Quantcast
Channel: Wiadomości ze zpaf.pl
Viewing all articles
Browse latest Browse all 3438

„115 fotografii z Będzina - Studio Arciszewski” w Galerii Fotografii B&B

$
0
0

Galeria Fotografii B&B z siedzibą w Miejskim DK Włókniarzy, ul. 1 Maja 12, Bielsko-Biała 
Wernisaż w piątek 1 grudnia o godz. 18:00, ekspozycja do 30 grudnia 2017 
Kuratorzy Galerii: Inez Baturo i Andrzej Baturo [✝] - 268 wystawa 
Patronat: Fundacja Centrum Fotografii, Okręg Górski ZPAF, Artinfo, Fotografia Kolekcjonerska

Bronisław Arciszewski urodził się w 1885 roku w Białymstoku.
Założył w Będzinie własne studio fotograficzne. W roku 1914 na skutek donosu konkurencji,
że jest szpiegiem, został aresztowany i dwa lata spędził w obozach jenieckich w Zoltau i Vaselberg. Został zwolniony w roku 1919. W czasie pobytu w obozach wykonał kilkaset cennych fotografii, które władze niemieckie chciały kupić, ale Arciszewski się nie zgodził i przywiózł je do kraju.
Po powrocie kontynuował prace w swoim atelier. W 1942 roku jego atelier zajął Niemiec Karl Ziegier, fotograf amator, u którego pracował Arciszewski wraz z córką Ireną. Wspominał, że robił odbitki z filmów dostarczanych przez Niemców, między innymi z obozu Auschwitz.
Po wojnie atelier przejęła córka. Arciszewski zamarł w 1964 roku. Władze PRL-u kazały zlikwidować atelier. Od tej pory nie był znany los negatywów artysty. W roku 1980 Pan A. Bieliński z Mysłowic przekazał w darze do Muzeum Zagłębia w Będzinie 1.476 klisz szklanych. Wśród nich były wspaniałe prace Bronisława Arciszewskiego, przedstawiające portrety oraz życie społeczne i architekturę.

Sztuka pozowania
Bronisław Arciszewski pozostawił nam wiele wspaniałych dokumentów fotograficznych dotyczących mieszkańców oraz życia społecznego w Będzinie i okolicach. Chociaż pewna część jego dorobku została zaprzepaszczona (jak to się często dzieje z archiwami fotografów, którzy pracują bez instytucjonalnego wsparcia), to i tak uratowano setki szklanych klisz, które znajdują się obecnie w Muzeum w Będzinie.
Opisywanie historii lokalnych społeczności będzie więc miało doskonałe wsparcie ikonograficzne, zwłaszcza po bliższym zidentyfikowaniu realiów przedstawionych na fotografiach. Trudniejsze jest ustalenie wewnętrznych motywów, idei czy wzorców działania, które były istotne dla samego fotografa – nie licząc oczywiście konieczności realizacji zamówień na konkretne usługi.
Wysiłki podjęte dla opisania jego działalności zostały podjęte zbyt późno, aby pozyskać wiarygodne dane na ten temat. Stwierdza to Katarzyna Szleger, absolwentka Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie, która w latach 2005–2006 zbierała materiały do pracy magisterskiej o Bronisławie Arciszewskim. Istnieje niewiele dokumentów, a fakty zapisane w pamięci nielicznych żyjących jeszcze osób, które go znały, są fragmentaryczne i niepewne. Praca ta jest obecnie zasadniczym źródłem informacji biograficznych o autorze fotografii i być może tak już pozostanie.
Dało się ustalić, że Bronisław Arciszewski miał szlacheckie pochodzenie, a urodził się w roku 1885 w Białymstoku. Około roku 1910 pojawił się w Będzinie, gdzie ożenił się z Urszulą Kaszyńską, która poznawała arkana fotografii, pracując w atelier braci Altmann w Sosnowcu. Fotografii nauczył się więc najpewniej od żony i od około 1910 aż do 1960 roku wspólnie prowadzili w Będzinie zakład fotograficzny. Bronisław zmarł w roku 1964, a jego żona Urszula w dwa lata później. Zakład do roku 1993 prowadziła ich córka Irena, a po jej śmierci został ostatecznie zlikwidowany. Oprócz Ireny Arciszewscy mieli jeszcze trójkę dzieci, ale nikt inny z rodziny nie kontynuował pracy w dziedzinie fotografii.
W świetle dokumentów związanych z działalnością zawodową Bronisław Arciszewski wydaje się być solidnym rzemieślnikiem, utożsamiającym się ze swoją profesją. W czasie I oraz II wojny światowej był okresowo więziony i nawet stracił zakład, ale zawsze podejmował pracę na nowo. Nie ma danych, aby brał udział w wystawach fotografii artystycznej i za życia nic o nim nie opublikowano. Może się więc wydać jedynie skromnym świadkiem toczących się wokół niego wydarzeń.
Jednakże idea zorganizowania wystawy i wydania albumu z reprodukcjami fotografii Bronisława Arciszewskiego nie pojawiła się z uwagi na badania socjologiczne czy konkretne fakty udokumentowane na jego zdjęciach. Te przypadkowo napotkane klisze zafascynowały Jakuba Byrczka, a następnie Wojciecha Zawadzkiego, dwóch zaprzyjaźnionych fotografów, którzy zajmują się fotografią jako dziedziną sztuki. Dla nich narracyjne walory fotografii nie mają zasadniczego znaczenia. Cenią przede wszystkim wrażliwość na „fotogeniczność”, zdolność nawiązania psychicznej korespondencji z tym, co zewnętrzne, oraz umiejętność wyrażenia tego środkami fotografii. Wszystko to dostrzegli w pracach Bronisława Arciszewskiego, który przestał być dla nich zwykłym rzemieślnikiem, a ukazał się jako człowiek kreatywny, wnikliwy obserwator i znawca ludzkiej psychiki.
Ponieważ podzielam ten punkt widzenia, to w swoim tekście chcę się skupić na tym, co decyduje o ekspresji tych fotografii i skłania do głębszych refleksji, niezależnie od sprawy historycznych szczegółów. Cenna skądinąd praca Katarzyny Szleger nie jest w tej mierze pomocna, gdyż nie udało się ustalić nic na temat środowiska, w którym wychował się i wykształcił Bronisław Arciszewski, nie wiemy, czy miał jakieś przygotowanie artystyczne, jakie były jego przekonania albo wzorce estetyczne. Nazwisko Arciszewski ma w Polsce długą tradycję, a fakt, że Bronisław nosił herbowy sygnet z diamentem, świadczy o tym, że mógł być skoligacony z rodziną, która od XVI wieku wydała kilka znaczących postaci. Dlaczego znalazł się w Będzinie? Czy realizował się tylko na polu fotografii? Jaki był jego światopogląd?
Na takie pytania nie uzyskamy chyba nigdy pewnej odpowiedzi.
Z informacji członków jego rodziny wiadomo, że utrzymywał kontakty ze środowiskiem ziemiaństwa, był zapraszany na polowania (nie tylko jako fotograf, ale sam też polował), prowadził dom otwarty i był niezwykle towarzyski. Taki styl bycia kojarzy się nie tyle z rzemieślnikiem, co z osobą „z lepszego towarzystwa”. Najwidoczniej jednak nie prowadziło to do okazywania innym poczucia wyższości, a raczej do tego, że inni czuli się w jego towarzystwie kimś lepszym.
W małym przygranicznym miasteczku regionu Zagłębia, jakim był Będzin – gdzie z Niemcami przed I wojną światową sąsiadowała Rosja, a przed II wojną światową Polska – Bronisław Arciszewski był kimś nieprzeciętnym. Gdy wraz z wybuchem obu wojen do Będzina wkraczała armia niemiecka, zostawał aresztowany i udawało mu się przeżyć głównie dzięki osobistym przymiotom oraz znajomościom.
W roku 1914 aresztowano go na ulicy w wizytowym stroju, obejmującym frak i cylinder, po czym spędził prawie dwa lata w obozie jenieckim pod Hamburgiem, gdzie też wykonywał fotografie.
Ludzie fotografowani przez człowieka o takiej prezencji i obyciu musieli mieć poczucie, że przez to w jakimś stopniu urealniają się ich idealizowane wyobrażenia na temat siebie i przyszłości, a to przejawiało się w ich postawie i wyrazie twarzy. W utrwalonych na kliszach obliczach odbija się więc osobowość fotografa i można zaryzykować stwierdzenie, że w ten sposób poznajemy go najbardziej bezpośrednio – choć przecież pośrednio – gdyż taką wiedzę potrafi przekazać odpowiednio użyte medium fotografii.
Osoby znające Bronisława Arciszewskiego wspominały, że jego żywiołem było towarzystwo wielu ludzi i znajduje to potwierdzenie w licznych grupowych portretach, które fotograf wykonywał zarówno w swoim studio, jak też na tle natury czy w scenerii zabudowań przemysłowych. Te wieloosobowe grupy ludzi, które zbierały się na uroczystą okazję wykonania zdjęcia, pod wieloma względami robią wrażenie profesjonalnych zespołów długo przygotowujących sposób prezentacji.
Fotograf wydaje się w tej sytuacji być kimś, kto dostraja zespół i dokonuje tylko drobnych korekt, podczas gdy wykonawcy odgrywają swoje role stosownie do głęboko w nich zakorzenionych wyobrażeń wynikających z kontekstu społecznego. Od razu zauważamy, że reżyser tego spektaklu jest kimś, kto dobrze rozumie sztukę pozowania, sprawiającą, że powstaje piękna forma fotograficznego obrazu, intrygująca i kształtująca emocje oglądającego. Umiejętność ta obejmuje też wiedzę, że nie należy narzucać modelom obcej im pozy, a pozwolić, aby uzewnętrznili też własne wyobrażenia na temat sztuki pozowania. A ludzie na tych fotografiach wydają się wiedzieć o tej sztuce bardzo wiele. Z jednej strony fotografowane osoby zachowują sposoby zachowania i prezencji właściwe dla konkretnego środowiska czy grupy zawodowej (górnicy, pracownicy budowlani, strażacy, żołnierze, itd.). Wciąż wyraziste są tam różnice wynikające z wielowiekowej tradycji podziałów społecznych, uzewnętrzniane w ubiorze, postawie, gestach i fizjonomii.
Jednak z drugiej strony pierwsza połowa XX wieku to okres, kiedy sposoby myślenia o samoidentyfikacji w kontekście społecznym znacznie się różnią od dziewiętnastowiecznych. Wpłynęła na to ideologiczna działalność partii robotniczych i ludowych, procesy ogólnej modernizacji, jak i coraz większa mobilność społeczna. Przedstawiciele niżej sytuowanych grup społecznych zaczynają się więc prezentować z równą godnością i zaufaniem, co mieszczaństwo i szlachta na fotografiach z połowy XIX wieku. Dotyczy to także społeczności żydowskiej, licznej w Będzinie przed II wojną światową, której członkowie często się u Arciszewskiego fotografowali.
Innym istotnym czynnikiem kształtującym wizerunki jest to, że po roku 1900 powszechna jest obecność fotografii w prasie, popularny też staje się film, a więc wzorce kultury masowej kształtują już wyobrażenia ludzi ze wszystkich grup społecznych, a ponadto oswajają się oni z potrzebą posiadania własnych wizerunków i zachowaniami obliczonymi na ich powstawanie. W nieco wcześniejszych latach dotyczyło to jeszcze tylko społecznych elit. Tu natomiast niemal wszyscy ludzie, poza tradycyjnymi wizualnymi sygnałami przynależności do pewnych grup społecznych, starają się być też modni, czyli nowocześni. Garnitury, kaszkiety, wąsy, przybierane pozy – wszystko to tworzy formy, które stają się powszechną własnością. Różnice zdradzają często detale, takie jak układ rąk czy dłoni; zaciśnięte pięści wsparte pod bokami czy na kolanach, albo swobodnie ułożone dłonie, zdradzają nie tylko stan emocjonalny, ale i sposób posługiwania się tymi rękoma na co dzień.
Bronisław Arciszewski był bystrym obserwatorem. Dostrzegał ten splot dawnych oraz nowych wzorców i pozwalał mu się w pełni uzewnętrznić. Pozował swoich modeli i ustawiał ich grupy w wyraźnie zorganizowane całości, sugerujące geometryczny podział przestrzeni, ale też pozwalał poszczególnym osobom na uzewnętrznienie własnych preferencji. Dzięki temu portrety te mają klarowną kompozycję, są z reguły zorganizowane wokół pewnej osi dającej ogólne wrażenie symetrii, ale jednocześnie ten układ jest zawsze ożywiony przez niepowtarzalne elementy czy gesty, które wprawiają spojrzenie oglądającego w ruch, każą dostrzegać coraz to inne relacje i szczegóły. Gra podobieństwa i niepodobieństwa, powtarzalności i różnicy, jest zawsze czymś fascynującym. W grupach ustawionych przez fotografa każdy wydaje się znajdować swoje miejsce, co potwierdza emanująca z portretów atmosfera akceptacji dla uczestnictwa, a jest to też dowód intuicji i świadomej pracy autora fotografii. W tym sensie określam go jako mistrza pozowania. Nie ustawia ludzi według sztywnych zasad wzorowanych na kanonach antycznej rzeźby, co robili tzw. pozerzy, którzy zwykle byli artystami dorabiającymi w XIX-wiecznych zakładach fotograficznych. Korzysta z pewnych popularnych wzorów – jak w wypadku portretu górników w kaplicy św. Barbary, którzy upozowani są na wzór figur w tradycyjnej szopce bożonarodzeniowej. W sumie zmierza jednak zawsze do tego, aby ukazać istniejące aktualnie przemieszanie elementów tradycji i współczesności dla wydobycia maksimum znaczeń i efektów z fotografowanej sytuacji.
Wnikliwa ocena i umiejętne ukazanie modela prowadzi z czasem do utworzenia zbioru, który jest katalogiem typów, charakterów i determinujących ich pojawianie się okoliczności. Są fotografowie, którzy prowadzą taką dokumentację w sposób programowy, aktywnie poszukując określonych osób dla dopełnienia encyklopedycznej wszechstronności swojego wywodu na temat społeczeństwa.
Dwudziestowiecznym wzorcem takich działań stał się np. August Sander ze swoim fotograficznym projektem „Człowiek XX wieku”, w którym chciał zgromadzić wszelkie możliwe warianty typologiczne społeczeństwa niemieckiego (działał niemal w tych samych latach co Arciszewski).
Ale działanie bardziej pasywne, tj. reagujące na to, co samo przychodzi do miejsca, w którym działa fotograf, też potrafi dać rezultaty porównywalne w wielu aspektach z aktywnymi poszukiwaniami. Znaczenie jakie nadajemy różnym realizacjom zależy przede wszystkim od tego, jak głęboko są nas w stanie poruszyć emocjonalnie. A fotografie Bronisława Arciszewskiego w wielkim stopniu posiadają taką zdolność.
Adam Sobota


Viewing all articles
Browse latest Browse all 3438

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra