lublinie: Pekao SA 61 1240 1503 1111 0010 0136 6780. Na zgłoszenia i wpłaty organizatorzy czekają do 12 listopada 2017.

źródło: strona Centrum Kultury w Lublinie

Kwiat paproci – wystawa Michała Jelińskiego w Zalesiu

$
0
0

Kolonia Artystyczna, ul. Dębowa 3, Zalesie Dolne 
Wernisaż w niedzielę 12 listopada o godz. 16:30, ekspozycja do 24 listopada 2017 
Spotkanie autorskie w niedzielę 19 listopada o godz. 17:00 
Galeria jest czynna w piątki, soboty i niedziele w godz. 13-20 lub po uzgodnieniu 

Kwiat paproci – przezwyciężanie samotności
„Samotność jest święta, prosta, nie zepsuta i najbardziej czysta ze wszystkich rzeczy ludzkich. (...) Samotność nie chce nikogo zwodzić, nikomu nie schlebia, nic nie ukrywa, nic nie zmyśla.
Jest ona całkiem naga i bez ozdób, nie wystawia się na widok publiczny ani nie szuka oklasków”
Francesco Petrarca, De vita solitaria [¹]

W pewnym sensie człowiek zawsze jest sam. Choć jest istotą społeczną i w społeczeństwie żyje, choć tworzy sieci kontaktów i podtrzymuje relacje, jest taka część człowieczej egzystencji, której przeżyć wspólnie niepodobna. Jak na ironię, to właśnie sami w sobie i dla siebie przeżywamy najgłębiej i najautentyczniej, co pięknie opisał Petrarka. Wewnątrz nas maski opadają, nie ma przed kim udawać. Własna emocja rezonuje w duszy lub umyśle z największą intensywnością, jakiej kiedykolwiek doświadczymy. Narodziny i śmierć, radości i smutki kołaczą się w ludzkich wnętrzach, lecz mimo wysiłków, nie potrafimy bezpośrednio przekazać tych przeżyć drugiej osobie – na tym właśnie polega nieodłączna samotność człowieczej egzystencji. Odwieczną tęsknotą ludzkiej duszy jest aby tę samotność przezwyciężyć.
Porozumienie za pomocą intelektu nie zaspokaja naszej tęsknoty. Wypowiedziane słowa brzmią głucho, nie niosąc w sobie siły wewnętrznego przeżycia. Skazą przekazu logicznego jest jego jednostronność.
Chce on być zrozumiały sam z siebie, bez odbiorcy i niezależnie od niego. Co jednak stanie się, gdy tęskniący człowiek zawierzy drugiemu i zacznie mówić w niepewności, jedynie w odbiorcy pokładając nadzieję na zrozumienie? Taka rozmowa będzie wymagać wysiłku od obu stron. Porozumienie nastąpi, jeśli rozmówca dysponuje już przeżyciami zbliżonymi do tych, które są przekazywane, zaś mówiący użyje słów, które te przeżycia rozbudzą. Komunikat w swej suchości zawiśnie przez chwilę w powietrzu – lecz zaraz w umyśle drugiego rozkwitnie, gdy poruszy czułą strunę jego własnych doświadczeń i wyzwoli błysk zrozumienia. Tak działa poezja.
Michał Jeliński w „Kwiecie paproci” posługuje się językiem poezji. Jego wystawa przypomina tomik wierszy, choć środkiem wyrazu miast słów są obrazy – i podobnie jak słowa, są one jedynie nośnikami treści. Jeliński utrwalił kadry z rzeczywistości, które rozbudziły jego przeżycia, jednak nie zdominował zdjęć swoją osobowością. Nie siląc się na sztuczny obiektywizm, to w sobie poszukiwał przeżyć uniwersalnych, w akcie tworzenia przebijając się przez kolejne warstwy ulotnych emocji, nastrojów, upodobań i poglądów w kierunku istoty swego człowieczeństwa. Oglądając jego fotografie ma się wrażenie, że autor usunął się w cień i pozwolił zdjęciom być lustrem tego, co pozostało w nim „bez niego”.
Twórca odcisnął piętno na swym dziele – nie sposób od tego uciec. Dzięki temu poprzez fotografie mamy okazję poznać Michała Jelińskiego w sposób, któremu nie dorównałyby nawet najdłuższe rozmowy. Jego wewnętrzny świat, zapisany w obrazach, stoi przed nami otworem. Ponieważ odbierać zdjęcia możemy tylko przez pryzmat naszych własnych doświadczeń i własnej wrażliwości, poznając jego poznajemy też siebie. Zręczność Jelińskiego polega jednak na tym, że nie narzuca widzowi swoich przeżyć; wykraczając poza to, co osobiste, tworzy obrazy dostępne dla każdego, pozostawia pole do swobodnego poszukiwania własnych przeżyć i interpretacji, wykraczających poza wrażenia autora.
Obraz jest w rękach widza.
Pomimo „dostępności” obrazu, akt oglądania fotografii jest aktem wielkiego wysiłku. Można to porównać do poszukiwania kwiatu paproci, o czym Józef Ignacy Kraszewski pisał tak: „droga do kwiatu bardzo jest trudna i niebezpieczna, (...) różne strachy przeszkadzają, bronią, niedopuszczają i nadzwyczajnej odwagi potrzeba, aby zdobyć ten kwiat. Dalej jeszcze powiadają, że samego kwiatka w początku rozeznać trudno, bo się wydaje maleńki, brzydki, niepozorny” [²]. Wszystkie te bariery są w nas samych. Warto jednak szukać, gdyż „dopiero urwany [kwiat] przemienia się w cudownej piękności i jasności kielich” [³].
Jeżeli widz powtórzy wysiłek twórcy w docieraniu do przeżyć zawartych w obrazie, wtedy obaj po trosze przezwyciężą samotność i odnajdą wspólny kwiat paproci.
Marcin Bogdanowicz
[¹] Przeł. K. Morawski, w: Wybór pism, Wrocław 1982, s. 322-324.
[²] Z: Bajki i powiastki, wolnelektury.pl, s. 1 (cleantext_url_38786t0s087814pto0ss270r19p51r16kwiat-paproci.pdf).
[³] Tamże, s. 7.



Więcej o autorze na jego stronie internetowej michaljelinski.com 
Wskazówki dojazdu do galerii i kontakt

Kopalnia Obrazu XV - KICZ - wystawa fotografii / sztuki mediów w Katowicach

$
0
0

Towarzyszy Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej – Kicz w kulturach mediów 
Klub Centrum, Jagiellońska 17a, Katowice 
Wernisaż w środę 15 listopada o godz. 19:30, ekspozycja do 30 grudnia 2017 
Kurator wystawy: Janusz Musiał

Kolejna wystawa realizowana w ramach kolektywu artystycznego Kopalnia Obrazu
jest poświęcona fenomenowi zjawiska jakim jest kicz.
Wystawa towarzyszy Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej – Kicz w kulturach mediów,
która odbywa się w Katowicach w dniach 15-16.11.2017 roku.

Uczestnicy wystawy:
Agnieszka Babińska,
Krzysztof Ballion,
Tomasz Cichowski,
Czesław Chwiszczuk,
Kamil Chudziński,
DJ 616,
Paweł Franik,
Antoni Gruner,
Szymon Kaczmarczyk,
Joanna Kaucz,
Anna Lorenc,
Stanisław Michalski,
Mint.,
Janusz Musiał,
Michał Pietrzak,
Maciej Stobierski,
Ewa Wachulińska-Dąbek.

Wystawa fotografii Miłosza Krajewskiego „Na styku szarości” w Łodzi

$
0
0

Galeria Bałucka, Stary Rynek 2, Łódź 
Wernisaż w piątek 17 listopada o godz. 17:00, ekspozycja do 10 grudnia 2017 
Kuratorka wystawy: Dominika Pawełczyk 

Forma i treść łączą się w fotografiach Miłosza Krajewskiego.
Prezentowana w Galerii Bałuckiej wystawa „Na styku szarości”, obejmująca cykl zdjęć z lat 2014-2017, przez sposób realizacji – zapis dokumentalny, nabiera cech subiektywnych, stanowi osobisty obraz Łodzi. Dominującym zamysłem podczas powstawania tego cyklu fotografii było stworzenie podwójnego portretu miasta, konglomeratu, który zobrazuje pozostałości starej, historycznej Łodzi (dyptyki i mniejsze formaty: 4 x 5 cali) i nowej tkanki miejskiej powstającej na naszych oczach (większe formaty: 5 x 7 cali). Odnajdziemy w nich kadry ukazujące fascynację pozostałościami po procesie rozpadu (zniszczone klatki schodowe, relikty założeń fabrycznych), jak również symbole nowoczesnej Łodzi, która pragnie „kreować” (nowy gmach ASP, Dworca Fabrycznego, czy centrum przesiadkowe). Co więcej artysta nie wartościuje kadrów oceną pozytywną bądź negatywną, nie różnicuje na ważne, przydatne i mniej ważne, nieistotne współcześnie miejsca. Pragnie zarejestrować ulotność architektonicznego rozwoju miasta, odchodzenie w przeszłość epoki przemysłowej. Dobiera miejsca nie tylko przyjazne jego oku, ciekawe, ale również kluczowe i określające Łódź oraz jej dzieje, jak chociażby budynki związane z rodami fabrykantów.
Dodatkowo w wielu kadrach Miłosz Krajewski stawia na wydobycie indywidualnej wrażliwości i widzenia świata odbiorcy. W cyklu znajdziemy zdjęcia sytuacji znalezionych, nieinscenizowanych, które ukazują wierny, dokumentalny rys miejsca, jak również kadry mniej oczywiste, gdzie na pierwszy plan wysuwa się gra światła z cieniem, odmienne faktury czy rytm detali. Artysta uznaje rzeczywistość za swojego rodzaju wyzwanie dla współczesnego odbiorcy fotografii, który m. in. coraz częściej przyzwyczajony jest do percepcji obrazu, który uległ już obróbce technicznej, czy przeobrażeniom mechanicznym.
Miłosz Krajewski ukazuje urodę prostoty. Minimalizm i oszczędność środków mają kluczowe znaczenie. Fotograf jest obserwatorem-dokumentalistą, nie stwarza, decyduje się jedynie na oczekiwanie na właściwy moment. Ma pełen szacunek do zastanej rzeczywistości, nie zmienia otoczenia, nie inscenizuje, ani nie teatralizuje swoich kadrów. Wykorzystuje dyscyplinę form, podziałów, przejrzystość zdjęcia.
Zastosowana przez artystę technika wykonywania zdjęć – odbitek stykowych na żelatynowo-srebrowym, barytowym papierze, ma stanowić swoistą retrospekcję, nawiązywać do szlachetnych źródeł fotografii, jak i XIX-wiecznej Łodzi przemysłowej. Powrotu do kształtów dawnego miasta i refleksji nad zachodzącymi zmianami artysta upatruje w powtórzeniu techniki pracy nad fotografią, którą stosowali artyści pragnący stworzyć podobną dokumentację na początku XX wieku.
Odbitki Krajewskiego o małym, wręcz intymnym formacie (artysta nie powiększa kadrów zachowując proporcje 1:1) zachęcają do zbliżenia się odbiorcy, przełamania dystansu dzielącego go od obrazu, który często stanowi pierwszą barierę poznawczą. Fotograf pozwala nam inaczej spojrzeć na znane już miejsca, a tym samym zrozumieć je na nowo.
Dominika Pawełczyk, fragmenty tekstu do folderu wystawy

Miłosz Krajewski– urodzony w 1975 w Łodzi. Absolwent Uniwersytetu Łódzkiego oraz Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi (Wydział Operatorski i Realizacji Telewizyjnej, kierunek – Fotografia).
Od 2004 członek Związku Polskich Artystów Fotografików. Wykładowca fotografii na kierunkach artystycznych uczelni wyższych. Zajmuje się głównie dokumentem, reportażem, fotografią kreacyjną.
Brał udział w licznych wystawach krajowych i zagranicznych (w tym w XVI Międzynarodowym Biennale Krajobrazu, IV Piotrkowskim Biennale Sztuki). Laureat wielu konkursów (m. in. Nagroda Specjalna Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych – 2000, Nagroda główna oraz trzy wyróżnienia w konkursie fotograficznym „Łódź – portret bez ram” – 2000, ATT Photo Award 2010, Nagroda Grupy Łódź Kaliska – 2012, Nagroda Architekta Miasta Łodzi – 2013).
Prace w wydawnictwach albumowych (m. in. 'The First Day in European Union', '91 Shots', „Filmowy Pałac Ziemi Obiecanej”, „Potęga Łodzi” 2010-2012 oraz 2013-2015, „20 Lat Fotografii PWSFTviT”).


Prezentacja artystów - laureatów Programu Open Warsaw Photo Days

$
0
0

Stara Galeria Związku Polskich Artystów Fotografików, Plac Zamkowy 8, Warszawa 
sobota 18 listopada 2017 od godz. 11:00 do 15:00 
Wstęp wolny - zapraszamy! 

17 listopada wieczorem zostanie otwarty organizowany przez Okręg Warszawski ZPAF
festiwal Warsaw Photo Days, dwie godziny póżniej poznamy laureata Grand Prix festiwalu
i zostanie otwartych 14 wystaw Programu Open w budynku Sinfonia Varsovia przy ulicy Grochowskiej 272.

Następnego dnia, w sobotę, rozpoczynając o godz. 11:00 zaprezentują się artyści - laureaci Programu Open:

► 11:00 — 11:30 Urszula Janoszuk (Polska) : Vilnius Post Sovieticus: Autoprezentacja
Opis pracy i biogram autorki na stronie Warsaw Photo Days 

► 11:30 — 12:00 Andrei Liankevich (Białoruś) : Goodbye, Motherland [Żegnaj Ojczyzno]
Opis pracy i biogram autora na stronie Warsaw Photo Days

► 12:00 — 12:30 Doina - Domenica Cojocaru (Rumunia) : Remnants [Pozostałości]
Opis pracy i biogram autorki na stronie Warsaw Photo Days

► 12:30 — 13:00 Kirk Ellingham (Wielka Brytania) : Georgian Stranger [Gruziński przybysz]
Opis pracy i biogram autora na stronie Warsaw Photo Days

► 13:00 — 13:30 Lorraine Turci (Francja) : Pyramiden, Polar Epitaph of an Utopia
                                                                       [Pyramiden, polarne epitafium dla utopii]

Opis pracy i biogram autorki na stronie Warsaw Photo Days

► 13:30 — 14:00 Triin Kerge (Estonia) : Kodukoht (Place of home) [Kodukoht (rodzinny dom)]
Opis pracy i biogram autorki na stronie Warsaw Photo Days

► 14:00 — 14:30 Karol Pałka (Polska) : Gmach
Opis pracy i biogram autora na stronie Warsaw Photo Days

► 14:30 — 15:00 Valentyn Odnoviun (Litwa) : Surveillance [Inwigilacja]
Opis pracy i biogram autora na stronie Warsaw Photo Days 

Grzegorz Czarnecki: „Plastikowe lalki stoją w oknie” - w szczecińskiej Galerii ZPAF

$
0
0

Galeria Okręgu Szczecińskiego Związku Polskich Artystów Fotografików 
Wydział Elektryczny ZUT, ul. 26 Kwietnia 10, Szczecin 
Wernisaż we wtorek 21 listopada o godz. 18:00, ekspozycja do 9 stycznia 2018 
Z cyklu wystaw indywidualnych na 40-lecie Okręgu Szczecińskiego ZPAF

Plastikowe laki stoją w oknie to refleksja słowem i obrazem o nieludziach.
Być może o niektórych z nas. Codziennie plastikowe głośniki sączą nam jedynie słuszne prawdy. Przy odrobinie wysiłku możemy sami zdecydować czy zostaniemy bezwolnymi pustymi w środku plastikowymi korpusami. Pozbawionymi głów lalkami, które stać jedynie na rezonowanie słów wydobywających się z głośników.
Wybierz czy chcesz być częścią tej wystawy, czy też znalazłeś się tu tylko jako widz.
Bycie częścią wystawy jest łatwiejsze. Nic specjalnego nie musisz robić. Po prostu usiądź, jak zawsze, wygodnie w fotelu i włącz głośniki. A potem rezonuj.
Bycie widzem jest trudniejsze. Nie możesz rezonować. Musisz patrzeć i myśleć.

Grzegorz Czarnecki (czasami Jan Q. O. Holender) – artysta fotografik urodzony w roku 1964 w Warszawie. Członek Okręgu Szczecińskiego Związku Polskich Artystów Fotografików od roku 2001.
Autor wielu wystaw indywidualnych i publikacji książkowych. Wydawca i nauczyciel.
Fotograf miast i niemiast, rzek i nierzek, nieba..., Ludzi i nieludzi.

Wystawa - Mariusz Hermanowicz. Do czego może służyć fotografia?

$
0
0

Organizator: Fundacja Archeologia Fotografii, ul. Andersa 13, Warszawa 
Wystawa obok, w siedzibie Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego, ul. Nowolipki 2a 
Wernisaż w czwartek 23 listopada o godz. 18:00, ekspozycja do 17 grudnia 2017 
Kurator wystawy: Tomasz Ferenc. Towarzyszy album „Ktoś, kogo nie znam”

23 listopada o godzinie 18.00 i 18.30 Fundacja Archeologia Fotografii zaprasza na otwarcie dwóch nowych wystaw: monograficznej ekspozycji Mariusza Hermanowicza „Do czego może służyć fotografia?” oraz premierowego projektu Agnieszki Rayss „Gdzie jest ciało”.
Wystawom towarzyszą oprowadzania z tłumaczeniem na język migowy oraz warsztaty z czytania fotografii.

Przygotowana przez Tomasza Ferenca wystawa Mariusza Hermanowicza, którego archiwum od 2015 roku opracowuje Fundacja Archeologia Fotografii, koncentruje się na pokazaniu zmian, jakie zachodziły w twórczym życiu artysty.
Począwszy od wczesnego okresu, który można określić jak reporterski, poprzez wykrystalizowanie się stylu opartego na dokumentalizmie i konceptualizmie, przez czas koncentracji na rekonstruowaniu historii własnej rodziny aż do tego, co sam określił Nowym Etapem, który niestety stał się także etapem ostatnim, można prześledzić proces jego transformacji jako artysty. Ukazane są momenty przełomowe i jednocześnie charakterystyczne, takie jak pojawienie się podpisów pod pracami i ich stopniowe znikanie, przejście od reporterskiego stylu pracy do działań o charakterze konceptualnym, wykształcanie się idei pracowania długimi cyklami zdjęć oraz osadzenie wielu prac w biografii autora.
Wystawę kończy sekwencja obrazów z ostatniego okresu twórczości, charakteryzująca się porzuceniem podejmowanych do tej pory tematów i rozwiązań formalnych oraz wejściem do fotograficznego atelier.
Sygnalizowana na wystawie wielowątkowość i różnorodność twórczości Hermanowicza ma służyć ukazaniu wszechstronności artysty, ale także przyjrzeniu się temu, jak korzystał z fotografii i do czego mu służyła.
Pełny tekst kuratorski Tomasza Ferenca na stronie Fundacji Archeologia Fotografii. 
Na ekspozycji będzie zobaczyć kilkadziesiąt autorskich odbitek, zarówno znanych serii jak i prace pokazywane po raz pierwszy.
Wystawie towarzyszy katalog „Ktoś, kogo nie znam”, wydany przez FAF specjalnie z tej okazji.


fot. Mariusz Hermanowicz, z cyklu „Ktoś, kogo nie znam”, 1977 © M. Hermanowicz

Oprowadzanie kuratorskie
:
24 listopada, godz. 18.00; oprowadzanie będzie tłumaczone na polski język migowy.
Wystawie towarzyszyć będą warsztaty „Widzi-mi-się” - jeden dla dorosłych, drugi dla dzieci.
Nieco uważniej będzie można przyjrzeć się zdjęciom Mariusza Hermanowicza i nauczyć się, jak czytać zdjęcia i jak znaleźć to, co jest niewidoczne na pierwszy rzut oka.

Równolegle, w galerii FAF otwarta zostanie wystawa Agnieszki Rayss „Gdzie jest ciało”.

Agnieszka Rayss obrazów ciała szukała m. in. Zakładach Anatomii, Medycyny Sądowej w Hamburgu czy Kolekcji Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Fotografowała tam zarówno fragmenty ciał, narządów wewnętrznych i kości, przechowywane w magazynach i zamkniętych szafach, jak i pokazywane na stałych ekspozycjach mulaże - modele z gipsu lub wosku, perfekcyjnie naśladujące powierzchnię ciała i skóry.
W nowym projekcie fotografka zwraca się ku ciału, którego szuka, mieszając konwencje, kolekcjonując jego fragmenty i różne rodzaje przedstawień, świadomie używając przy tym medium, z jego ograniczeniami i możliwościami. Gra z dotychczasowymi sposobami reprezentacji, przede wszystkim kobiecego ciała w fotografii, jednocześnie wpisując się w historię odzyskiwania jego podmiotowości.
Wystawa nawiązuje do sposobów przedstawiania ciała, jakie pojawiają się w ostatnim etapie twórczości Mariusza Hermanowicza.
Głównym organizatorem wystawy jest Sputnik Photos, ekspozycja czynna w dniach: 24.11 - 17.12.2017
Miejsce: Galeria Fundacji Archeologia Fotografii, Andersa 13, wejście obok klatki VII,
godziny otwarcia: codziennie 11:00 -19:00
Oprowadzanie z udziałem artystki: w piątek 24 listopada o godz. 18:45;
będzie tłumaczone na polski język migowy.

Obie wystawy realizowane są w ramach projektu „Żywe archiwa”.
Fundacja Archeologia Fotografii podejmuje współpracę ze współczesnymi twórcami, w wyniku której powstają nowe projekty artystyczne, inspirowane fotografią lub tematami archiwalnymi.
Tegoroczna edycja „Żywych archiwów” realizowana jest w partnerstwie FAF i Sputnik Photos.

Wystawa Timma Stütza w szczecińskiej Książnicy Pomorskiej

$
0
0

Timm Stütz - PERU - fotografie. legenden. tagebücher 
Biblioteka Niemiecka Goethe-Institut w Książnicy Pomorskiej w Szczecinie, ul. Podgórna 15/16 
Ekspozycja od 2 października 2017 do 31 maja 2018

W Bibliotece Niemieckiej Goethe-Institut w Książnicy Pomorskiej w Szczecinie obejrzeć można wystawę fotograficzną urodzonego w 1938 roku w Dreźnie Timma Stütza.
Autor zdjęć, z wykształcenia – inżynier i ekonomista, od lat 80. XX w. mieszka w Polsce.
Od roku 1986 realizuje się jako artysta fotografik, pisarz, publicysta i tłumacz. Cieszy się zasłużonym uznaniem w wielu galeriach sztuki, a także wśród czytelników coraz bogatszego dorobku książkowego.
Jest autorem wielu albumów fotograficznych oraz interesującej, różnorodnej prozy, powstającej najczęściej z fotografowanym obrazem, pozostającej w sferze biografistyki lub bliskich autorowi realiów historyczno-społecznych, a także marynistyki lub „lądowej” literatury podróżniczej.
Wystawa prezentuje wybór sześciu czarno-białych fotografii pochodzących z najnowszej książki Timma Stütza – niemieckojęzycznego albumu fotograficznego „PERU fotografie. legenden. tagebücher”, który ukazał się w lipskim wydawnictwie Engelsdorfer Verlag w 2016 roku.
Wystawie towarzyszy egzemplarz próbny, sygnalny – jeszcze w fazie korekt przed ostatecznym drukiem, jak również ostateczna wersja wydana w 2016 roku.


Timm Stütz - PERU - fotografie. legenden. tagebücher
Wydawnictwo Engelsdorfer Verlag w Lipsku, ISBN-13: 978-3-96008-299-6, I wydanie 2016,
język niemiecki, twarda oprawa, format 20x25 cm, 312 stron, ponad 200 czarno-białych fotografii

Timm Stütz urodził się w 1938 roku w Dreźnie. Z wykształcenia jest inżynierem i ekonomistą, od 1986 roku wykonuje wolny zawód artysty fotografika, publicysty i tłumacza. Od roku 1983 jest członkiem Szczecińskiego Towarzystwa Fotograficznego. W latach 80-tych organizował w Szczecinie wspólnie z Jerzym Kosycarzem i Andrzejem Grabowieckim polsko-niemiecką współpracę na niwie fotograficznej (IFO-Scanbaltic, Wiatr od morza, Grupa 10, Fotografia fantastyczna).
Otrzymał między innymi nagrody: Grand Prix „IFO-Scanbaltic”, Rostock, 1984; Złoty medal „Campanone d' Oro”, Bergamo, 1988; Złoty medal „Foto-Expo”, Poznań, 1989. Był prezesem Szczecińskiego Towarzystwa Fotograficznego w latach 1990-1992, 1996-1998 i 2000-2003.
W 90-tych latach opublikował wiele książek marynistycznych oraz albumy fotograficzne o Zeesboot’ach. Po roku 2000 zostały wydane jego kolejne książki z czarno-białymi fotografiami. W 1993 otrzymał tytuł Artiste a w 2001 Excellence FIAP - Międzynarodowej Federacji Sztuki Fotograficznej.
Jest członkiem honorowym Związku Polskich Fotografów Przyrody od 1999 roku i Szczecińskiego Towarzystwa Fotograficznego od 2003 roku. W 2002 roku Timm Stütz został przyjęty do Związku Polskich Artystów Fotografików w Okręgu Śląskim, mieszka w Lipsku i Starym Czarnowie.

„Toruńczycy z wyboru” - wystawa Jadwigi i Marka Czarneckich

$
0
0

Mała Galeria Fotografii ZPAF w Toruniu, ul. Różana 1 
Wernisaż w środę 22 listopada o godz. 17:00, ekspozycja do 16 grudnia 2017 
Wystawa jest kontynuacją wystawy plenerowej, która jest prezentowana 
w przestrzeni pomiędzy Dworem Artusa i Ratuszem Staromiejskim. 
Podczas wernisażu spotkanie z uczesnikami projektu
oraz mini recital włoskiego piosenkarza Wiliiama Prestigiacomo

„Toruńczycy z wyboru”  to kolejny autorski projekt artystów.
Końcowym efektem jest wystawa poświęcona "Toruńczykom z wyboru", prezentowana w przestrzeni Małej Galerii Fotografii ZPAF w Toruniu. Na wystawie zostaną zaprezentowane 23 fotografie „Toruńczyków z wyboru”, wykonane w postaci wydruków pigmentowych, na papierze Epson Traditional Photo Paper i oznakowane zgodnie z zasadami Digigraphie.  Czym jest Digigraphie?
Digigraphie to certyfikowany proces wydruku, który umożliwia fotografikom i artystom grafikom tworzenie limitowanych edycji ich prac. Digigraphie to wyznacznik doskonałości spełniający wyjątkowe kryteria i przeznaczony do ściśle określonych zastosowań. Wszystkie limitowane edycje wydruków artystycznych są opatrzone podpisem i pieczęcią autora oraz certyfikatem potwierdzającym autentyczność pracy. Obecnie Digigraphie jest znakiem znanym i cenionym przez artystów z całego świata.
Na każdym wydruku Digigraphie znajduje się wytłaczana pieczęć potwierdzająca jego oryginalność.

Podróże i dostęp do różnorodnych mediów w ostatnich 20 latach spowodowały wzrost zainteresowania innymi krajami, nauką języków obcych i kontaktami w sferze gospodarki, nauki, sztuki czy biznesu. Otwarcie granic zniosło uciążliwość kontroli granicznych, ubiegania się o wizy, pozwolenia do podróżowania, pracy i osiedlania się w różnych krajach zjednoczonej Europy.
Powoli przyzwyczailiśmy się do migracji za lepszą pracą i warunkami do życia nie tylko w obrębie naszego kraju ale i w ramach Unii Europejskiej, jak również w części krajów Ameryki, Azji i Afryki. Przyzwyczajamy się do widoku ludzi posługujących się innym językiem, czasami różniących się od nas wyglądem.
Nie dziwi nas restaurator z odległego kraju, nauczyciel obcego języka, inwestor, lekarz czy naukowiec, grono młodych ludzi podróżujących w ramach wymiany uczelnianej lub staży naukowych.
Podróżując po świecie zdarza się nam odwiedzać państwa i miasta w których chcielibyśmy żyć, mieszkać czy pracować - bo zakochaliśmy się w tym miejscu od pierwszego wejrzenia. Jeżeli znamy miejscowy język to jest nam łatwiej się komunikować, jeżeli nie znamy, to mamy motywację do jego szybkiej nauki. Miliony osób w Europie przesiedliło się do innych krajów, dając coś z siebie i czerpiąc z miejscowej pracy i kultury pożytki dla siebie. Stajemy się MY  w tamtym miejscu i ONI  u nas. Częścią społeczności, która wnosi odmienność a jednocześnie pokazuje, że warto było pokonać setki i tysiące kilometrów samemu lub z rodziną, aby w tym nowym magicznym miejscu osiedlić się i pracować, stać się częścią lokalnej społeczności. Często jest to odwaga „PRZYBYSZY”  połączona ze zrozumieniem „TUBYLCÓW”. Jednak w każdym przypadku obie strony decydują się na współistnienie na jedno albo i kilka pokoleń.
Nie wzbudza już zainteresowania ani nie zwraca uwagi inny wygląd czy obcy język na ulicy.
Żyjemy w „globalnej wiosce”, która nie tylko jak przewidywał w latach siedemdziesiątych McLuhan będzie się ze sobą komunikowała bez względu na dzielącą odległość w oparciu o szybko rozwijające się media elektroniczne, ale również w ślad za tym przemieszczała, odwiedzała i docelowo zamieszkiwała w krajach i miastach odmiennych kulturowo i cywilizacyjnie.
Toruń jako miasto z wielowiekową tradycją, unikalną starówką, szkołami wyższymi i biznesem, położony w centralnej części Polski na skrzyżowaniu ważnych dróg i autostrad okazał się interesującym miejscem do osiedlenia i pracy „PRZYBYSZY”  z różnych części Europy i Świata. Ludzie ci żyją i pracują wśród nas, często po jakimś czasie posługują się w zależności od zawodu bogatszym lub prostszym językiem polskim. Zdarza się, że będąc Tu  nauczają swojego języka w szkołach i na uczelniach lub prowadzą działalność jako przedsiębiorcy. Tym ludziom autorzy poświęcili swój projekt zamknięty wystawą, który nazwali „Toruńczycy z wyboru”.
Przedstawili „PRZYBYSZY”  jako mieszkańców Grodu Kopernika z całą różnorodnością ich działalności, pokazując związki z kulturą, językiem kraju pochodzenia. Za pomocą fotografii artystycznej, podczas sesji zdjęciowych zaaranżowanych w studio fotograficznym ukazali „PRZYBYSZY”  jako ludzi różnych zawodów, charakterów i pasji życiowych. Łączyć ich będzie życiowy wybór – to, że wybrali Toruń jako miasto, w którym warto się osiedlić i poświęcić mu swoje życie.
Sami Autorzy wspominają, że w pewnym sensie są również takimi samymi „Toruńczykami z wyboru”, ponieważ do Torunia przyjechali jako kilku i kilkunastolatkowie. Oboje po wielu wyjazdach postanowili powrócić ponownie do Torunia i związać z nim swoje życie, a jak się później okazało i przyszłość.
Nie ulegli pokusie wyjazdu na antypody ani za „wielką wodę”. Dlatego projekt „Toruńczycy z wyboru” jest również ich osobistym projektem, artystów który wrócili po wielu latach a później nie wyjechali.

Marek Czarnecki - artysta fotografik, doktor sztuki filmowej (doktorat na Wydziale Operatorskim i Realizacji Telewizyjnej w PWSFTviT im. L. Schillera w Łodzi). Członek Związku Polskich Artystów Fotografików.
Należy do elitarnych organizacji i towarzystw, skupiających wybitnych twórców ze wszystkich kontynentów: The Master Photographer Association (UK), International Association of Panoramic Photographers (USA), British Instiitute of Professional Photography (UK). Artysta posiada nadany przez firmę Epson tytuł Artist Digigraphie, w uznaniu za wysoki poziom artystyczny i zaangażowanie Fotografika na rynku sztuki oraz Certyfikat QEP (Qualified European Photographer) nadany przez Federację Europejskich Fotografów (Belgia). Artysta znajduje się w czołówce najlepszych profesjonalnych fotografów panoramicznych na świecie. Laureat wielu prestiżowych nagród, ośmiokrotny zdobywca brytyjskiej statuetki OSKARA przyznawanej przez BIPP i MPA (UK).
Uhonorowany przez Prezydenta Miasta Torunia Medalem Thorunium za wybitne osiągnięcia w dziedzinie
kultury i sztuki dla miasta Torunia oraz Nagrodą Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego za dokonania w kulturze i sztuce.
Prace artysty znajdują się w wielu prywatnych kolekcjach w kraju i za granicą m. in. w Japonii, Rosji, Rumunii, Niemczech, Francji i Emiratach Arabskich. Prezes Okręgu Kujawsko – Pomorskiego oraz Vice Prezes Zarządu Głównego ZPAF. Prowadzi seminaria autorskie z zakresu fotografii artystycznej i panoramicznej.
Jadwiga Elżbieta Czarnecka - artysta fotografik, członek Związku Polskich Artystów Fotografików. Głównym obiektem zainteresowań artystki jest natura, człowiek, detal architektoniczny. Artystka realizuje się również jako grafik i webdesigner. Jej prace wystawiane są na wystawach indywidualnych i zbiorowych w Polsce i Europie, nagradzana na międzynarodowych konkursach fotograficznych.
Wiele projektów artystycznych realizuje wspólnie z mężem.
Czynnie działa w strukturach Związku Polskich Artystów Fotografików.

Na Wolnym Dziedzińcu wystawa pokonkursowa „Poznaj Poznań. Cooltura”

$
0
0

Pierwsza edycja konkursu „Poznaj Poznań. Cooltura”  
Organizator: Miejsce dla fotografiii PIX. HOUSE, ul. Głogowska 35A, Poznań 
Wolny Dziedziniec Urzędu Miasta Poznania - ogłoszenie zwycięzców oraz 
wernisaż w czwartek 23 listopada o godz. 11:00, ekspozycja do 10 stycznia 2018

Jak zmienia się życie kulturalne Poznania?
Organizatorzy zapraszają na wystawę pokonkursową „Poznaj Poznań. Cooltura”
Poznańscy twórcy oraz animatorzy udowodnili w ostatnich latach, że kultura i lokalne działania społeczne oparte na wydarzeniach kulturalnych to znaczący element kształtujący życie miasta.
Dostrzegamy to w dużych przedsięwzięciach takich jak Malta Festival, Biennale Sztuki dla Dziecka, Enea Spring Break Showcase Festival & Conference, Enter Music Festival, konwent Pyrkon czy Short Waves Festival. Obserwujemy te zjawiska również w lokalnych działaniach animujących odbiorców w takich dzielnicach jak Łazarz (Otwarta Strefa Kultury), Wilda (Lato na Madalinie), Jeżyce (Amarant)
i wiele innych.
Te i inne wydarzenia zasługują na wizualną interpretację i przedstawienie ciekawego zjawiska rozwoju życia kulturalnego w Poznaniu za pomocą fotografii. Tak powstała idea konkursu Poznaj Poznań. Cooltura.
Na organizowany przez PIX. HOUSE przy wsparciu Miasta Poznań otwarty konkurs wpłynęło 426 zdjęć, nadesłanych przez 106 autorów. Po weryfikacji zgodności zdjęć z regulaminem finalnej ocenie zostało poddane 313 zdjęć.
Jury w składzie: Grzegorz Dembiński (Głos Wielkopolski), Marcin Kostaszuk (UM Poznań), Mariusz Forecki (PIX. HOUSE), Michał Adamski (PIX. HOUSE), Adrian Wykrota (PIX. HOUSE), Anna Molter (PIX. HOUSE) wyłoniło finalistów konkursu.
Są nimi: Agnieszka Maruszczyk, Wojciech Gaczek, Marcin Bukowski, Elżbieta Adamska, Joanna Mucha, Jacek Mójta, Karolina Kiraga, Marek Lapis, Łukasz Górowiec, Aleksandra Jędrzejewska, Barbara Sinica, Bartosz Jankowski, Damian Nowicki, Jacek Molski, Jędrzej Franek, Kamil Figas, Katarzyna Waligóra, Łukasz Cynalewski, Marek Zakrzewski, Stepan Rudik, Witold Spisz, Mikołaj Świderski, Paweł Stasiak.

Przypominamy, że startuje festiwal książek fotograficznych XPRINT.
W imieniu organizatorów zapraszamy do Poznania: 24 - 25 - 26 listopada.
Szczegółowy program znajduje się na stronie PIX. HOUSE

Realizm magiczny. Ilustracje - wystawa Piotra Kłoska w Krakowie

$
0
0

Centrum Kultury Żydowskiej, ul. Meiselsa 17, Kraków 
Organizatorzy: Instytut Cervantesa w Krakowie oraz Fundacja Judaica 
Wernisaż we wtorek 28 listopada o godz. 18:00, ekspozycja do 31 stycznia 2018 
pod honorowym patronatem Ambasady Kolumbii w Polsce 

Instytut Cervantesa w Krakowie oraz Fundacja Judaica zapraszają na wystawę kolaży fotograficznych autorstwa Piotra Kłoska, zainspirowanych książką „Sto lat samotności” Gabriela Garcíi Márqueza, najważniejszej powieści z nurtu realizmu magicznego.
Autor fotografii rozszyfrowuje, interpretuje i przekłada język pisarza na język wizualny, starając się dotrzeć do istoty dzieła, odkryć sposób jego powstawania i kwintesencję realizmu magicznego.
Fotografie obiektów muzealnych umieszczonych w kolażach pochodzą ze zbiorów Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie, Muzeum Zamkowego w Pszczynie oraz kolekcji Piotra Kunce.

Piotr Kłosek, członek Związku Polskich Artystów Fotografików, zaprojektował i zrealizował ponad 150 okładek płyt wydanych przez takie wytwórnie, jak Poljazz czy Pomaton. Jako konsultant odpowiedzialny za fotografię w Polskich Nagraniach jest autorem kilkudziesięciu okładek płyt z muzyką jazzową, klasyczną i rozrywkową. Wiele z jego kultowych realizacji na stałe wpisanych jest w ikonograficzną historię polskiej fonografii. W swoim dorobku ma szereg wystaw fotograficznych o tematyce związanej z muzyką współczesną i jazzem. Więcej ingormacji i portfolio na stronie autorskiej

Realizm magiczny. Ilustracje
Obcując z fotografiami Piotra Kłoska nie można się oprzeć pamięci, natrętnie podsuwającej marquezowską frazę: Spojrzenie jego azjatyckich oczu zdawało się widzieć odwrotną stronę rzeczy.
Dłoń Kłoska nie jest wprawdzie tak władna, jak dłoń Melquíadesa, ale kolaże inspirowane „Stoma latami samotności” wyjść spod niej musiały. Im uważniej przyjrzymy się jego drodze artystycznej, tym bardziej przekonanie to się w nas umocni.
Zaczynał pod koniec lat 70. jako portrecista muzyków jazzowych, improwizację zatem ma we krwi. Radosny bałagan jego kolaży po chwili kontemplacji okazuje się być precyzyjnie skonstruowaną opowieścią o nieuchwytnym, podświadomym, archetypicznym i doskonale harmonizującym. Wrażenie surrealnej oniryczności wywołują przejmująco realne przedmioty, którymi żongluje z pozornie dziecięcą beztroską. Uciecha płynąca z zabawy wolnymi – a wręcz dowolnymi – skojarzeniami jest w istocie śmiertelną powagą.
Pytany o inspiracje, artysta odsyła nas do tak wielu z pozoru nieprzystających światów, przywołuje nazwiska J. S. Bacha, O. Colemana, K. Jarretta, S. Lema, P.K. Dicka, K. Vonnegutta, H. Hessego, a wystarczyłyby przecież tylko dwa podkradzione Jungowi słowa: „zbiorowa nieświadomość”.
Cała struktura zdawała się zajmować swój własny zastrzeżony teren, przestrzeń samotności i zapomnienia, niedostępną niszczycielskiemu działaniu czasu i obyczajom ptaków – pisał uwielbiany przez Kłoska Márquez o Macondo, a jakby opowiadał o jego pracach.
Polski fotografik czuje pokrewieństwo z kolumbijskim literatem nie tylko na polu wyobraźni, podsuwa nam tropy dziennikarskiego warsztatu (zajmuje się fotografią prasową), upartego dążenia do zawodowej perfekcji, niebywałego poszanowania dla realistycznych szczegółów, które dzięki dotknięciu twórcy nabierają zgoła nadrealnych cech.
Cykl kolaży ilustrujących – czy wręcz na nowo opowiadających innym (uniwersalnym i niewymagającym tłumacza) językiem – „Sto lat samotności” nosi konstytutywne dla literackiego realizmu magicznego znamiona głębokiej intensywności, przejaskrawienia, groteski, możliwej niemożliwości. W manifeście
– przedmowie do „Królestwa z tego świata” Alejo Carpentier tłumaczył, że latynoski element cudowny, wypływający swobodnie z rzeczywistości określonej we wszystkich szczegółach, ujawnia się na skutek uprzywilejowanego sposobu postrzegania, z oświetlenia niezwykłego, ze szczególnej intensywności przeżycia, a nade wszystko z wiary. Bohater innej jego powieści, Krzysztof Kolumb, mówił zaś:
... raz jeszcze przedstawiłem mój Tryptyk Cudów, moją alleluję olśniewających geografii, ale występując jako zwiastun możliwych zjawisk cudownych, rozwinąłem nową myśl, dojrzałą dzięki ostatnio poznanym lekturom... Piotr Kłosek może te słowa uznać za własne.
Bogumiła Michalska


Szklane twarze - wystawa portretów Joanny Borowiec w Rumi

$
0
0

Stacja Kultura, Miejska Biblioteka Publiczna w Rumi, ul. Starowiejska 2 
Wernisaż w piątek 1 grudnia o godz. 18.30, ekspozycja do 10 stycznia 2018

Szklane twarze

„Twarze te i te wszystkie oczy zwróciły się teraz w moją stronę,
a ja, przyciągnięta ich wzrokiem jak magiczną nicią, weszłam do środka”
Sylvia Plath

Szklane Twarze to portrety niezwykłe, czarujące, nastrojowe, hipnotyzujące. Ujmujące naturalnym pięknem, jednocześnie odrealnione, tajemnicze, milczące i emanujące dużą gamą emocji. Twarze przyjaciół jak również osób dopiero poznanych.
Istotnym elementem projektu są ambrotypy - to pozytywowe zdjęcia na szkle zrobione za pomocą
XIX-wiecznej techniki mokrej płyty kolodionowej. Ambrotyp jest niepowtarzalny. Można go próbować powielać, jednak zrobiony na czarnym szkle jest unikatem.
Ambrotypia – Ambrotos znaczy nieśmiertelny…
Joanna Borowiec

Projekt Szklane Twarze to kilkanaście unikalnych zdjęc wykonanych na mokrej płycie kolodionowej
– ambrotypie. Ta jedna z najdawniejszych pozytywowych technik fotograficznych posłużyła mi do uwiecznienia niepowtarzalnego klimatu i głębi spojrzenia portretowanych osób.
Portret jest odzwierciedleniem duszy każdego człowieka, tego co kryje w sobie.
Ambrotypy to pozytywowe zdjęcia na szkle zrobione za pomocą XIX-wiecznej techniki mokrego kolodionu, która zyskuje entuzjastów ze względu na alternatywny charakter wobec współczesnej fotografii cyfrowej. Wyróżnia ją unikatowość każdego zdjęcia, brak retuszu, klimat. Praktycznie niewykonalne jest zrobienie identycznego zdjęcia lub nawet odbitki kolodionowej. Każda płyta jest ręcznie przygotowywana, naświetlana i wywoływana w ciągu kilku minut.

Joanna Borowiec
Absolwentka Europejskiej Akademii Fotografii w Warszawie, praca dyplomowa w Pracowni Fotografii Kreacyjnej i Ekspresyjnej pod kierunkiem dr Izabeli Jaroszewskiej.
Członek Związku Polskich Artystów Fotografików (ZPAF) w Okręgu Warszawskim. Wielbicielka fotografii analogowej - średnio- i wielkoformatowej. Używa historycznych procesów fotograficznych takich jak ambrotypia - techniki mokrego kolodionu, cyjanotypia.
Głównym tematem jej zdjęć jest fotografia humanistyczna, człowiek.
Brała udział w wystawach indywidualnych i zbiorowych w kraju i za granicą, m.in. Polsce, Niemczech, Hiszpanii, Singapurze, Kanadzie, USA. Jej prace w technice mokrego kolodionu zostały wyróżnione na Singapore International Photography Festival, projekt „Glass Faces”  został zaprezentowany w National Museum of Singapore Stamford Galery (2014). Fotografie w technice otworkowej na International Pinhole Festival, w Niemczech, cykl „No Time”  pokazany został w Iserlohn Museum (2010). Laureatka Vintage Photo Festival, Bydgoszcz (2017) także Landskrona Foto Festival 2017, Szwecja. Finalistka Skin, Visible White Photo Prize, Włochy (2016). Finalistka AFF Art Fresh Festival, Warszawa, Polska (2016), Finalistka IV Biennial of Fine Art & Documentary Photography, Berlin, Niemcy (2016). Zwyciężczyni konkursu fotograficznego - I miejsce Black & White Awards USA w kategorii People (2013). Laureatka konkursu - Silver Medal Awards 2014 San Francisco International za prace „Double” (2014) Nagrodzona II i III miejscem w prestiżowym konkursie IPA za prace „Frends” i cykl „Insomnia” - International Photography Awards (2011). Fotografie w konkursie Historic Garden zostały nagrodzone II miejscem i zaprezentowane w Muzeum Pałac w Wilanowie (2012). Laureatka Międzynarodowego Biennale Fotografii Artystycznej Dziecko (2012). Nagrodzona III miejscem w kategorii Fotograf Roku w konkursie Black & White Spider Awards (2013). Laureatka Portfolio 2015 Black + White Photography UK, Portfolio 2013 Black & White for Collectors Of Fine Photography Canada, Portfolio 2012 Shot Magazine USA.
Jej prace i wywiady publikowano w Magazynach m. in. Black + White Photography UK (okładka), Shot Magazine USA, Black and White Magazine Canada i czasopismach krajowych. Fotografie autorki znajdują się w kolekcjach i zbiorach prywatnych w kraju i za granicą, m.in. Szwajcarii, Hiszpanii, Włoszech, Szwecji, USA. Więcej informacji i portfolio na stronie autorskiej.

Dołącz do wydarzenia na Facebooku 

„40 lat wśród gwiazd” - wystawa fotografii Jerzego Kośnika w ŁTF

$
0
0

Galeria Fotografii ŁTF im. Eugeniusza Hanemana, ul. Piotrkowska 102, Łódź 
Wernisaż we wtorek 28 listopada o godz. 18:30, ekspozycja do 11 grudnia 2017 
W ramach 22. Forum Kina Europejskiego Orlen Cinergia 

40 lat wśród gwiazd.  Jubileuszowa wystawa fotografii Jerzego Kośnika

Jerzy Kośnik jest uznanym mistrzem portretu i aktu, autorem zdjęć sław świata kina – aktorów, reżyserów. Na wystawie w galerii Łódzkiego Towarzystwa Fotograficznego zaprezentowane zostaną czterdzieści dwa wielkoformatowe fotogramy jego autorstwa. Nie zabraknie wśród nich tak słynnych zdjęć, jak to z festiwalu w Cannes w 1981 roku, na którym Kośnik uwiecznił Jacka Nicholsona zakładającego znaczek „Solidarność” i przyglądającą się mu Jessicę Lange.

Ekspozycja w Łodzi obejmie też zdjęcia dotąd nigdy jeszcze nie pokazywane. Nad ostatecznym wyborem Jerzy Kośnik wciąż pracuje. – Decyzja nie jest łatwa. Z samego festiwalu canneńskiego mam 40.000 zdjęć. Właśnie je skanuję, porządkuję, opisuję, znajdując wśród nich prawdziwe perły i zapomniane nawet przeze mnie smakowite czarno-białe negatywy– podkreśla.
Jerzy Kośnik fotografuje od 17 roku życia. Od początku interesował się aktem i reportażem.
Aktem, bo zawsze doceniał piękno kobiecego ciała, reportażem, bo pierwszy własny aparat wypróbował podczas protestu studentów w marcu 1968 roku. Później wygrał konkurs na fotoreportera tygodnika „Film”. Odtąd celem jego systematycznych podróży stały się najważniejsze festiwale filmowe – w Cannes, San Sebastian, Moskwie, Londynie. – Festiwal to dla fotografa niezwykła możliwość bliskiego spotkania z artystami, rozmowy, obserwacji, uchwycenia chwil nie do odtworzenia w warunkach studyjnych– podkreśla. Wśród gwiazd fotografowanych przez Kośnika są m. in. : Jim Jarmusch, Anna Dymna, Richard Gere, Janusz Gajos, Nastassja Kinski, Roger Moore, John Travolta, Krzysztof Kieślowski, Grace Jones. Akt Anny Dymnej z 1979 roku został zaliczony przez krytyka Jerzego Lewczyńskiego do 100 najlepszych polskich zdjęć, natomiast fotografia Joanny Janikowskiej znalazła się w albumie
„100 Most Beautiful Girls in the World” wydanym przez Playboya.
Z kolei 128 portretów autorstwa Jerzego Kośnika znajduje się w zbiorach Muzeum Kinematografii w Łodzi.

Jerzy Kośnik, członek Okręgu Warszawskiego ZPAF,
zapowiada udział w wernisażu i spotkaniach autorskich.
Organizatorem 22. Forum Kina Europejskiego ORLEN Cinergia jest Stowarzyszenie Łódź Filmowa.

Spotkanie z Agatą Grzybowską i jej albumem w Radzyniu Podlaskim

$
0
0

Promocja albumu Agaty Grzybowskiej pt. "9 bram, z powrotem ani jednej" 
Radzyński Ośrodek Kultury, Jana Pawła II 4, Radzyń Podlaski 
Współorganizator: Okręg Lubelski Związku Polskich Artystów Fotografików 
Spotkanie autorskie w piątek 1 grudnia 2017 o godz. 18:00 w sali kameralnej (nr 13)

„Mówisz, że mieszkam na końcu świata?
Koniec świata jest tam, na lewo. Ja mieszkam za nim.”

Długo oczekiwany debiut książkowy Agaty Grzybowskiej, jednej z najbardziej utalentowanych polskich fotoreporterek, pracującej dla „Gazety Wyborczej”
Grzybowska przedstawia 9 osób, które z różnych przyczyn i życiowych wyborów postanowiły porzucić życie w mieście i osiedlić się w Bieszczadach. Bieszczady, które dla jednych są symbolem wolności oraz bezpośredniego, namacalnego kontaktu z naturą, stały się dla nich pułapką, z której nie potrafią się wydostać. Żyją z dala od ludzi, często bez prądu i bieżącej wody, w chatach, które sami zbudowali.
Dlaczego podjęli takie decyzje? Co nimi kierowało? Przed czym uciekali?
Co chcieli w ten sposób osiągnąć? Czy są dla nich samotność i melancholia? To tylko niektóre pytania, na które Grzybowska stara się odpowiedzieć w swojej książce „9 bram, z powrotem ani jednej”.
              Składająca się z dwóch części, książka Grzybowskiej zawiera niezwykle wyraziste portrety oraz krajobrazy wydrukowane w quadtonie, którym towarzyszą kolorowe polaroidy oraz zapadające w pamięć ręcznie spisane wywiady. Wszystkie zdjęcia do książki zostały wykonane podczas kilku zimowych pobytów Grzybowskiej w Bieszczadach. Wydrukowane na najwyższej jakości papierze niepowlekanym,
„9 bram, z powrotem ani jednej  są doskonałą (nie tylko wizualną) lekturą na długie jesienno-zimowe wieczory.




Fotografie
: Agata Grzybowska
Wstęp: Stefano de Luigi | VII Photo
Projekt i skład książki: Aneta Kowalczyk
Okładka: twarda z dwoma grzbietami
Format: 240×327 mm
Liczba stron: 200
Liczba zdjęć: 66 (quadtony) + 8 (kolorowe)
Wersja językowa: polska
Rok wydania: 2017
Wydawca: BLOW UP PRESS
ISBN: 978-83-939917-5-4

  

Agata Grzybowska
Urodzona w 1984 roku, mieszka w Warszawie, fotoreporterka pracująca dla „Gazety Wyborczej” (od 2012), absolwentka Wydziału Fotografii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi, współzałożycielka kolektywu fotograficznego inPRO zajmującego się popularyzacją fotografii prasowej i foto-dziennikarstwa, stypendystka programu Młoda Polska Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (2017), zwyciężczyni nagrody Zdjęcie Roku w konkursie BZ WBK Press Foto 2015 za zdjęcie wykonane w Czarny Czwartek na kijowskim Majdanie, laureatka drugiej nagrody w kategorii Fotocast (za materiał „Zabić geja”) w konkursie Grand Press Photo 2013, wspólnie z Wojciechem Karpieszukiem wygrała także kategorię ObserwaTor w konkursie Studenckie Nagrody Dziennikarskie MediaTory 2013. Jej zdjęcia były nominowane do wielu prestiżowych nagród, w tym do Grand Press Photo (2014) oraz Amnesty International (2013), podróżuje dookoła świata fotografując ludzi w trudnych, często skrajnych sytuacjach, pracowała w Egipcie, Indiach, Rumunii, Syrii, Ugandzie oraz na Ukrainie. Jej prace były prezentowane na wystawach indywidualnych w Polsce (m. in. na Zamku Królewskim w Warszawie, Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku, Muzeum Współczesnym we Wrocławiu oraz Galerii FF w Łodzi) oraz w Rumuńskim Instytucie Kulturalnym w Bukareszcie (Rumunia)


Kliknij w obrazek powyżej, by zobaczyć prezentację (najlepiej na pełnym ekranie)
książki wydanej przez BLOW UP PRESS

„115 fotografii z Będzina - Studio Arciszewski” w Galerii Fotografii B&B

$
0
0

Galeria Fotografii B&B z siedzibą w Miejskim DK Włókniarzy, ul. 1 Maja 12, Bielsko-Biała 
Wernisaż w piątek 1 grudnia o godz. 18:00, ekspozycja do 30 grudnia 2017 
Kuratorzy Galerii: Inez Baturo i Andrzej Baturo [✝] - 268 wystawa 
Patronat: Fundacja Centrum Fotografii, Okręg Górski ZPAF, Artinfo, Fotografia Kolekcjonerska

Bronisław Arciszewski urodził się w 1885 roku w Białymstoku.
Założył w Będzinie własne studio fotograficzne. W roku 1914 na skutek donosu konkurencji,
że jest szpiegiem, został aresztowany i dwa lata spędził w obozach jenieckich w Zoltau i Vaselberg. Został zwolniony w roku 1919. W czasie pobytu w obozach wykonał kilkaset cennych fotografii, które władze niemieckie chciały kupić, ale Arciszewski się nie zgodził i przywiózł je do kraju.
Po powrocie kontynuował prace w swoim atelier. W 1942 roku jego atelier zajął Niemiec Karl Ziegier, fotograf amator, u którego pracował Arciszewski wraz z córką Ireną. Wspominał, że robił odbitki z filmów dostarczanych przez Niemców, między innymi z obozu Auschwitz.
Po wojnie atelier przejęła córka. Arciszewski zamarł w 1964 roku. Władze PRL-u kazały zlikwidować atelier. Od tej pory nie był znany los negatywów artysty. W roku 1980 Pan A. Bieliński z Mysłowic przekazał w darze do Muzeum Zagłębia w Będzinie 1.476 klisz szklanych. Wśród nich były wspaniałe prace Bronisława Arciszewskiego, przedstawiające portrety oraz życie społeczne i architekturę.

Sztuka pozowania
Bronisław Arciszewski pozostawił nam wiele wspaniałych dokumentów fotograficznych dotyczących mieszkańców oraz życia społecznego w Będzinie i okolicach. Chociaż pewna część jego dorobku została zaprzepaszczona (jak to się często dzieje z archiwami fotografów, którzy pracują bez instytucjonalnego wsparcia), to i tak uratowano setki szklanych klisz, które znajdują się obecnie w Muzeum w Będzinie.
Opisywanie historii lokalnych społeczności będzie więc miało doskonałe wsparcie ikonograficzne, zwłaszcza po bliższym zidentyfikowaniu realiów przedstawionych na fotografiach. Trudniejsze jest ustalenie wewnętrznych motywów, idei czy wzorców działania, które były istotne dla samego fotografa – nie licząc oczywiście konieczności realizacji zamówień na konkretne usługi.
Wysiłki podjęte dla opisania jego działalności zostały podjęte zbyt późno, aby pozyskać wiarygodne dane na ten temat. Stwierdza to Katarzyna Szleger, absolwentka Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie, która w latach 2005–2006 zbierała materiały do pracy magisterskiej o Bronisławie Arciszewskim. Istnieje niewiele dokumentów, a fakty zapisane w pamięci nielicznych żyjących jeszcze osób, które go znały, są fragmentaryczne i niepewne. Praca ta jest obecnie zasadniczym źródłem informacji biograficznych o autorze fotografii i być może tak już pozostanie.
Dało się ustalić, że Bronisław Arciszewski miał szlacheckie pochodzenie, a urodził się w roku 1885 w Białymstoku. Około roku 1910 pojawił się w Będzinie, gdzie ożenił się z Urszulą Kaszyńską, która poznawała arkana fotografii, pracując w atelier braci Altmann w Sosnowcu. Fotografii nauczył się więc najpewniej od żony i od około 1910 aż do 1960 roku wspólnie prowadzili w Będzinie zakład fotograficzny. Bronisław zmarł w roku 1964, a jego żona Urszula w dwa lata później. Zakład do roku 1993 prowadziła ich córka Irena, a po jej śmierci został ostatecznie zlikwidowany. Oprócz Ireny Arciszewscy mieli jeszcze trójkę dzieci, ale nikt inny z rodziny nie kontynuował pracy w dziedzinie fotografii.
W świetle dokumentów związanych z działalnością zawodową Bronisław Arciszewski wydaje się być solidnym rzemieślnikiem, utożsamiającym się ze swoją profesją. W czasie I oraz II wojny światowej był okresowo więziony i nawet stracił zakład, ale zawsze podejmował pracę na nowo. Nie ma danych, aby brał udział w wystawach fotografii artystycznej i za życia nic o nim nie opublikowano. Może się więc wydać jedynie skromnym świadkiem toczących się wokół niego wydarzeń.
Jednakże idea zorganizowania wystawy i wydania albumu z reprodukcjami fotografii Bronisława Arciszewskiego nie pojawiła się z uwagi na badania socjologiczne czy konkretne fakty udokumentowane na jego zdjęciach. Te przypadkowo napotkane klisze zafascynowały Jakuba Byrczka, a następnie Wojciecha Zawadzkiego, dwóch zaprzyjaźnionych fotografów, którzy zajmują się fotografią jako dziedziną sztuki. Dla nich narracyjne walory fotografii nie mają zasadniczego znaczenia. Cenią przede wszystkim wrażliwość na „fotogeniczność”, zdolność nawiązania psychicznej korespondencji z tym, co zewnętrzne, oraz umiejętność wyrażenia tego środkami fotografii. Wszystko to dostrzegli w pracach Bronisława Arciszewskiego, który przestał być dla nich zwykłym rzemieślnikiem, a ukazał się jako człowiek kreatywny, wnikliwy obserwator i znawca ludzkiej psychiki.
Ponieważ podzielam ten punkt widzenia, to w swoim tekście chcę się skupić na tym, co decyduje o ekspresji tych fotografii i skłania do głębszych refleksji, niezależnie od sprawy historycznych szczegółów. Cenna skądinąd praca Katarzyny Szleger nie jest w tej mierze pomocna, gdyż nie udało się ustalić nic na temat środowiska, w którym wychował się i wykształcił Bronisław Arciszewski, nie wiemy, czy miał jakieś przygotowanie artystyczne, jakie były jego przekonania albo wzorce estetyczne. Nazwisko Arciszewski ma w Polsce długą tradycję, a fakt, że Bronisław nosił herbowy sygnet z diamentem, świadczy o tym, że mógł być skoligacony z rodziną, która od XVI wieku wydała kilka znaczących postaci. Dlaczego znalazł się w Będzinie? Czy realizował się tylko na polu fotografii? Jaki był jego światopogląd?
Na takie pytania nie uzyskamy chyba nigdy pewnej odpowiedzi.
Z informacji członków jego rodziny wiadomo, że utrzymywał kontakty ze środowiskiem ziemiaństwa, był zapraszany na polowania (nie tylko jako fotograf, ale sam też polował), prowadził dom otwarty i był niezwykle towarzyski. Taki styl bycia kojarzy się nie tyle z rzemieślnikiem, co z osobą „z lepszego towarzystwa”. Najwidoczniej jednak nie prowadziło to do okazywania innym poczucia wyższości, a raczej do tego, że inni czuli się w jego towarzystwie kimś lepszym.
W małym przygranicznym miasteczku regionu Zagłębia, jakim był Będzin – gdzie z Niemcami przed I wojną światową sąsiadowała Rosja, a przed II wojną światową Polska – Bronisław Arciszewski był kimś nieprzeciętnym. Gdy wraz z wybuchem obu wojen do Będzina wkraczała armia niemiecka, zostawał aresztowany i udawało mu się przeżyć głównie dzięki osobistym przymiotom oraz znajomościom.
W roku 1914 aresztowano go na ulicy w wizytowym stroju, obejmującym frak i cylinder, po czym spędził prawie dwa lata w obozie jenieckim pod Hamburgiem, gdzie też wykonywał fotografie.
Ludzie fotografowani przez człowieka o takiej prezencji i obyciu musieli mieć poczucie, że przez to w jakimś stopniu urealniają się ich idealizowane wyobrażenia na temat siebie i przyszłości, a to przejawiało się w ich postawie i wyrazie twarzy. W utrwalonych na kliszach obliczach odbija się więc osobowość fotografa i można zaryzykować stwierdzenie, że w ten sposób poznajemy go najbardziej bezpośrednio – choć przecież pośrednio – gdyż taką wiedzę potrafi przekazać odpowiednio użyte medium fotografii.
Osoby znające Bronisława Arciszewskiego wspominały, że jego żywiołem było towarzystwo wielu ludzi i znajduje to potwierdzenie w licznych grupowych portretach, które fotograf wykonywał zarówno w swoim studio, jak też na tle natury czy w scenerii zabudowań przemysłowych. Te wieloosobowe grupy ludzi, które zbierały się na uroczystą okazję wykonania zdjęcia, pod wieloma względami robią wrażenie profesjonalnych zespołów długo przygotowujących sposób prezentacji.
Fotograf wydaje się w tej sytuacji być kimś, kto dostraja zespół i dokonuje tylko drobnych korekt, podczas gdy wykonawcy odgrywają swoje role stosownie do głęboko w nich zakorzenionych wyobrażeń wynikających z kontekstu społecznego. Od razu zauważamy, że reżyser tego spektaklu jest kimś, kto dobrze rozumie sztukę pozowania, sprawiającą, że powstaje piękna forma fotograficznego obrazu, intrygująca i kształtująca emocje oglądającego. Umiejętność ta obejmuje też wiedzę, że nie należy narzucać modelom obcej im pozy, a pozwolić, aby uzewnętrznili też własne wyobrażenia na temat sztuki pozowania. A ludzie na tych fotografiach wydają się wiedzieć o tej sztuce bardzo wiele. Z jednej strony fotografowane osoby zachowują sposoby zachowania i prezencji właściwe dla konkretnego środowiska czy grupy zawodowej (górnicy, pracownicy budowlani, strażacy, żołnierze, itd.). Wciąż wyraziste są tam różnice wynikające z wielowiekowej tradycji podziałów społecznych, uzewnętrzniane w ubiorze, postawie, gestach i fizjonomii.
Jednak z drugiej strony pierwsza połowa XX wieku to okres, kiedy sposoby myślenia o samoidentyfikacji w kontekście społecznym znacznie się różnią od dziewiętnastowiecznych. Wpłynęła na to ideologiczna działalność partii robotniczych i ludowych, procesy ogólnej modernizacji, jak i coraz większa mobilność społeczna. Przedstawiciele niżej sytuowanych grup społecznych zaczynają się więc prezentować z równą godnością i zaufaniem, co mieszczaństwo i szlachta na fotografiach z połowy XIX wieku. Dotyczy to także społeczności żydowskiej, licznej w Będzinie przed II wojną światową, której członkowie często się u Arciszewskiego fotografowali.
Innym istotnym czynnikiem kształtującym wizerunki jest to, że po roku 1900 powszechna jest obecność fotografii w prasie, popularny też staje się film, a więc wzorce kultury masowej kształtują już wyobrażenia ludzi ze wszystkich grup społecznych, a ponadto oswajają się oni z potrzebą posiadania własnych wizerunków i zachowaniami obliczonymi na ich powstawanie. W nieco wcześniejszych latach dotyczyło to jeszcze tylko społecznych elit. Tu natomiast niemal wszyscy ludzie, poza tradycyjnymi wizualnymi sygnałami przynależności do pewnych grup społecznych, starają się być też modni, czyli nowocześni. Garnitury, kaszkiety, wąsy, przybierane pozy – wszystko to tworzy formy, które stają się powszechną własnością. Różnice zdradzają często detale, takie jak układ rąk czy dłoni; zaciśnięte pięści wsparte pod bokami czy na kolanach, albo swobodnie ułożone dłonie, zdradzają nie tylko stan emocjonalny, ale i sposób posługiwania się tymi rękoma na co dzień.
Bronisław Arciszewski był bystrym obserwatorem. Dostrzegał ten splot dawnych oraz nowych wzorców i pozwalał mu się w pełni uzewnętrznić. Pozował swoich modeli i ustawiał ich grupy w wyraźnie zorganizowane całości, sugerujące geometryczny podział przestrzeni, ale też pozwalał poszczególnym osobom na uzewnętrznienie własnych preferencji. Dzięki temu portrety te mają klarowną kompozycję, są z reguły zorganizowane wokół pewnej osi dającej ogólne wrażenie symetrii, ale jednocześnie ten układ jest zawsze ożywiony przez niepowtarzalne elementy czy gesty, które wprawiają spojrzenie oglądającego w ruch, każą dostrzegać coraz to inne relacje i szczegóły. Gra podobieństwa i niepodobieństwa, powtarzalności i różnicy, jest zawsze czymś fascynującym. W grupach ustawionych przez fotografa każdy wydaje się znajdować swoje miejsce, co potwierdza emanująca z portretów atmosfera akceptacji dla uczestnictwa, a jest to też dowód intuicji i świadomej pracy autora fotografii. W tym sensie określam go jako mistrza pozowania. Nie ustawia ludzi według sztywnych zasad wzorowanych na kanonach antycznej rzeźby, co robili tzw. pozerzy, którzy zwykle byli artystami dorabiającymi w XIX-wiecznych zakładach fotograficznych. Korzysta z pewnych popularnych wzorów – jak w wypadku portretu górników w kaplicy św. Barbary, którzy upozowani są na wzór figur w tradycyjnej szopce bożonarodzeniowej. W sumie zmierza jednak zawsze do tego, aby ukazać istniejące aktualnie przemieszanie elementów tradycji i współczesności dla wydobycia maksimum znaczeń i efektów z fotografowanej sytuacji.
Wnikliwa ocena i umiejętne ukazanie modela prowadzi z czasem do utworzenia zbioru, który jest katalogiem typów, charakterów i determinujących ich pojawianie się okoliczności. Są fotografowie, którzy prowadzą taką dokumentację w sposób programowy, aktywnie poszukując określonych osób dla dopełnienia encyklopedycznej wszechstronności swojego wywodu na temat społeczeństwa.
Dwudziestowiecznym wzorcem takich działań stał się np. August Sander ze swoim fotograficznym projektem „Człowiek XX wieku”, w którym chciał zgromadzić wszelkie możliwe warianty typologiczne społeczeństwa niemieckiego (działał niemal w tych samych latach co Arciszewski).
Ale działanie bardziej pasywne, tj. reagujące na to, co samo przychodzi do miejsca, w którym działa fotograf, też potrafi dać rezultaty porównywalne w wielu aspektach z aktywnymi poszukiwaniami. Znaczenie jakie nadajemy różnym realizacjom zależy przede wszystkim od tego, jak głęboko są nas w stanie poruszyć emocjonalnie. A fotografie Bronisława Arciszewskiego w wielkim stopniu posiadają taką zdolność.
Adam Sobota

Światowa fotografia na warszawskiej aukcji Domu Aukcyjnego Libra

$
0
0

Organizator: Libra Dom Aukcyjny, ul. Emilii Plater 49, XIII p., Warszawa 
Sala Hemisphere, poziom -1, Hotel InterContinental, ul. Emilii Plater 49, Warszawa 
Wystawa przedaukcyjna: 30 listopada – 4 grudnia 2017, w godz. 10:00 – 20:00 
Aukcja w poniedziałek 4 grudnia 2017 od godz. 20:30

Zdjęcia, autorstwa wielkich nazwisk i niekwestionowanych gwiazd światowej oraz polskiej fotografii, z kolekcji Wojciecha Jędrzejewskiego pojawią się na licytacji w Domu Aukcyjnym Libra już 4 grudnia.
Fotografie Richarda Avedona, Henri Cartier-Bressona, Petera Lindbergha, Andrzeja Świetlika czy Chrisa Niedenthala - np. ikoniczne dla polskiej historii fotografii zdjęcie Apocalipsis now,  przedstawiające czołg stacjonujący pod warszawskim Kinem Moskwa w pierwszy dzień stanu wojennego - będzie można podziwiać na wystawie przedaukcyjnej od 30 listopada do 4 grudnia w warszawskim Hotelu InterContinental.
Otwarciu ekspozycji towarzyszyć będzie spotkanie z twórcą licytowanej kolekcji Wojciechem Jędrzejewskim oraz niektórymi autorami prezentowanych fotografii: Chrisem Niedenthalem, Krzysztofem Gierałtowskim, Wojciechem Prażmowskim oraz Markiem Wajdą.


Zobacz na stronie Domu Aukcyjnego Libra lub pobierz pełny katalog aukcji.

Wojciech Jędrzejewski to jeden z pierwszych w Polsce kolekcjonerów fotografii artystycznej, który istotnie przyczynił się do popularyzacji tego medium na rodzimym rynku sztuki. Od niemal 20 lat rozwija swoją kolekcjonerską pasję, dzięki czemu udało mu się stworzyć niezwykle spójny i przemyślany zbiór fotografii. Na licytacji w Domu Aukcyjnym Libra pojawi się wyselekcjonowana oferta prac ze wspomnianej kolekcji. Obok Lindbergha czy Avedona zaprezentowane zostaną odbitki Zygmunta Rytki, Krzysztofa Gierałtowskiego czy Andrzeja Świetlika – w znakomitej większości wywoływane i sygnowane przez autorów o wartości kolekcjonerskiej vintage print.
Licytowany zestaw prac ze zbiorów Jędrzejewskiego to bogaty i różnorodny przekrój przez techniki oraz style polskiej i światowej fotografii o niebagatelnym znaczeniu dla coraz silniej rozwijającego się rynku fotografii kolekcjonerskiej.

Viewing all 3491 articles
Browse latest View live