Galeria Miejska bwa w Bydgoszczy, ul. Gdańska 20
Wernisaż ze zdalnym udziałem gości w czwartek 9 kwietnia 2020 o godz. 18:00
Wystawa czynna wyłącznie online
Kurator: Agnieszka Gorzaniak
To będzie wyjątkowa wystawa w wyjątkowym czasie. Po raz pierwszy w Galerii Miejskiej bwa w Bydgoszczy wernisaż i wystawa online. Być może podczas trwania całej wystawy nie będzie fizycznego kontaktu widzów z dziełami sztuki i artystą. Na szczęście samą wystawę, rozmowę z Markiem Noniewiczem
i inne wydarzenia Galeria pokaże online na swojej stronie internetowej , Facebooku i You Tube. Natomiast ciągle offline, w formie papierowej, wydany zostanie katalog do tej wystawy.
W projekcie „Świat poza czasem” Marek Noniewicz odkrywa własne archiwa fotograficzne, które stają się pretekstem do podróży w miejsca, gdzie w roku 2002 jako fotograf i animator kultury brał udział w swoim pierwszym, realizowanym w terenie, projekcie fotograficzno-edukacyjnym. Przygoda w której uczestniczył osiemnaście lat temu stała się pretekstem do próby ewaluacji działania i przeprowadzenia kolejnych warsztatów fotograficznych w tych samych miejscach, we wsiach Jasionka i Krzywa w Beskidzie Niskim, z nowym pokoleniem dzieci urodzonych już w XXI wieku. Dzięki stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Marek wrócił w Beskidy i ponownie, wspólnie z Pawłem Kulą działali warsztatowo również fotografując. Próbując odtworzyć akcję sprzed lat zachowali w formie niemal niezmienionej instrumentarium, posługując się niemal wyłącznie fotografią analogową.
Świat poza czasem, 2002–2019
W ubiegłym roku w związku z tytułowym projektem trzy razy odwiedzałem Wołowiec. W związku z projektem, który zaczął się osiemnaście lat temu. Trzy razy, trzy pory roku, i za każdym razem wyjazd był zupełnie inny. Kwietniowa podróż miała być czasem na rozpoznanie, zbadanie terenu i ćwiczenia z pamięci. Osiemnaście lat to mnóstwo czasu, zwłaszcza jeśli w międzyczasie nie miałem okazji odświeżyć sobie spojrzenia. Cóż z tego, że miałem zdjęcia sprzed lat, lecz był to tylko obraz mojego wyobrażenia na temat tego, co wydarzyło się wtedy w Jasionce i w Krzywej, nawet jeśli rzetelny, to jednak zabarwiony emocjami. Chciałem więc przywołać krajobraz, może kogoś spotkać, wierzyłem, że jeśli przyjadę na Święta Wielkanocne, może przyjadą też i dawni uczestnicy, którzy z pewnością rozproszyli się po Polsce, po świecie. Krajobraz nie rozczarował mnie, chociaż nie mogłem sobie nic przypomnieć. Drogi niby biegły tak samo, ale dziury były już w innych miejscach, a to, co na poboczach, zmieniło się nie do poznania. Po kilku dniach objazdów po okolicy i zapuszczaniu się nieco dalej zapukałem w Krzywej do domu bez ogrodzenia od strony drogi, bez psa na podwórku i z niewielkim dystansem do przejścia. Miałem ze sobą zdjęcia, czarno-białe portrety, miałem też album Świat wydany przez Wydawnictwo Czarne w 2002 roku, poza tym mnóstwo obaw i trochę optymizmu. Trafiłem na panią Elę Jawor, która bez problemu rozpoznała wszystkie dzieci ze zdjęć, ale nie mogło być inaczej, skoro dwóch jej synów – Kuba i Michał, brali udział w projekcie w 2002 roku. Dowiedziałem się, kto został na miejscu, kto wyjechał, kto czasem się pojawia. Zostałem poinformowany, że jej młodszy syn Kuba pracuje i studiuje w Toruniu, a to blisko mnie, blisko Bydgoszczy, mogłem więc łatwo nawiązać z nim kontakt. Tylko jak? Podpowiedź uzyskałem od pani Eli –Facebook. Na drugi dzień odwiedziłem dyrektora szkoły, w której działaliśmy z Pawłem Kulą w 2002 roku. Trochę się nasłuchałem o zmianach, jakie nastąpiły w Stowarzyszeniu. Szkoła nadal stała, jednak działała jako niepubliczna. Zmiany, zmiany. Dyrektor Marek Połeć był gotów udostępnić sale szkolne na warsztaty. Poinformował też, że następnego dnia ma przyjechać jego córka Marcelina, która brała udział w warsztatach. Wieczorem oglądałem zdjęcia sprzed osiemnastu lat i wyglądały już jakoś inaczej, powoli zaczęły wypełniać się żywą historią i przede wszystkim przestały być anonimowe. Kolejnego dnia, a może następnego, bo w sumie spędziłem tam wtedy prawie tydzień, odwiedziłem znowu Elę Jawor. Pokazała mi teczkę Kuby z pracami zrobionymi na warsztatach: powiększenie muchy i zdjęcia z kamer otworkowych, które wtedy też naświetlaliśmy. Wzruszyłem się, oglądając te artefakty – wzruszył mnie nie tyle ich widok, co pieczołowitość, z jaką były przechowywane. Potem odwiedziłem ponownie Marka i spotkałem się z jego córką, której opowiedziałem o moich planach. Spodobał jej się pomysł i obiecała pomóc skomunikować mnie z pozostałymi uczestnikami projektu. Na święta agroturystyka u Hutyriaków, gdzie się zatrzymałem, wypełniła się przyjezdnymi, którzy przyjeżdżali tam co roku i czuli się jak u siebie, a ja cały czas byłem podróżnym z czasu przeszłego. Pogoda była ładna, więc zapuszczałem się coraz dalej, ale cały czas krajobraz ze zdjęć, który był moją pamięcią, nie pasował do tego, co widziałem. Cmentarz w Czarnem wyglądał na wypielęgnowany, w porównaniu z tym, jak go pamiętałem.
Potem było planowanie wyjazdu na sierpień i przygotowania do warsztatów, koordynacja urlopów Pawła Kuli i mojego, rezerwacja noclegów, no i najważniejsze –nawiązanie kontaktu z dawnymi uczestnikami. Nie odezwał się niestety Piotr Janowski, który był inicjatorem akcji w 2002 roku. Po stworzeniu grupy na Facebooku, czym zajęła się Marcelina Połeć, zaczęło się wspominanie. Kiedy padła propozycja spotkania, wszyscy, którzy komunikowali się ze mną, zareagowali entuzjastycznie.
W sierpniu, po przyjeździe na miejsce, rzeczywistość okazała się troszkę inna. Wprawdzie znalazłem tu i tam plakaty informujące o warsztatach, a przed przyjazdem Ela Jawor poinformowała mnie, że mogę się spodziewać dwudziestu uczestników, to jednak kiedy wszystko było już gotowe (jedna z sal w szkole przerobiona na ciemnię, materiały na warsztaty przygotowane), na zajęcia nie przyszedł nikt. Gdy po dniu oczekiwania poszedłem do Eli, by zapytać, co się mogło stać, była równie zdziwiona jak ja.
Z nikim innym ze Stowarzyszenia nie miałem kontaktu, dyrektor raz się uśmiechał, raz było mu przykro. Uczestnicy projektu z 2002 zamilkli przyczajeni gdzieś w sieci, tylko pogoda dopisywała. Na drugi dzień zacząłem kursować pomiędzy Krzywą a Jasionką, zaczepiając napotkane dzieci i zapraszając je na warsztaty. Mimo wszytko nie traciłem optymizmu, że coś się jednak uda zrobić. No i udało się, w sumie przez ponad tydzień przez szkołę w Jasionce przewinęło się trochę dzieci, a nawet pojawił się ktoś dorosły.
Po powrocie do domu przeczytałem książkę Pusty las Moniki Sznajderman, którą zamówiłem wcześniej, ale przyszła dopiero po powrocie z Wołowca – tak widać być musiało. Pamiętałem, że w kuchni domu Hutyriaków w czasie sierpniowego pobytu widziałem plakat informujący o spotkaniu przy książce, które odbyło się w lipcu, i żałowałem, że mnie wtedy tam nie było. Książka okazała się pasjonującą, pełną czułości inwentaryzacją minionego, utkanym ze słów obrazem miejsca, którego ułamek stał się też moją historią, pełną nostalgii opowieścią o ludziach, którzy oddali siebie tamtej ziemi, a których inni ludzie siłą z tej ziemi wygnali. Myślę o tym, co dzieje się teraz w kraju, i zastanawiam się, czy historia czegokolwiek nas uczy? Czytałem książkę, mając w pamięci jeszcze świeży obraz miejsc i niewywołane filmy, czytałem, próbując nadkładać te obrazy na krajobraz, który wyczytywałem z książki. Dziwne doświadczenie. Po lekturze chciałem zobaczyć to wszystko jeszcze raz i wróciłem w listopadzie, na Wszystkich Świętych.
Na Boże Narodzenie w prezencie od rodziny dostałem album z fotografiami Romana Reinfussa Karpacki świat Bojków i Łemków – byłem oczarowany tymi zdjęciami i też inaczej zacząłem patrzeć na portrety, które wykonałem w 2019. Zrozumiałem, że potrzebują czasu, żeby dojrzeć. Wywołałem w międzyczasie filmy, kilka portretów, trochę krajobrazu – nie byłem do końca zadowolony. Nawiązałem kontakt z uczestnikami warsztatów sprzed osiemnastu lat, ale już zdjęć im nie zrobiłem, może z wyjątkiem portretu Marceliny. Rok na taki projekt to mało. Warsztaty odbyły się, ale już zapał młodych uczestników w niczym nie przypominał entuzjazmu, jaki towarzyszył warsztatom w 2002 roku. Coś się jednak wydarzyło, historia zatoczyła koło, a może lepiej napisać, że historia znowu ruszyła i trwa? Bo przecież wiem,
że będę musiał znowu wrócić w Beskidy.
Marek Noniewicz - Bydgoszcz, 26 lutego 2020 roku
Epilog
W listopadzie obok cmentarza wojennego w Czarnem zostawiłem ślad, instalację, którą udokumentowałem na filmie. Nazwałem ją „Czerwona linia”, w kamieniach nawierciłem otwory, w których umieściłem bambusowe kijki, ich wierzchołki były nacięte, w nacięciach zaś wetknięte krótkie kawałki czerwonego sznurka. Stałem tam chwilę i patrzyłem, jak szarpią się na wietrze, potem poszedłem na cmentarz i spojrzałem jeszcze raz na inskrypcję na kamieniu.
BYLIŚMY OWOCEM
STALIŚMY SIĘ NASIENIEM
KTÓRE WYDA TYSIĘCZNY PLON
Marianna Michałowska w tekście do katalogu wystawy zastanawia się: Czy warto wracać do przeszłości? Czasu przywrócić się nie da. Spotkania po latach najczęściej okazują się słodko-gorzkie, odmienne od oczekiwań. Fotografie oszukują, obiecując, że wokół nic się nie zmienia.
Tę mieszaninę oczekiwań, złudzeń i nieoczekiwanego zderzenia z rzeczywistością dobrze wyraża fotograficzny projekt Marka Noniewicza Świat poza czasem 2002–2019. Fotograf dokonał w nim szczególnego rodzaju re-fotografii – nie nawet konkretnej przestrzeni, lecz wydarzenia sprzed lat. (…) To chciał sprawdzić Noniewicz, wracając trzy razy o różnych porach roku w okolice Wołowca w roku 2019. Jego opowieść o tym powrocie jest narracją o próbach nawiązania kontaktu z ludźmi, którzy współtworzyli projekt.
O ile działanie z roku 2002 roku miało wymiar przede wszystkim animacyjny – miało pokazać młodym uczestnikom „jakiś inny świat”, to powrót do Krzywej i Jasionki wydaje się nostalgiczny. Przerwane więzi niełatwo ponownie związać.
Marek Noniewicz– studiował biologię na UMK w Toruniu. Równolegle rozwijał swoją pasję fotograficzną, podejmując naukę w Lidova Koncevator w Ostrawie. Wiedzę pogłębiał kontynuując naukę na ASP w Poznaniu, gdzie pełnił również funkcję technologa w Katedrze Fotografii kierowanej wówczas przez prof. Stefana Wojneckiego. Po studiach podjął pracę jako instruktor fotografii w Pałacu Młodzieży w Bydgoszczy. Od 2017 roku jest kustoszem Muzeum Fotografii w Bydgoszczy.
Jako artysta wizualny posługuje się głównie fotografią, bywa kuratorem, autorem tekstów o fotografii. W projektach z zakresu edukacji kulturowej wykorzystuje potencjał fotografii jako środka ekspresji w budowaniu poczucia własnej tożsamości uczestników. Sięgając do technik historycznych i alternatywnych zastosowań materiałów światłoczułych stara się rozwijać i kształtować możliwości wykorzystania alfabetu wizualnego w tworzeniu narracji.
Pracował przy licznych projektach edukacyjnych, spośród których najważniejsze to: „Świat” – warsztaty fotograficzne dla dzieci z wiosek popegeerowskich we współpracy ze Stowarzyszeniem Rozwoju Sołectwa Krzywa i Jasionka, oraz Wydawnictwem Czarne (2002), „Lato w teatrze” – warsztaty fotograficzno-scenograficzne w ramach projektu realizowanego przez Instytut Teatralny im. Z. Raszewskiego (Gostycyn 2014, Borne Sulinowo 2015), „Look In the Darkness” – integracyjne warsztaty teatralno-fotograficzne w ramach programu Bardzo Młoda Kultura ( Bydgoszcz 2016), „Świat poza czasem” we współpracy ze Stowarzyszeniem Rozwoju Sołectwa Krzywa i Jasionka (Realizowany w ramach stypendium MKiDN 2019).
Jest członkiem Związku Polskich Atystów Fotografików w Okręgu Kujawsko-Pomorskim.
[źródło: informacja od autora i strona Galerii Miejskiej bwa]