Quantcast
Channel: Wiadomości ze zpaf.pl
Viewing all 3001 articles
Browse latest View live

Wystawa Marcina Sudzińskiego „Ślady naszych śladów” w chełmskiej Galerii Atelier

0
0

Organizator: Fundacja Wspierania Kultury „Na Styku”  
Galeria Atelier, ul. Lwowska 24, Chełm - prowadzona przez Ryszarda Karczmarskiego  
Wernisaż w piątek 11 stycznia o godz. 18:00, ekspozycja do 7 lutego 2018

Ślady naszych śladów

W 2012 roku do Bramy Grodzkiej trafiła kolekcja blisko trzech tysięcy szklanych negatywów znalezionych podczas remontu strychu kamienicy przy ulicy Rynek 4 w Lublinie. Były to negatywy żydowskiego fotografa zamordowanego zapewne podczas Holokaustu. Sportretował on tysiące twarzy i wśród gazet i pudełek ukrył je na strychu. Kolekcja była dla mnie czymś wspaniałym i zarazem wstrząsającym. Nie byłem wówczas gotowy na kontakt z takim ładunkiem informacji i emocji, o ile w ogóle można być gotowym na podobny przypadek, nie będąc doświadczonym archiwistą i historykiem. Zdjęcia jak gdyby wymykały się próbie ich zrozumienia. Właściwie nie były to dla mnie zdjęcia lecz czyste ślady obecności. Bardzo konkretne, namacalne, z wyraźnymi liniami papilarnymi na emulsji i pismem na powierzchni szkła. Wyrzucone z przeszłości, właśnie tak jak wulkaniczna lawa Lewczyńskiego. Kopiując na papier i czyszcząc negatywy zanotowałem wtedy rzecz paradoksalną: oto są ślady naszych śladów, one o niczym nie zaświadczą.
Na niniejszą wystawę składają się cykle wykonane w latach 2008 - 2016 rokiem, bądź fragmenty cykli (jak ma to miejsce w przypadku Ikony). Na krótkie wyjaśnienie w tym miejscu zasługują trzy zdjęcia w formacie 6x9 cm pokazujące następujące miejsca: stół w domu mojego ojca, miejsce próby samobójczej, obrócone krzesła, z których zdjęto trumnę mojej babki (jest to dawny zwyczaj zapobiegający pozostaniu duszy zmarłej osoby w domu). Pozostałe fotografie to źródła wody, rzeka, miejsce mocy pod Lublinem, portrety i ikony zatrzymane podczas próby przemytu, przekazane mnichom z Klasztoru w Jabłecznej.
Ważnym jest dla mnie abyście Państwo poprzez powyższy tekst poznali również kontekst w jakim te fotografie osadzam. Życzę Państwu pożytecznych doznań.

Marcin Sudziński, ur. 1978 r. w Lublinie, pszczelarz, animator kultury, kulturoznawca, fotograf.
W latach 2009-2015 pracował w Ośrodku „Brama Grodzka-Teatr NN” w Lublinie gdzie prowadził pracownię fotografii. W 2015r. wyczyścił tysiące szklanych negatywów z kolekcji „Twarze nieistniejącego miasta”  będących w depozycie Bramy Grodzkiej. W latach 2013 i 2015 współpracował przy produkcjach filmowych „Twarze nieistniejącego miasta”  i „Zawód fotograf”  w reżyserii Nataszy Ziółkowskiej-Kurczuk wcielając się w rolę fotografa i narratora. Wykładał fotografię (UMCS i KUL w Lublinie). Uczy w Lubelskiej Szkole Fotografii, prowadzi plenery i warsztaty fotograficzne. Od 2016 roku pracuje w Centrum Kultury w Lublinie, tworząc tam pracownię klasycznej fotografii. Hoduje pszczoły. Prowadzi Miejską Pasiekę Artystyczną na dachach Centrum Spotkania Kultur w Lublinie. Zorganizował ścieżkę edukacyjną we wsi Nowy Gaj pod Nałęczowem pokazującą swobodne życie pszczół w różnych formach uli (kłody bartne, ule słomiane, snozowe, ramowe). Ścieżka jest elementem przyrodniczego projektu pod nazwą „Złota Gałąź”  nad którym obecnie pracuje.


Katowice Miasto Ogrodów - wystawa Wojciecha Sternaka „Siedem dróg”

0
0

Katowice Miasto Ogrodów - Instytucja Kultury im. Krystyny Bochenek, Plac Sejmu Śląskiego 2  
Galeria Miasta Ogrodów (II piętro) 
Wernisaż w piątek 11 stycznia o godz. 18:00, ekspozycja do 27 stycznia 2019  
Kurator wystawy: Katarzyna Łata 

Prezentowane na wystawie cykle fotografii powstały podczas podróży. I to mnie w nich najbardziej interesuje. Nie tyle cel, lokalizacja, odhaczenie kolejnego „must-be” czy też, z drugiej strony: zgeotagowane potwierdzenie, że „tu-byłem” – współczesne veni, vidi, vici.
„Siedem dróg” nie koncentrują się na obrazach masowej turystyki ani na samopotwierdzaniu istnienia przez fotografa. Opowiadają o niecodziennych szlakach i próbie doboru możliwie adekwatnego wariantu fotograficznego medium – tego czegoś pomiędzy podróżnikiem a odbiorcą. Próbują rozszerzyć wachlarz dostępnych ścieżek ale i wizualnych sposobów o nich opowiadania. Parafrazując Marshalla McLuhana – fotografia staje się samym szlakiem, a widz – podróżnikiem na jednej z tych siedmiu dróg.

Wojciech Sternak
Fotograf i kulturoznawca. Doktorat w dziedzinie sztuk plastycznych, w dyscyplinie sztuki piękne pod opieką prof. Wojciecha Prażmowskiego. Adiunkt na Wydziale Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii na Uniwersytecie Warszawskim. Członek ZPAF w Okręgu Warszawskim, dyrektor Studium Fotografii ZPAF.

DWIE Z DRÓG - wystawa Wojciecha Sternaka w Galerii Muzeum Staszica

0
0

Galeria Muzeum S. Staszica, ul. Browarna 18, Piła 
Wernisaż w piątek 18 stycznia o godz. 17:30, ekspozycja do 10 lutego 2019 
Kurator galerii: Wojciech Beszterda 

Współczesna kultura masowa, w której jesteśmy zanurzeni, zachęca nas do robienia coraz większej ilości zdjęć w miejscach coraz częściej odwiedzanych. Automatyzacja programów fotograficznych połączona z celebryckim czy marketingowym narzucaniem destynacji wakacyjnych powoduje postępującą homogenizację naszych wspomnień i doświadczeń. Vilém Flusser – jeden z wybitniejszych filozofów zajmujących się fotografią – twierdził, że jedyną formą wyrwania się z tego błędnego koła jest próba radykalnej zmiany programu (podejścia) do fotografowania. Te nowe strategie albo zyskają uznanie – wówczas zostaną wchłonięte przez kulturę masową i rozmyją się w niej, albo zostaną odrzucone przez mainstream – pozostaną na obrzeżach, znane niewielu. Dokąd doprowadzą nas owe drogi – tego nie wiemy, pozostaje nam iść dalej poszukując nieodkrytych ścieżek i wytyczając nowe szlaki.
Wojciech Sternak

Na prezentowaną w Galerii Muzeum Staszica w Pile wystawę składają się dwa cykle prac. W pierwszej chwili zapewne trudno znaleźć to, co je łączy, tak różne są pod względem formalnym.
Tytuł wystawy i wnikliwsza obserwacja sugeruje nam, że należą one (choć w bardzo szczególny sposób) do kategorii fotografii podróżniczej. Wydaje się to zapowiadać obrazy jakich widzieliśmy już wiele, skupione na eksponowaniu piękna bądź egzotyki przedstawianych miejsc, a „najlepiej” obu tych czynników naraz. Te, które oglądamy, są jednak radykalnie inne.
Zacznijmy od cyklu poświęconego Laponii. Wyróżnikiem tych fotografii jest zaskakująca, nieprzystająca do rzeczywistości paleta tonów i widoczne w niektórych kadrach długie ślady słońca wędrującego ponieboskłonie. To one podpowiedzą nam, że rejestracja obrazu trwała przez wiele godzin, tak długo jak autor przebywał w danym miejscu, tym samym gromadząc w sobie energię spędzonego tam czasu. O takim podróżowaniu, w którym nie do końca ważne gdzie, a ważniejsze z kim, i że bez pośpiechu, bez przymusu „zaliczania” kolejnych atrakcji turystycznych są te fotografie.
Drugi z prezentowanych cykli zatytułowany „Granica. Rekonesans wizualny” przy całej swej odmienności ma pewne cechy wspólne z prezentowaną obok Laponią. I tutaj nie znajdziemy „wybitnie urokliwych miejsc”, „szczególnie pięknego światła” czy „fascynującego układu chmur”. Ta podróż jest jednak inna, jej celem jest tropienie wizualnych śladów międzywojennej granicy polsko-niemieckiej. Artefakty te dalekie są od wizualnej spektakularności, ich dojrzenie wymaga uwagi i wiedzy, a wybrana forma rejestracji służy ich uwypukleniu.
Oba cykle są częścią większego opowiadania Autora o wędrówkach, o możliwych postawach fotografa-podróżnika względem poznawanej rzeczywistości, ale także, a może przede wszystkim, o różnorodności możliwych sposobów zdawania relacji z podróży poza turystycznymi szlakami.
Paweł Żak

Wojciech Sternak– fotograf i kulturoznawca. W 2006 roku wydał pierwszy polski album o katastrofie czarnobylskiej „Cień Czarnobyla”. W 2013 roku zaprezentował w Muzeum Etnograficznym w Warszawie dokumentalny projekt „Dopóki. Wisła”, opowiadający o Polsce z perspektywy naszej największej rzeki. Od 2014 tworzy wielowątkowy cykl badający wzajemne wpływy podróży i fotografowania.
Adiunkt w Katedrze Fotografii i Genologii Dziennikarskiej na Uniwersytecie Warszawskim, Członek Związku Polskich Artystów Fotografików w Okręgu Warszawskim, dyrektor Studium Fotografii ZPAF.
Autor tekstów o fotografii oraz wystaw indywidualnych i zbiorowych, czasami kurator.

Zaproszenie na kolejne spotkanie z cyklu „Okiem fotografa” na Grochowie

0
0

Katarzyna Ramotowska - O fotografowaniu dzikich zwierząt nad Biebrzą i Narwią 
Centrum Promocji Kultury Dzielnicy Praga Południe, ul. Podskarbińska 2, Warszawa 
We wtorek 15 stycznia 2019 o godz. 18:30, wstęp wolny 
Prowadzenie: Ireneusz Graff (Fotokursownia) 

„Okiem fotografa”  to cykl poświęcony współczesnej polskiej fotografii.
Na comiesięcznych spotkaniach poznać można czołowych polskich fotografów, prezentujących i omawiających swe wybrane zdjęcia, a także różne dziedziny i tematy fotografii (np. zdjęcia nocne, koncertowe, reklamowe, makro, dziecięce). Raz w miesiącu we wtorkowy wieczór odbywają się spotkania w Centrum Promocji Kultury Dzielnicy Praga Południe. Cykl zapoczątkował na początku ubiegłego roku dziennikarz Rafał Grzenia, od października spotkania prowadzi Ireneusz Graff. Prezentowane są różne specjalności fotograficzne, pojawiły się już: wojenna (Kuba Kamiński), górska (Karol Nienartowicz), przyrodnicza (Ireneusz Graff), jaskiniowa (Katarzyna Biernacka), nocna (Kuba Jurkowski), jazzowa (Rałał Nowak) i kulinarna (Katarzyna Polkowska).

Okiem fotografa - Katarzyna Ramotowska O fotografowaniu dzikich zwierząt nad Biebrzą i Narwią
Gościem spotkania będzie tym razem biolożka, przyrodniczka i pasjonatka, która od dzieciństwa podgląda tajniki życia przyrody, a od ponad 20 lat dzieli się swą wiedzą i oprowadza grupy nad Biebrzą.
Od trzech lat także fotografuje, i to z wielkim powodzeniem.
Obejrzymy fascynujące zdjęcia tokujących batalionów i innych ptaków, łosie, sarny, bobry, wydry, a nawet rysie i wilki. Dowiemy się, jak powstały te zdjęcia. Autorka opowiada: „Byłam świadkiem tak zadziwiających scen z życia zwierząt, że grzechem by było zapisywać to jedynie na siatkówce własnego oka. Postanowiłam zacząć dzielić się tymi emocjami nie tylko z uczestnikami moich wypraw, ale też z szerszym kręgiem odbiorców.”  Porozmawiamy też o Biebrzy, Narwi i dawnym wzorcowym PGRze, o obserwowaniu dzikich zwierząt, ochronie przyrody, o przywracaniu utraconych więzi między przyrodą i człowiekiem.
Fotogaleria ze zdjęciami autorki , więcej na portalu turystycznym Bagien Biebrzańskich

Kolejne terminy w 2019 roku:
* 12 lutego– Fotografia architektury – Anna Szwałkiewicz (Na Pradze),
w ramach 371 Urodzin Pragi,
* 12 marca– Fotografia z nieba – Maciej Margas
autor albumów „Warsaw on Air” i właśnie wydanego „Poland on Air”

Przy okazji:
Album ZPFP - uzbieraliśmy prawie 100% niezbędnej kwoty na album ZPFP „Wizje Natury”.
To pierwsze w naszej historii takie wydawnictwo. 169 pięknych zdjęć aż 126 autorów!
Uwaga! Póżniej nie będzie już możliwości zakupienia albumu (nie będzie go w sprzedaży),
więc tylko teraz można go zamówić, wspierając jego wydanie:

Zenon Harasym wydał książkę o pionierze niemieckiej fotografii piktorialnej

0
0

„Hauptmann Alfred Böhmer. Oficer i fotograf” 
Książka o pionierze niemieckiej fotografii piktorialnej końca XIX i początku XX wieku 
Projekt i tekst: Zenon Harasym 
Wydawca: Niemieckie Towarzystwo Kulturalno – Społeczne we Wrocławiu, 2018

Hauptmann Alfred Böhmer. Oficer i fotograf.
104 strony, ok.52 fotografii, format 21x23 cm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami, język polski
Rok wydania 2018, nakład: 300 egzemplarzy
ISBN 978-83-939684-4-2
Projekt książki: Zenon Harasym
Tekst: Zenon Harasym
Wydawca: Niemieckie Towarzystwo Kulturalno–Społeczne we Wrocławiu

Alfred Bőhmer (ur. 13.05.1858 r. , zm. 21.06.1908 r.)
pochodził z pruskiej szlachty, karierę oficerską w pruskiej armii rozpoczął od ukończenia w 1878 r. elitarnej szkoły kadetów Lichterfelde Hauptkadettenanstalt w Berlinie. Przez ponad 12 lat stacjonował w Opolu jako Bezirksoffizier im Landwehrbezirk Oppeln. Był żonaty z Marią Elisabeth von Glasenapp [¹], wdową po Hauptmanie Felixie v. Lettow–Vorbeck.
Jego pasją była fotografia, dzięki której znalazł miejsce w historii niemieckiej fotografii artystycznej końca XIX i początku XX wieku. Dwa rodzaje fotografii, krajobraz i portret znajdowały się w kręgu jego artystycznych zainteresowań. Był „mistrzem światła”, unikał stosowania technik specjalnych, pozostał wierny fotografii „czystej”, choć interpretowanej w typowej dla piktorializmu manierze. Jego fotografie charakteryzują się miękkim rysunkiem i malarską wyobraźnią. Ówcześni recenzenci byli zgodni, Böhmer wypracował sobie własny styl fotografowania krajobrazu. Był znakomitym obserwatorem krajobrazu, skoncentrował się na wyborze odpowiednich warunków pogodowych, światła i cienia i ich wpływu na sposób fotografowania. Mimo, że jego znaczenie dla niemieckiej fotografii artystycznej było już podkreślane na początku XX w. a także wspominany jest w niektórych współczesnych publikacjach, to nie doczekał się szerszego opracowania. Niniejsza książka jest próba szerszego przedstawienia miłośnikom historii fotografii postaci Alfreda Böhmera i jego dorobku artystycznego. Liczne zamieszczone w książce cytaty z recenzji jego prac, opublikowanych w ówczesnej prasie fotograficznej, pozwalają czytelnikowi zapoznać się również z ówczesnymi poglądami na fotografię artystyczną.
-----
[¹] Glasenapp, to pomorski ród szlachecki, którego początki sięgają XIII wieku.

Zenon Harasym ukończył Politechnikę Wrocławską w 1964 roku, a w 1976 doktoryzował się w Instytucie Metrologii Elektrycznej Politechniki Wrocławskiej. Od 1978 roku jest członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików. Brał udział w ponad 310 wystawach zbiorowych w kraju i za granicą, uzyskując liczne nagrody. W dorobku artystycznym ma ponad 60 wystaw indywidualnych. W 2009 roku został odznaczony przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego odznaką „Zasłużony dla Kultury Polskiej”, a w roku 2017
– Honorową Złotą Odznaką „Zasłużony dla Województwa Dolnośląskiego”.
Jego prace znajdują się w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Muzeum Historii Fotografii w Krakowie, Muzeum Sportu w Warszawie, Liptowskiego Muzeum w Rużomberku (Słowacja), Zeiler Photo und Film Museum w Zeil a. M. (Niemcy), a biografię opublikowano w Encyklopedie Internationale des Photographes de 1839 à nos jours, CD-ROM. Ed. Ides Et Calendes, Neuchatel (Szwajcaria) 1997, Antologii fotografii polskiej 1839–1989, Lucrum, Bielsko-Biała 1999, Słowniku biograficznym fotografów polskich 1846–2006, ZPAF, Warszawa 2008. Od ponad 35 lat zajmuje się kolekcjonowaniem starych fotografii. Jest autorem i współautorem książek o historii fotografii i poradników dla kolekcjonerów starych fotografii.

„Krajobrazy z lat 70-tych” Jerzego Mąkowskiego w Jeleniej Górze

0
0

Galeria Hall Osiedlowego Domu Kultury, ul. K. Trzcińskiego 12, Jelenia Góra 
Wernisaż w czwartek 17 stycznia o godz. 17:00, ekspozycja do 8 marca 2019 
Po wernisażu prelekcja autora: „Moje krajobrazy”  

Wystawa z cyklu „Polska na starej fotografii”:
„Krajobraz kielecki – lata 70” - Jerzy Mąkowski

Wystawa zawiera prace fotograficzne z lat 70-tych. Naświetlone wtedy negatywy były pierwotnie kopiowane na powiększalniku. Obecnie wykonałem bardzo podobne kopie w technice cyfrowej. Obrazy te, zarówno w pierwotnym wykonaniu jak i obecnie, zdecydowanie odbiegają od zastanej rzeczywistości.
Jako impresje autora, są przetworzeniami o różnym stopniu ingerencji. Już Jan Bułhak w wykładzie wygłoszonym w dniu 20 listopada 1919 roku na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie w tekście zatytułowanym „Twórczość fotograficzna w krajobrazie” zamieścił słowa człowieka obserwującego malarza „…ale skoro to wszystko już istnieje naprawdę, więc po co pan to robi po raz drugi”. Problem zgodności rzeczywistości z obrazem istniał zawsze, ciągle trwa poszukiwanie nowego spojrzenia na zaobserwowaną rzeczywistość, spojrzenia niosącego wrażenie autora. Precyzyjne odwzorowanie rzeczywistości nie niesie elementów twórczych. Przedstawione prace zawierają informacje o nastroju chwili fotografowanej oraz o osobistych odczuciach autora poprzez stosowanie zmiennych gradientów czerni oraz podkreślanie wybranych fragmentów obrazu. Prace czarno-białe pozwalały na specyficzne traktowanie krajobrazu. Znaczenie poszczególnych elementów obrazu tworzono tylko nasyceniem i kompozycją.
W krajobrazie nie budowano nowych, nieistniejących w rzeczywistości układów przedmiotów oraz nie kreowano wymyślonych sytuacji. Przedstawione prace mają zaciekawić widza motywem i kompozycją oraz zwrócić uwagę na specyficzne elementy ziemi i dawne metody pracy rolników.
Jerzy Mąkowski

Wystawa pięćdziesięciu pięciu fotografii Wojciecha Walkiewicza w Kielcach

0
0

Galeria Sztuki Współczesnej Winda, Kieleckie Centrum Kultury, Plac St. Moniuszki 2B, Kielce 
Wernisaż w piątek 18 stycznia o godz. 18:00, ekspozycja do 28 lutego 2019 
55 fotografii z zestawów: "Powidoki" (2011), "Wiosna" (2012), "ZamrozY" (2014) i "Antarktika" (2016)
Także krótki film dokumentalny "Maski" oraz timelapsy i ujęcia podwodne z Antarktyki 

Powidoki: jak na pojedynczej, nieruchomej klatce, przedstawić proces obserwacji kawałka krajobrazu, trwający kilka, lub kilkanaście minut? Przecież w tym czasie moje oczy nawet na chwilę się nie zatrzymują. Skaczą. To, co najszybciej przyciąga mój wzrok i czego podświadomie szukam, kiedy patrzę na nieruchomy pejzaż, to ruch. Nie każdy zauważam natychmiast. Dużo umyka. Nie dostrzegam powolnych, niewielkich zmian, albo bardzo szybkich. Ale też, jeżeli nie śpieszę się, mam czas na kontemplację, to odkrywam mnóstwo ruchu w pozornie statycznym krajobrazie. Co z tego zapamiętam? Pozostają te najmocniejsze doznania, wspomnienia, powidoki.
Można jedną klatkę negatywu eksponować raz, na długim czasie. Zapiszemy ruch. Jeżeli ten sam czas ekspozycji podzielimy na kilka- kilkadziesiąt cząstek i tyle razy wyzwolimy migawkę, zapiszemy zmiany. Ja zmieszałem obydwie te metody. Końcowy efekt, to nałożenie na siebie na jednej klatce negatywu tych wielokrotnych, na różnych czasach robionych, osobnych ekspozycji trzech warstw światłoczułych. Materiałem wyjściowym był negatyw barwny 6x9, wielokrotnie naświetlany przez filtry selektywne R,G,B.
Moja metoda niewiele różni się od techniki, w jakiej powstawały na przełomie XIX i XX w. pierwsze, jeszcze szklane przeźrocza barwne - autochromy.
Zdjęcia robiłem w dwóch bardzo bliskich mi miejscach: wsi Zaborze pod Kielcami i na Siekierkach w Warszawie. W Zaborzu stoi dom moich dziadków. Spędzałem w nim wszystkie wakacje w dzieciństwie. Cały świat na 6-cio hektarowym gospodarstwie. Jeszcze staw, droga do lasu i las. Ale tam, to już było bardzo daleko. A Siekierki to mój ulubiony kawałek Warszawy. Takie opuszczone ogródki działkowe, chaszcze i zarośla otaczają większość naszych osiedli i miast. Były wszędzie, gdzie dotychczas mieszkałem: w Kielcach, Chorzowie i Warszawie. Są częścią mojego środowiska naturalnego. Gdyby ich nie było w pobliżu, czułbym się nieswojo. Uwielbiałem włóczyć się po nich w dzieciństwie spędzonym w Kielcach i wróciłem do nich w 2009 roku w Warszawie. Znalazłem tu piękno, które zachwyca i inspiruje, ale nie zwala z nóg, nie zatyka tchu w piersi i nie obezwładnia. To moja skala i proste tematy: ruch i rytm, kontrast, głębia ostrości, rozszczepienie światła. Pejzaż znajomy, ale nie do końca poznany. Może ja nigdy nie wyszedłem z tych krzaków, są moim bagażem podręcznym i wędrują razem ze mną z miejsca na miejsce?

Wiosna: pomysł tej wystawy zrodził się w 2009 roku, podczas realizacji zdjęć do filmu pt. „Alfred Schreyer z Drohobycza” w reżyserii Marcina Giżyckiego. Poczułem, że chcę do tego miejsca przyjechać jeszcze raz. Udało mi się to w maju 2011. Tym razem pojechałem na zaproszenie Pani Wiery Meniok, szefowej Centrum Polonistycznego przy Uniwersytecie Pedagogicznym w Drohobyczu. Dzięki niej mogłem poznać mieszkańców Drohobycza: serdecznych, ciepłych i otwartych. Ukraińców, Rosjan, Polaków i Żydów.
Przez tydzień fotografowałem miasto. To miała być impresja na temat dzisiejszego Drohobycza: „półtora miasta” przesiąkniętego historią. Więc wsiąkałem w to miasto. Nie pracowałem na niczyje zamówienie i mogłem dać sobie absolutną wolność. Bezpośrednią inspiracją do powstania tego cyklu było opowiadanie p.t.: „Wiosna”. U Schulza czas i przestrzeń zapętlają się, mają swoje odnogi i nigdy nie można być pewnym, że wracając po własnych śladach dojdzie się do miejsca, z którego się wyruszyło. W Drohobyczu nić Ariadny zrywa się tuż za rogiem.
Techniki, jakich używałem przygotowując ten zestaw, to nieomal przekrój przez historię fotografii:
- camera obscura, do której włożyłem przeźrocza barwne 4x5 cali,
- aparaty 6x9: Zeiss Ikon i Fotokor z obiektywem Schneider, negatywy barwne 6x9,
  wielokrotnie eksponowane przez filtry selektywne R,G,B.
- aparat cyfrowy Lumix DMC-FX2
Dopełnieniem cyklu „Wiosna” jest film, który nakręciłem w listopadzie 2015 w Drohobyczu. Jego tematem są przygotowania i premiera przedstawienia „Maski”, wspólnego dzieła artystów z Polski i Ukrainy: Piotra Łucjana i Andrija Yurkevycha. Spektakl jest upamiętnieniem wydarzeń Czarnego Czwartku 19 listopada 1942 roku, kiedy podczas likwidacji getta w Drohobyczu, Niemcy zamordowali 230 Żydów, a wśród nich pisarza Brunona Schulza.

ZamrozY: te fotografie można potraktować jak zapis niedzielnego spaceru nad Wisłę. Mieszkam kilkaset metrów od jej nieuregulowanego brzegu. Wykonując zdjęcia do tego zestawu użyłem 30-letniego negatywu Fotopan HL i aparatu własnej konstrukcji. Powierzchnia klatki negatywu w tym aparacie jest większa od powierzchni obrazka, jaki powstaje po przejściu światła przez obiektyw. Dzięki temu otrzymujemy pełną, okrągłą klatkę otoczoną marginesem nienaświetlonej emulsji.
Emulsja światłoczuła pracuje od momentu swojego powstania. Na każdej rolce negatywu, oprócz obrazu - zapisu błysku migawki, odciska swoje piętno czas: emulsja starzeje się, choruje, marszczy i kruszy. Obraz będący zapisem tego procesu (w przypadku użytego przeze mnie negatywu trwającego ponad 30 lat), może być dopełnieniem zapisu chwili dokonanego przy użyciu aparatu fotograficznego. To, co pojawiło się po wywołaniu negatywu, jest sprasowaną na dwuwymiarowej płaszczyźnie indywidualną historią tej rolki negatywu. I wszystkie znaki (punkty) i wszystkie zdarzenia są tak samo ważne. Na koniec spróbowałem powiedzenie „zamrozić czas” potraktować w sposób dosłowny. Wywołany negatyw suszyłem na dworze, kiedy temperatura powietrza spadła poniżej -20 C. I to był ostatni etap utrwalania czasu - jego zamrożenie.

Antarktika: czekałem na ten wyjazd przez kilka lat. Ostatecznie pojechałem tam jako autor zdjęć do filmu dokumentalnego w reżyserii Władysława Rybińskiego. Aparatu fotograficznego używałem czasem jako kamery do zdjęć specjalnych (timelapse, zdjęcia podwodne), ale najczęściej, jako notatnika.
To zapis codzienności: 11 tygodni spędzonych w jednym miejscu, na ograniczonej przestrzeni w grupie 24 osób. Stałe pory posiłków, bardzo długie dni i bardzo jasne noce. Gwałtowne wiatry i częste zmiany pogody. Starałem się fotografować w każdej wolnej chwili. Wyjścia na zdjęcia zastępowały mi czytanie, słuchanie muzyki, kino, teatr, telewizję, wizyty w galeriach i wernisaże. Prywatnie, traktowałem ten wyjazd, jak spełnienie marzeń z dzieciństwa. Powrót do fascynacji książkami Verne'a, Londona, czy Lema. Prezent, który dostałem na 50-te urodziny.

Więcej informacji na stronie Galerii: 

Wojciech Walkiewicz: absolwent Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, na kierunku operator obrazu filmowego i realizator TV i Policealnego Studium Fotograficznego w Warszawie.
Autor zdjęć do filmów dokumentalnych, teledysków i cyklicznych programów telewizyjnych.
Członek Związku Polskich Artystów Fotografików i Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Autor wystaw indywidualnych: „Powidoki”, „Wiosna”, „Miasto nad Wisłą”, „Wielki Wybuch Wiosennej Wilgoci”, „Zamrozy”, „Antarktika”, „O przyszłość Rapperswilu” prezentowanych w Polsce, na Ukrainie
i w Szwajcarii. Brał udział w festiwalach i wystawach zbiorowych: XII, XV i XVII Międzynarodowe Biennale Krajobrazu w Kielcach, „Przedwiośnie 37” BWA w Kielcach, Art Fresh Festival w Warszawie,
V i VI Międzynarodowy Festiwal Brunona Schulza w Drohobyczu (Ukraina), eXperimenta 3 w Paderborn (Niemcy), „Między ilustracją a sztuką V” w Lublinie, Noce Muzeów w Warszawie i w Kielcach.
Zdobywca II-giej nagrody w konkursie „Kieleckie inaczej” i wyróżnienia w konkursie „TIME”
(The Royal Photographic Society of Thailand).
Publikacje: Polityka 32/2015, contra doc! #3, Fotopolis, Fototekstura, Fraza 2017, nr 3-4 (97-98). Autor albumu fotograficznego „Antarktika” (ISBN 978-83-949586-0-2)

Galeria Obok ZPAF zaprasza na wystawę Kasi Idźkowskiej „That's jazz Babe”

0
0

Galeria Obok ZPAF, Plac Zamkowy 8, Warszawa  
Wernisaż w środę 23 stycznia o godz. 19:00, ekspozycja do 23 lutego 2019  
Kurator galerii: Anna Wolska 

Kasia Idźkowska „That's jazz Babe”
Ktoś kiedyś powiedział, że „do jazzu trzeba dojrzeć. Niewielu jest ludzi, którzy nie będąc pasjonatami muzyki jazzowej, sięgają po ten gatunek z własnej i nieprzymuszonej woli.
Ale jak już się zacznie, jak jazz nas wciągnie – nie ma odwrotu.”

Mimo upływu kolejnych dekad ten gatunek muzyczny wydaje się wciąż ponadczasowym. Język stworzony przez jazzmanów wydaje się być uniwersalnym i może poszczycić się ogromną różnorodnością odmian, jakie wynikają najczęściej z połączenia jazzu z odmiennym stylem muzycznym.
Według wielu muzykologów, jazz jest bardziej formą interpretacji aniżeli określonym stylem muzycznym.

Materiał zdjęciowy, który możemy obejrzeć na wystawie w Galerii Obok ZPAF, jest małym wycinkiem z tego co udało się autorce - Kasi Idźkowskiej doświadczyć w trakcie jej pobytu w Stanach Zjednoczonych. Fotografie ukazują sytuacje zaobserwowane w nowojorskich klubach muzycznych, portrety muzyków, ich interakcje z publicznością, sceny z prób czy nagrań dokonywanych w studio oraz sytuacje prywatne. To co uderza w tych fotografiach, to radość, otwartość i szczerość przedstawionych postaci. Czarno-biały charakter zdjęć ukazuje ponadczasowość zaistniałych sytuacji. Autorka jak sama przyznaje - „zakochała się w jazzie”, zaś słowa wypowiedziane przez jedną z bohaterek zdjęć - „that’s jazz babe”  były mottem, które przyświecało jej w trakcie pracy nad materiałem.
Kasia Idźkowska zapytana o komentarz do wystawy odpowiada: „poprzez projekt 'That's jazz Babe' chcę pokazać wkład artystów jazzowych w świat muzyki. Fotografowaniem jazzu zainteresowałam się trzy lata temu w Nowym Jorku i od tego czasu zakochałem się w jazzie. Sztuka w dowolnej formie jest środkiem dialogu, który jest potężnym narzędziem. Dlatego poprzez swoje zdjęcia chciałabym opowiedzieć historię nie tylko o jazzie ale również o formie pozytywnego przekazu, który za sobą niesie. Świat potrzebuje większej interakcji między ludźmi o różnym pochodzeniu, z większym naciskiem na sztukę, kulturę i edukację. NYC to miejsce, w którym jazz odzwierciedla najwyższe aspiracje artystyczne. Obecnie NYC stało się najbardziej popularnym miejscem na świecie, w którym gromadzą się największe talenty jazzowe. Prezentowane prace ukazują głównie kluby jazzowe w Nowym Jorku. Starałam się uchwycić improwizację i twórczy proces w tworzeniu muzyki jazzowej.”
Prezentowane prace ukazują kulisy jazzu głównie w nowojorskich klubach. Zdjęcia zostały wykonane w takich miejscach jak: Smalls Jazz Club - East Village, Paris Blues - Harlem, Dizzy's Club Coca Cola - Manhattan, w nie istniejącym już studio nagrań Systems II na Brooklynie, Shrine Bar - Harlem, ITESCO Guadalajara w Meksyku, Steinway & Son - Manhattan, nie istniejącej już Cornelia Street Cafe na East Village.
Na zdjęciach występują muzycy:
Elio Villafranca - kompozytor / pianista, Mayron Walden - gra na siedmiu instrumentach m.in. saksofon, flet, Maurice Brown - trąbka / kompozytor / producent, Brent Brickhead- saksofon, Obama Isaiach Richardson - saksofon, Tony Hewitt - wokal, Wayne Escoffery - saksofon, Troy Roberts - saksofon, Yasushi Nakamura - kontrabas, Kush Abadey - perkusja, Arturo Stable - perkusja, Richardo Rodriguez - kontrabas, Jonathan Troncoso - perkusja, Thomas Gilliano - perkusja, Marquis Hil - trąbka, E. J. Strickland - perkusja, Mark Whitfield - gitara, Amanda Humes - wokal, Petros Klampanis - kontrabas.

Kasia Idźkowska - absolwentka Warszawskiej Szkoły Fotograficznej.
Porzuciła pracę w korporacji, aby poświęcić się pasji fotograficznej. Fotografią jazzową zainteresowała się przez przypadek, gdy została zaproszona do fotografowania koncertu w jednym z nowojorskich klubów jazzowych. Pasja do fotografii zaowocowała miłością do jazzu. Od trzech lat fotografuje kulisy jazzu, współpracuje z muzykami przy produkcji nowych płyt, dokumentuje nagrania w studio, a przede wszystkim robi zdjęcia na okładki albumów jazzowych. W Nowym Jorku rozpoczęła karierę pracując nad projektem "That's jazz Babe", który uwieńczony był grupową wystawą pt. “F-Stops & F-Holes” 2016 oraz wielokrotnymi publikacjami w nowojorskich magazynach m.in. Downbeat.
Podróżniczka, odwiedziła większość krajów europejskich, podróżowała samotnie po Ameryce Środkowej, Meksyku, dalekiej Azji. Wyjątkowe światło i emocje przedstawione na jej zdjęciach definiują jej wyjątkowy styl, który wykrystalizowała przez lata. Interesuję się szczególnie fotografią dokumentalną, pracuje nad różnorodnymi projektami pod względem przedmiotu i zakresu. Na swoim koncie ma kilka wystaw, laureatka wielu konkursów fotograficznych. Współpracuje z wydawnictwem JazzPress.


W Pile - spotkanie z Andrzejem Zygmuntowiczem z albumem w tle

0
0

„100 obrazów z historii Polski” - wyjątkowy album fotografii na 100-lecie… 
Galeria Biura Wystaw Artystycznych i Usług Plastycznych, Piła, ul. Okrzei 9/2 
Spotkanie w piątek 18 stycznia 2019 o godz. 19:00

Pilskie BWA zaprasza na spotkanie z Andrzejem Zygmuntowiczem,
fotografem, nauczycielem i teoretykiem fotografii

Andrzej Zygmuntowicz to absolwent Wydziału Mechaniki Precyzyjnej na Politechnice Warszawskiej. Od 1973 roku do 1988 łączył uprawianie fotografii z działalnością inżynierską pracując w PZO, IMiGW, CZD, a jednocześnie aktywnie fotografując i działając w Warszawskim Towarzystwie Fotograficznym. Od 1988 fotograf wolny strzelec, członek Związku Polskich Artystów Fotografików.
Autor zdjęć do licznych kampanii reklamowych, artykułów prasowych i książek, głównie kulinarnych. Równolegle realizował – i robi to dalej – własne projekty fotograficzne, których finałem były wystawy indywidualne, a czasem udziały w wystawach zbiorowych. Tematyka jego zdjęć mocno związana jest z doświadczeniami osobistymi, stąd różna jest problematyka powstających cykli fotograficznych od dokumentu społecznego, przez przygody ciała i refleksje dotyczące pamięci.
Obok własnej aktywności fotograficznej intensywnie działa na rzecz środowiska fotograficznego. Był prezesem ZPAF (1991-94), a od 2005 roku przewodniczy Radzie Artystycznej tej organizacji. W latach 1992-2003 był prezesem Fundacji Konkurs Polskiej Fotografii Prasowej. W 1991 rozpoczął działalność dydaktyczną, najpierw w Wyższym Studium Fotografii ZPAF-CAK, później w Akademii Fotografii.
Do dziś prowadzi zajęcia w Studium ZPAF, Collegium Civitas i na Wydziale Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Bywa kuratorem wystaw, jurorem ważnych krajowych konkursów fotograficznych. Swoimi refleksjami na temat fotografii dzieli się publikując teksty w prasie, katalogach wystaw i albumach fotograficznych.

Ostatnią jego pracą jest album „100 obrazów z historii Polski”  będący zbiorem zdjęć powstałych w latach 1918-2018, ukazujących zdarzenia, postaci, elementy życia społecznego i kulturalnego. Wiele z nich to fotograficzne ikony, a część to odnalezione, historyczne kadry o dużej wartości poznawczej i artystycznej.
Unikatowy album został wydany przez Fundację Grand Press z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości. Andrzej Zygmuntowicz odpowiadał za fotoedycję zdjęć.
Zgromadzony i ułożony w miarę chronologicznie zbiór stu fotografii jest próbą spojrzenia na ostatnie sto lat historii Polski z punktu widzenia tego, co w niej najważniejsze, o czym należy pamiętać – jej momentów wzniosłych i tych mniej chwalebnych czy tragicznych. Bo w historii żadnego kraju nie brakuje ani jednych, ani drugich– napisał we wstępie publikacji Andrzej Zygmuntowicz – W czasie tworzenia zbioru 100 najważniejszych kadrów z ostatnich stu lat istnienia Polski musiało się również pojawić pytanie, które to wydarzenia należy wskazać, a które można pominąć. Zapewne każdy ma swoją wizję tego co dla niego osobiście jest kluczowym momentem, kto był najważniejszą postacią, co było wyróżniającym się działaniem. Zbiór zdjęć opowiadających naszą wspólną historię, tworzoną przez ostatnie pokolenia, powinien w rzetelny sposób ukazać co było zbiorowym doświadczeniem całego kraju, niezależnie od indywidualnych poglądów i przeżyć. Historia to przede wszystkim fakty, ich interpretacja jest już osobistym odbiorem przefiltrowanym przez własne doświadczenia i wyznawaną wizję świata– mówi Zygmuntowicz.

Ponad 200-stronicowy album prezentuje fotografię prasową i dokumentalną o wartości informacyjnej. Autorami zdjęć są zarówno fotografowie bardzo znani – jak Julien Bryan, Roman Vishniac, David Seymour, Władysław Sławny, Adam Bujak, Chris Niedenthal, Tadeusz Rolke, Krzysztof Miller – jak i bezimienni świadkowie najważniejszych wydarzeń. Fotografie pochodzą ze zbiorów muzeów, IPN, fundacji, NAC, agencji fotograficznych, a także z prywatnych archiwów. Zdjęciom towarzyszą krótkie teksty historyczne w języku polskim i angielskim. Więcej o wydawnictwie na naszej stronie i podczas spotkania w Galerii BWA.

Zapraszamy na wystawę fotografii Adama Tuchlińskiego w Starej Galerii ZPAF

0
0

Adam Tuchliński - „I Love You All the Time” 
Stara Galeria Związku Polskich Artystów Fotografików, Pl. Zamkowy 8, Warszawa 
Wernisaż w piątek 18 stycznia o godz. 19:30, ekspozycja do 6 lutego 2019 
Kuratorka wystawy: Joanna Kinowska 

Spójrz mi w oczy. Zobacz kim jestem. Popatrz dokąd dotarłem. O co walczę. Co osiągnąłem. Przed aparatem jestem z siebie dumny. Swojej pozie i minie daję cały swój głos.
Żeby było mnie słychać. Dobrze widać. Żebyś mnie polubił.
„Spójrz mi w oczy”. Od tego też zaczyna się sesja. Trochę, żeby przełamać lody. Żeby się poznać. Zobaczyć. Każda sesja to spotkanie. Dwie osoby patrzą na siebie.
Jedna „pozuje”. Daje z siebie wszystko. Musi zaufać.
Druga osoba – fotograf. Uważnie obserwuje. Poznaje i utrwala to, co zostaje dla niego odkryte. To może być odwaga ale i nieśmiałość, trochę próżności, czasem radość, czasem powaga na granicy smutku. Fotograf może mieć dodatkowy pomysł na sesję. Szczególnie tu, gdy większość zdjęć miała ukazać się w prasie. Miały wystąpić obok słów wypowiadanych przez bohaterów zdjęć. Z tekstem bywa prościej „dowiedzieć się” czegoś o kimś. Możemy przeczytać czego ktoś dokonał, jakie ma przekonania, dlaczego interesuje się nim prasa.
Adam Tuchliński, autor

„I Love You All the Time”  to wybór najciekawszych portretów, które Adam Tuchliński wykonał przez ostatnie sześć lat. Same twarze, bez tekstów, wypowiedzi. Widz / czytelnik ma przed sobą portrety - osoby. Większość patrzy prosto na nas. Są tacy, jak my.
Jak w tej piosence: patrzysz i wszystko co widzisz, to inny gość. Kocham cię cały czas. [You're looking and all you see is another guy (…) I love you all the time.] Tacy, jak my. Pokazujący się z najlepszej strony obcym ludziom, w tym wypadku widzom. Tak, jak my, kochający i chcący być kochanymi.
Joanna Kinowska, kuratorka wystawy

Adam Tuchliński (1980, Białystok) Absolwent Instytutu Twórczej Fotografii Uniwersytetu Ślaskiego w Opawie (Czechy). Zajmuje się fotografią portretową, dokumentalną oraz reporterską.
Od 1999 roku dokumentuje życie mieszkańców krajów Europy środkowo-wschodniej, jest autorem wielu reportaży z Polski, Białorusi Ukrainy i Litwy. Wielokrotny laureat konkursów fotografii prasowej. Portretuje postacie kultury, biznesu i polityki na zlecenie Playboy’a Forbes’a oraz Newsweek’a. Jego fotografie publikują największe polskie i europejskie magazyny. Autor wielu fotoreportaży z Polski, Białorusi i Ukrainy. Prowadził zajęcia z fotografii prasowej na wydziale dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Związku Polskich Artystów Fotografików w Okręgu Warsawskim od 2012 roku.

Wystawy indywidualne:
2018 – Galeria im. Śleńdzińskich; Białystok
2008 – Parlament Europejski; Strasburg, Francja
2007 – Galeria Opera; Ostrawa, Czechy
2007 – Galeria Obok ZPAF; Warszawa
2006 – Galeria Jubileuszowa; Pałac Kultury i Nauki, Warszawa
Wystawy grupowe:
2011 – Centrum Łowicka; Warszawa
2009 – Galeria Ateneu; Warszawa
2008 – MKUH, Uherské Hradiště, Czechy
2007 – Centrum Kongresowe Narodowego Banku Czeskiego; Praga, Czechy
2007 – Willa Decjusza; Kraków
2006 – Dom Umeni; Opava, Czechy
2006 – Galeria Fama; Białystok
2006 – Photokina; Kolonia, Niemcy
2004 – Galeria Arsenał; Białystok
2004 – Galeria Domu Pracy Twórczej; Wigry
Nagrody:
2018 – Grand Press Photo – pierwsza nagroda w kategorii „Życie codzienne”
2017 – BZWBK Press Photo – trzecia nagroda za zdjęcie pojedyncze w kategorii „Portret”
2013 – Grand Press Photo – druga nagroda za reportaż w kategorii „Życie codzienne”
2013 – Narew Ludzie Przyroda Kultura – pierwsza nagroda
2010 – Grand Press Photo – druga nagroda za reportaż w kategorii „Ludzie”
2010 – BZWBK Press Photo – trzecia nagroda za zdjęcie pojedyncze w kategorii „Wydarzenia”

Organizatorzy:
* Okręg Warszawski Związku Polskich Artystów Fotografików
* Galeria im. Śleńdzińskich w Białymstoku
* Wschodzący Białystok
Patroni medialni: Fotopolis.pl ; FotografiaKolekcjonerska.pl ; artinfo.pl
Dołącz do wydarzenia na Facebooku

Wystawa „Światło ikony w fotografii Antoniego Myśliwca” w Kielcach

0
0

Galeria Współczesnej Sztuki Sakralnej „Dom Praczki”, ul. Zamkowa 5/7, Kielce 
Wernisaż w piątek 18 stycznia o godz. 18:00, ekspozycja do 28 lutego 2019 
Kurator wystawy: Agnieszka Orłowska 

Od wielu lat Antoni towarzyszy prawosławnej parafii św. Mikołaja w Kielcach. Kontakt ten zaowocował w 2010 roku wystawą „Tajemnica cerkwi”, która stanowiła swoisty reportaż. Antoni, dokumentując wydarzenia, zwykle związane z liturgią, próbował dotrzeć do tego, co nie jest wyrażalne, do tajemnicy właśnie. Obecna wystawa „Światło ikony”  świadczy o tym, że artysta podąża dalej tropem poszukiwacza rzeczywistości nienazwanej i nie chodzi tu o zwykłe zdjęcia prezentujące napotkane święte wizerunki. Jedna z fotografii przedstawia wręcz pustą cerkiewną ścianę, z której przed remontem zdjęto ikony. Kurz zakreślił jaśniejsze miejsca i pozostały tylko prostokąty po nieobecnych świętych znakach. Na innej pracy widoczne są płomienie świec, których liczba podwojona została przez odbicie w stojącej za nimi oszklonej fotografii. Błyszczący krzyż panichnidnicy uczytelnia zdarzenie – modlitwa za śp. profesora Jerzego Nowosielskiego. Zdjęcie następne – świetlny odblask na cerkiewnym suficie. Rozpoznajemy miejsce tylko przez widoczne fragmenty krzyża i chorągwi. Na wielu fotografiach pojawiają się ikony.
Są one elementem istotnym, ale nie głównym. Chodzi przede wszystkim o działanie światła, ożywione przezeń barwy, odblaski, migotania... Chusta ze „Spasem Nierukotwornym” na tle dużej szyby, w której widzimy delikatnie rozświetloną panoramę miasta. Odbicia przenoszące zarysy ikon na tkaniny, na szkło. Innym zabiegiem jest łączenie planów bliższych i dalszych, o różnym oświetleniu i kolorycie. Niekiedy blask świateł lub umiejscowienie na drugim planie utrudniają rozpoznanie świętych czy Matki Bożej, a jednak na tych zdjęciach wyczuwa się ich obecność. Na innej fotografii wyraźnie widzimy ikonę św. Jana Teologa (Ewangelisty). Apostoł zasłania dłonią usta charakterystycznym gestem oznaczającym głębokie milczenie. Takie zanurzenie w pokoju i ciszy złączone jest z kontemplacją światła Taboru, światła Bożej chwały. Filozofia neoplatońska, za sprawą autora identyfikowanego z pierwszym biskupem Aten – św. Dionizym, oddziaływała na wschodnią duchowość. Światło, jakiego doświadczają uczniowie w momencie Przemienienia Pańskiego na Górze, umożliwia przekroczenie mrocznej doczesności i pełne poznanie Zbawiciela. Według Pseudo-Dionizego to niestworzone światło stanowi łącznik pomiędzy Niebem a Ziemią i dzięki niemu hierarchia niebieska i kościelna jednoczą się w liturgii, której nierozdzielny element stanowi ikona. Można więc powiedzieć za Pseudo-Dionizym, że światło św. Ikon uczestniczy w świetle Bożej Chwały. Naturalne światło, przenikające warstwę malarską, ożywiające ikonę, jest niejako drogą do rozpoznania światłości nieprzemijającej. Antoni Myśliwiec przez swoją twórczość fotograficzną pomaga nam zauważać piękno, piękno często ukryte, a jednak obecne w otaczającym nas świecie.
W tradycji greckiej, którą przejęło chrześcijaństwo wschodnie, piękno i dobro są nierozłączne, stanowią właściwy przedmiot naszej uważności. Tym razem artysta prowadzi nas ku obserwacji światła. Promienie penetrujące wnętrze cerkwi, płonące świece, lampki oliwne towarzyszące ikonom, prowadzą nas ku medytacji nad Światłem, które nie przemija.
Michał Płoski, ze wstępu do katalogu

Antoni Myśliwiec
Urodzony w 1950 roku. Artysta fotografik, członek Związku Polskich Artystów Fotografików od 1985 roku. W latach 1994-1997 prezes Okręgu Świętokrzyskiego ZPAF, w latach 2005-2011 członek Okręgowej Komisji Kwalifikacyjnej. Autor zdjęć do wielu wydawnictw, katalogów muzealnych i reklamowych.
Od roku 2008 współpracuje z Targami Kielce. Od 10 lat lat prowadzi sekcję fotograficzną Świętokrzyskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku i wakacyjne zajęcia fotograficzne dla dzieci i młodzieży „Mali odkrywcy – wielkie możliwości”, organizowane przez BWA Kielce.
Najważniejsze wystawy indywidualne: Fotografia, DŚT Kielce (1987) ; Fotografia, Klub Środowisk Twórczych w Opolu (1987) ; Powtórka z krajobrazu, Flint (USA) (1992) ; Drogi teatru, DŚT Kielce (1999) ; Teatr, Wildhaus (Szwajcaria) (2005) ; Tajemnica cerkwi, Galeria Współczesnej Sztuki Sakralnej w Kielcach (2010) ; Iluzje i pejzaże, Muzeum Historii Kielc (2013/2014).
Wystawy zbiorowe: Biennale Krajobrazu Polskiego (1977-2014, nagrody i wyróżnienia), Doroczne Wystawy Fotograficzne OŚ ZPAF (1986 -2016), Fotografia - wystawa z okazji 40 lat ZPAF, Warszawa (1987), Warsztaty Gierałtowskie, BWA w Jeleniej Górze (1989), ART – EKO (1992 – 1997), Jubileuszowa wystawa 50 lat ZPAF, Warszawa (1997), Gdzie jesteśmy? - wystawa fotografii ZPAF, Warszawa (2005 i 2007), Wystawa Jubileuszowa 30 lat Okręgu Świętokrzyskiego ZPAF, Kielce (2008), Przedwiośnie, BWA w Kielcach (2005-2018, nagrody: 2006, 2009, 2010, 2012, 2017), wyróżnienie honorowe: 2015).
Otrzymał Dyplom Honorowy ZPAF oraz Medal Okręgu Świętokrzyskiego ZPAF; Nagrodę I stopnia Prezydenta Miasta Kielce za osiągnięcia w dziedzinie twórczości artystycznej, upowszechnianie i ochronę kultury w roku 2016; Prawosławny Abcybiskup Paisjusz uhonorował artystę listem gratulacyjnym.
Prace w zbiorach między innymi Galerii „ef” Jerzego Olka, BWA Kielce, Muzeum Historii Kielc.

Smutna wiadomość z Okręgu Dolnośląskiego - zmarł Edmund Witecki

0
0

Z żalem i smutkiem informujemy, że 16 stycznia 2019 w wieku 82 lat zmarł nasz Kolega Edmund Witecki. 
Artysta fotografik, członek ZPAF w Okręgu Dolnośląskim od 1969 roku, nestor polskiej fotografii.
Pogrzeb odbędzie się w czwartek 24 stycznia o godzinie 12:00 
na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu. Bliskim Edmunda składamy kondolencje.

Edmund Witecki (6.07.1937 - 16.01.2019) w ciągu kilkudziesięciu lat swojej pracy osiągnął renomowaną pozycję jako fotograf – artysta oraz specjalista w dziedzinie fotograficznej dokumentacji dzieł sztuki. W latach 50. minionego wieku związał się z wrocławskim środowiskiem twórczym i pokazywał swoje prace na wystawach fotografii artystycznej - członek grupy „Podwórko” uważanej za najoryginalniejsze zjawisko w polskiej fotografii tych lat. W roku 1969 został członkiem Okręgu Dolnośląskiego Związku Polskich Artystów Fotografików. Równolegle, już w 1956 roku swoją zawodową działalność w fotografii związał z Muzeum Narodowym we Wrocławiu (wówczas Muzeum Śląskim), gdzie z czasem (1967-2002) sprawował funkcję kierownika Pracowni Fotograficznej. Znakomity dokumentalista dzieł sztuki ale również świetny „abstrakcjonista” i pejzażysta, nie stronił od innych tematów…

Jesienią 2015 roku Muzeum Narodowe we Wrocławiu
zaprezentowało wystawę „Edmund Witecki poprzez fotografie”
- można było zobaczyć najwybitniejsze dzieła Edmunda Witeckiego – artysty fotografika a także jego zdjęcia dokumentujące zabytki znajdujące się w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu.
Dokumentacja muzealna stwarza ambitnemu fotografowi pewien dylemat, ponieważ z zasady oczekuje się obiektywnego odwzorowania uwzględniającego walory obiektu określane przez historyków sztuki, natomiast fotograf wie, że każdy obiekt można też przedstawić bardziej kreatywnie, aby w większym stopniu pobudzał emocje, a nie tylko racjonalny respekt– wyjaśniał Adam Sobota, kurator wystawy. Edmund Witecki pokazał wielokrotnie, że możliwy jest satysfakcjonujący kompromis pomiędzy tymi rozwiązaniami, fotografując dzieła sztuki, które już same w sobie są kompleksowym zespołem wielorakich bodźców.
Wędrówka zawodowa Edmunda Witeckiego jest dla Muzeum Narodowego we Wrocławiu w dwójnasób ważna
– mówił dr hab. Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu.
Dzięki niej docieramy do prawie samych początków wrocławskiej, powojennej, awangardowej fotografii artystycznej, ale stajemy się także świadkami historii naszej instytucji. Mało kto zdaje sobie bowiem sprawę, że wiedza na temat naszych zasobów artystycznych to nie tylko efekt tych już milionów widzów, którzy osobiście je podziwiali, ale mozolna, konsekwentna i przede wszystkim profesjonalna praca ich znakomitego dokumentatora. To Edmund Witecki wykonał setki tysięcy zdjęć muzealnych zabytków, które upubliczniły potencjał i rangę naszej kolekcji.

Wystawa Krzysztofa Gierałtowskiego „Polskie Indywidualności” w Galerii Katowice

0
0

Galeria Katowice, Związek Polskich Artystów Fotografików Okręg Śląski, ul. Św. Jana 10 (II piętro) 
Wernisaż w środę 6 lutego o godz 18:30, ekspozycja do 1 marca 2019 
Galeria czynna od środy do piątku w godz. 17:00 - 20:00 

44. indywidualności polskie. Teka z portretami Krzysztofa Gierałtowskiego
W polskiej fotografii monopol na portret ma Krzysztof Gierałtowski. Trudno znaleźć dla niego konkurentów nie tylko dziś, lecz również w przeszłości. Słynny portrecista Benedykt Jerzy Dorys – w porównaniu z Gierałtowskim – razi atelierową sztywnością i wydaje się co najwyżej zdolnym rzemieślnikiem. Z kolei Edward Hartwig mógłby stanowić dla Gierałtowskiego punkt odniesienia, gdyby traktował portret z taką pieczołowitością jaką rezerwował dla pejzażu polskiego. U Gierałtowskiego widać wpływ portretowych eksperymentów Witkacego – działanie Gierałtowskiego ma w sobie też coś z „firmy portretowej” – ale kultowy dramatopisarz, malarz i filozof fotografie zawsze wykonywał niejako en passant, nie traktując jej z powagą należną sztuce. Właściwie te wszystkie analogie wydają się dość odległe i nieuprawnione w momencie, gdy zostajemy skonfrontowani z totalnym, rozciągniętym już niemalże na półwiecze projektem portretowania polskiej inteligencji. W historii polskiej fotografii można znaleźć bowiem wiele świetnych portretów, ale żaden z autorów z równą konsekwencją nie tworzył cyklu o podobnym charakterze i rozmachu.
Jeśli w polskiej fotografii portret zdominował niemal dokumentnie Krzysztof Gierałtowski, to uczynił to na dobre i na złe, bo to artysta kontrowersyjny. Wzburzenie u jednych, entuzjazm u drugich budzą nie tylko jego ostre, ekspresyjne fotografie, ale równie często wygłaszane przezeń poglądy na tematy niekoniecznie związane z fotografią. Gierałtowski to osobistość, postać pełnokrwista i pełna kontrastów niczym jedno z jego zdjęć. Co istotne, swoimi portretami Gierałtowski raczej nie dokumentuje, lecz interpretuje ludzi i klasę społeczną przez nich reprezentowaną (w tym sensie autor teki jest jednym z ostatnich nie tylko inteligentów, lecz również marksistów wyznających poprzez swe fotografie wiarę w istnienie bytów tyleż różnorodnych, co spoistych jak klasy społeczne). Interpretacje i reinterpretacje inteligenckich oblicz czynione przez Krzysztofa Gierałtowskiego mają przeróżny charakter, ale łączy je wspólny mianownik niezaprzeczalnego artyzmu. Te wszystkie inscenizacje, charakteryzacje, dramatyzacje, tricki oświetleniowe i retusze, do tego obróbka cyfrowa i powiększalnikowa składają się na całościowy projekt estetyczny, którego kolejną inkarnacją jest teka o mrocznym, romantycznym w proweniencji tytule „44”.
Na czym polega artystyczność fotografii Gierałtowskiego można przekonać się zestawiając jego zdjęcia choćby ze sztandarowym „Zapisem socjologicznym” Zofii Rydet, surowym dokumentem przedstawiającym mieszkańców wsi, miasteczek i miast Polski epoki Edwarda Gierka. Gierałtowskiego takie chodzenie od domu do domu i pstrykanie jak popadnie nie interesuje. Do wykonania każdego portretu starannie się przygotowuje, tworzy listy osób „do zdjęcia”, stara się odnaleźć ich czuły punkt, ująć specyfikę danego charakteru, wydobyć to, co ukryte i nieznane nawet samym modelom. Jednocześnie, w najlepszych zdjęciach Gierałtowskiego – a takie znalazły się w wyborze przygotowanym do teki „44” – nie ma rutyny, ciężkości charakterystycznej dla fotografii np. atelierowej, czy typowo profesjonalnej produkcji jaka wypełnia łamy dzisiejszych magazynów i zapełnia ściany galerii. Twórczość Krzysztofa Gierałtowskiego musi być lekka, zaskakująca w swoim koncepcie, odkrywcza od strony formalnej. Przy czym to ciągłe poszukiwanie najlepszego fotograficznego ekwiwalentu danej osoby nie zawsze zgadza się z wyobrażeniami jakie mają o sobie portretowani. Wystarczy poczytać komentarze do zdjęć, by zobaczyć jak przewrotny, a nawet złośliwy bywa artysta. A przede wszystkim jak pomysłowy: gdy koronuje Tadeusza Brzozowskiego, lub skrobie tynk by Czesław Miłosz zechciał spojrzeć w obiektyw, gdy przekomarza się z Kaliną Jędrusik i przełamuje konwenans Magdaleny Abakanowicz, gdy niespełnia oczekiwań i zaskakuje – to cały Krzysztof Gierałtowski i jego panteon (to z pewnością nie zwykła teka, tylko panteon właśnie, ale panteon przez małe „p”, panteon fotograficzny, o proweniencji nadarowskiej, dziewiętnastowiecznej). Pozowanie Gierałtowskiemu to pokusa, próba i wyzwanie, zawsze wydarzenie, czasem skandal i poruta, po której fotografowani przestają się odzywać do fotografa (Ryszard Kapuściński). Czasem mu dziękują, czasem przeklinają, ale nigdy nie pozostają obojętni.
Inteligencki panteon Krzysztofa Gierałtowskiego rozpada się na dwie zasadnicze części: czarno-białą
i – od 1995 roku – kolorową. Zdjęcia Lorentza, Miłosza, Raszewskiego, Herberta, Sterna, Kantora, Stańko, Brzozowskiego, Czapskiego, Gwiazdy to już klasyka, która znalazła swoje eksponowane miejsce w historii fotografii polskiej i światowej. Osobny temat to dużo ostrzejsze – tak jak tylko kolor potrafi być ostry – fotografie barwne (od Karskiego i Balcerowicza po Prażmowskiego i Ślizińską, Gierałtowski pozostaje sobą i rozrzut osób do sportretowania pozostaje nadal olbrzymi, zagarnia całe połacie polskiego świata kultury, polityki, ekonomii). Kolor jest mocny, a zdjęcia kampowe, odjechane, oddają tempo i formę zmian zachodzących we współczesnej Polsce. Oddzielenie fotografii kolorowej od czarno-białej wydaje się zasadne i teka przygotowana przez artystę pokazuje ponadczasowość jego prac, oryginalność formy, która do dziś nie traci na świeżości i inspiruje kolejne pokolenia fotografów i inteligentów.
Krzysztof Gierałtowski co jakiś czas popada w depresję, uznaje, że nikt nie chce jego zdjęć, że muzea go ignorują, niszczą dorobek jego życia, wtedy znacząco tytułuje wystawy (por. „Niechciane portrety”). Wydaje się, że teka „Indywidualności polskich” jest właściwym remedium na jego zniechęcenie. Dowodzi wigoru i żywotności jego koncepcji fotografii. Zdjęcia pozostają „chciane”, czy wręcz „pożądane” przez kolekcjonerów i miłośników fotografii, a Krzysztof Gierałtowski działa dalej i zmaga się o uznanie fotografii portretowej za ważną dla tego kraju, społeczeństwa, narodu. Wydaje się, że jest coraz bliżej wyznaczonego sobie celu.
Adam Mazur

Krzysztof Gierałtowski, fotograf, członek ZPAF i Stowarzyszenia Autorów ZAiKS, Członek korespondent Niemieckiego Towarzystwa Fotograficznego DGPh.
Minister Kultury RP w 2007 roku odznaczył K. Gierałtowskiego srebrnym medalem Gloria Artis, w 2011 artysta otrzymał nagrodę C. K. Norwida, w 2013 został uhonorowany Doroczną Nagrodą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego za rok 2013 w dziedzinie Sztuk Wizualnych, a w 2014 Prezydent RP przyznał mu Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, a minister spraw zagranicznych przyznał Odznakę Honorową „Bene Merito” za działalność wzmacniającą pozycję Polski na arenie międzynarodowej.
Portretuje od ponad 40 lat polską inteligencję, stworzył liczącą przeszło 500 tysięcy negatywów kolekcję „Polacy, portrety współczesne”. Zdjęcia z niej pokazywał dotychczas na 52 zagranicznych i 46 krajowych wystawach indywidualnych nie licząc zbiorowych i umieścił w 28 światowych i 25 krajowych renomowanych kolekcjach muzealnych, nie licząc kolekcji prywatnych.
Jego prace znajdują się m. in. w Bibliotece Kongresu w Waszyngtonie, Museum of Modern Art
w San Francisco, Bibliothèque Nationale de France, Musée d’Art. Moderne de la Ville w Paryżu, Det Kongelige Bibliotek w Kopenhadze, Museum fϋr Kunst und Gewerbe w Hamburgu, Museum Ludwig w Kolonii, Muzeum Historii Fotografii w Krakowie, Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeach Narodowych w Warszawie, Wrocławiu i Poznaniu oraz w kolekcjach prywatnych.
Wprowadził do świadomości społecznej pojęcie portretu subiektywnego, przeciwstawnego antropometrycznym wymaganiom globalnej identyfikacji. Opis aktualnych projektów i rozszerzone informacje znajdują się na stronie autorskiej artysty:

Portfolio „Indywidualności polskie” w kolekcjach i na wystawach
W roku 2009 powstał pod patronatem Biblioteki Narodowej w Warszawie, wybór 44 czarno-białych sygnowanych i numerowanych portretów z okresu 1972-1995, opatrzony odautorskimi komentarzami w języku polskim, angielskim, niemieckim i francuskim. Stanowi on Portfolio portretowe „Indywidualności Polskie”, promowane wystawą. Dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie, profesor Andrzej Rottermund, opatrzył Portfolio słowem wstępnym.
Prezydent RP Bronisław Komorowski, obdarzył nim Musée de l’Europe w Brukseli, Orange Polska S.A. przekazała do Bibliothèque Polonaise, B.P.P. w Paryżu i do Muzeum Historii Fotografii w Krakowie, Międzynarodowe Targi Poznańskie zakupiły dla Muzeum Narodowego w Poznaniu, PKO Bank Polski dla Biblioteki Narodowej, Kulczyk Investments dla Biblioteki Jagiellońskiej i Prezydenta Republiki Federalnej Niemiec Horsta Köhlera, a Stowarzyszenie Autorów ZAiKS dla Zamku Królewskiego w Warszawie i Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. Marszałek Wojewódzctwa Mazowieckiego podarował Kunstmuseum - Moritzburg w Halle (Saale), Marszałek Województwa Dolnośląskiego zakupił je kosztem 30 tys.zł dla Muzeum Narodowego Ukrainy we Lwowie.
Portfolio jest kartonowym pudełkiem formatu A3+ i wraz ze zdjęciami 33 x 47 cm w obwolutach spełnia wszelkie  kryteria archiwalnego obiektu muzealnego i jako książka artystyczna posiada ISBN.
Wystawy promocyjne Portfolio odbyły się m.in. w Internationales Zeitungsmuseum, Aachen; Bibliothèque Polonaise, B.P.P. Paris w ramach Paris Photo; Polský Institut, Praha; Dum Uměni, Opava; Lietuvos Mokslų Akademijos Vrublevskių Bibliotekoje, Vilnius; Kunstmuseum Moritzburg, Halle (Saale); Bibliotekach - Narodowej, Jagiellońskiej, Uniwersytetu Warszawskiego; Galerii im. Sleńdzińskich, Białystok i Galeria Amfilada Miejskiego Ośrodka Kultury, Olsztyn oraz w Galeri Łódzkiego Towarzystwa Fotograficznego, Biurze Wystaw Artystycznych w Krynicy, gdzie prezentowało wystawę, towarzyszącą Forum Ekonomicznemu. Wystawę plenerową Portfolio zaprezentowała  Galeria na Płocie Ogrodu Saskiego w Lublinie.  Hiszpańskojęzyczne Portfolio „Indywidualności polskie” pokazano  na wystawie w galerii arteko w San Sebastian, Stolicy Kultury Europejskiej, a później na przełomie lat 2016/2017 w Sala de Exposiciones del Auditorio y Centro de Congresos de Murcja. Latem 2017 „Indywidualności polskie“, prezentowana były w Polnisches Institut w Wiedniu. Jesienią 2018 wystawę pokazał Ruskij Muzej Fotografii w Niżnym Novgorodzie, a w lutym 2019 wystawa będzie gość w katowickiej Galerii Związku Polskich Artystów Fotografików.
Muzeum Narodowe w Gdańsku wydało do prezentowanej wystawy katalog Portfolio, a następny hiszpańskojęzyczny katalog wydało Biuro Festiwalowe Impart w związku z wystawą w San Sebastian. Projekt prezentowany jest w zakładce Portfolio na stronie gieraltowski.pl

„Об'єкти” - wystawa Michała Pietrzaka w Tarnopolu na Ukrainie

0
0

„Obiekty” | Міхал Пєтшак | Michał Pietrzak [fotografia / multimedia] 
Galeria Bunkermuz, Aleja Szewczenki 1, Tarnopol, Ukraina 
Wernisaż w piątek 25 stycznia o godz. 19:00, ekspozycja do 17 lutego 2019
Wystawa pod patronatem:
Akademii Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Grpperta we Wrocławiu
Konsulatu Generalnego Rzeczpospolitej Polskiej w Łucku
Okręgu Dolnośląskiego Związku Polskich Artystów Fotografików 

Obiekty, autor: Michał Pietrzak
Prezentowana wystawa jest zbiorem prac powstałych na przestrzeni ostatnich kilku lat.
Porusza ona zagadnienia „czasu” i „przestrzeni” oraz wzajemnych ich korelacji. Jest to swoistego rodzaju balansowanie pomiędzy obrazem statycznym a ruchomym.
Gdy wykonujemy zdjęcie, niezależnie od tego czy pretenduje ono do miana fotografii artystycznej, czy jest zwykłą dokumentacją, stanowi to zapis jakiegoś wycinka czasu. Taka rejestracja może zawierać różne jego odcinki, od bardzo krótkich, trudnych czy wręcz niemożliwych do zarejestrowania przez naszą percepcję, do okresów bardzo długich, trwających minuty, godziny, miesiące czy nawet lata. Zazwyczaj jednak są to okresy bardzo krótkie, wahające się w zakresie ułamków sekundy. Z takich właśnie zdjęć następujących po sobie, zamkniętych w module czasu projekcji powstaje film, który jest dziś powszechną metodą jego rejestracji, według mnie jednak nie jedyną.
Jeżeli wyobrazimy sobie zdjęcie (obraz statyczny) jako punkt, to film (obraz ruchomy) jest zbiorem takich punktów składających się na linię czyli oś czasu. Gdy taką linię umiejscowimy w trójwymiarowym układzie współrzędnych i obrócimy go o 90 stopni względem Y, to znowu będziemy widzieć linię jako punkt.
Będzie to jednak „punkt zwielokrotniony”. Widzimy punkt, ale mamy świadomość istnienia kolejnych istniejących za pierwszym. Następuje w tym przypadku niezwykła kompresja czasu, zwielokrotnionego w jednym miejscu.
W strefie mojego zainteresowania znajduje się obszar pomiędzy fotografią a filmem. Punktem wyjścia jest tu fotografia, a prace umiejscowione są w pewnym hipotetycznym stanie pośrednim, gdzieś na granicy obrazu statycznego i ruchomego. Moje działania są poszukiwaniem kompromisu między konceptualnym, a wizualnym i estetycznym aspektem twórczości.
Michał Pietrzak


Gdzie jesteś?

Kiedy zastanawiamy się nad relacją, jaką tworzymy ze światem, nad miejscem, jakie w nim zajmujemy, posługujemy się zazwyczaj kategoriami przestrzeni i czasu. Są poręczne, a ich rozumienie wydaje się uniwersalne. „Teraz jestem tu”, „byłem kiedyś tam”. A gdy do odnajdywania się w świecie posługujemy się fotografią, to zazwyczaj pragniemy, aby potwierdzała nam bezwarunkowo naszą, bądź czyjąś, obecność, w czasie i przestrzeni. Czas jest natomiast często postrzegany jako linearny i nieprzerwany bieg wydarzeń, który wieńczy wcześniej obrany cel. Fotografia pozornie pozwala nam odnosić się do wybranych miejsc i sytuacji, w taki sposób, że tworzy złudzenia obecności i niczym niezakłóconej ciągłości. Tak, jakby właśnie te, zarejestrowane chwile były z jakiegoś powodu jedyne i najważniejsze. Czasem kusi ujawnianiem momentów o charakterze decydującym. A przecież tak naprawdę nie chwytamy za jej pomocą niczego. Fotografia sama generuje migawkowe sytuacje, nie wychwytuje ich, ani nie ujawnia. Bez niej nie istnieją. I nie decydują o niczym – to o nich zdecydowano. Taka fotografia utwierdza nas w przeświadczeniu, że istnieje tylko to, co widać. A zatem to, co widzimy, jest tym, co było i jest najważniejsze. W zdominowanym przez obraz świecie, w którym widać już prawie wszystko, jest to niepokojące.
Tymczasem w pracach Michała Pietrzaka czas jest poszarpany, biegnie skokowo i nieprzewidywalnie. Nie pozwalają nam one odnaleźć się w konkretnej, wypełnionej znaczeniem, idealnej chwili. Podobnie żadna perspektywa nie jest w jego montażach i fotograficznych kolażach uprzywilejowana. Drobne przesunięcia punktu widzenia w obrębie każdego z elementów jego prac sugerują, że nigdy nie jesteśmy dokładnie tam, gdzie trzeba. Za każdym razem brakuje nam jeszcze jednego, drobnego kroku.
W takim niezdeterminowanym świecie każda sytuacja, każda chwila może stać się nośnikiem znaczenia. Znaczenia, które choć bliskie, jest na dobrą sprawę nieosiągalne. I które nie wyczerpuje się w jednej, bezpośredniej i czytelnej formie.
Wydaje się, że istota jego prac tkwi w tym, czego na tych obrazach nie widać. Tak, jakby najważniejsze było to, co nie zostało zarejestrowane.
W sferze miasta od dawna zadomowiło się doświadczenie szoku. To ono determinuje nasze wzajemne relacje i odczuwanie przestrzeni. Swoje źródło ma w samotności. Prace Michała Pietrzaka dają jednak nadzieję na zachowanie świadomości tego, co poprzez to wyobcowanie tracimy. W pewności tego, co nieodwracalnie zgubione, co minęliśmy bezpowrotnie, są niczym Benjaminowska „miłość od ostatniego wejrzenia”.
To mądre fotografie. Rozbijając pozory nowoczesności, w które uwikłana jest za sprawą doświadczania świata przez obrazy, przypomina nam, że dyktat sensu i totalność są złudzeniem. I że nie ma powrotu, ani żadnego mitycznego powtórzenia.
Mateusz Palka

fot.Olena Matoshniuk

Michał Pietrzak
Urodzony w 1977 roku w Bystrzycy Kłodzkiej. Mieszka i pracuje we Wrocławiu. Absolwent Wydziału Grafiki i Sztuki Mediów Akademii Sztuk Pięknych im. Eugeniusza Gepperta we Wrocławiu, Wyższego Studium Fotografii w Jeleniej Górze oraz Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej. Doktorant na kierunku Sztuka Mediów ASP we Wrocławiu. Autor wielu wystaw zbiorowych i indywidualnych. Jego prace znajdują się w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Członek Związku Polskich Artystów Fotografików. Zawodowo zajmuje się projektowaniem architektonicznym oraz dydaktyką.
Twórczo wypowiada się głównie za pomocą fotografii oraz video, wykorzystując te media instrumentalnie jako narzędzia do realizacji własnych zamierzeń koncepcyjnych. Jak sam mówi fotografia nie ukazuje rzeczywistości, fotografia ją kreuje. W swoich pracach porusza zagadnienia jednostki w szerokim kontekście socjologiczno-urbanistycznym. Zestawia ją z pejzażem miejskim, który nie sprowadza się tylko do plastycznej formy wyidealizowanych przedstawień architektury. Jego założenia koncepcyjne odciskają się głęboko w formie obrazu, pozostając z nią w bezpiecznej harmonii. Finalne dzieło budowane jest wielopoziomowo, przybierając formę poliptycznych obiektów składających się z pozornie spójnych kadrów fotograficznych, które zestawiane są z obrazem ruchomym. I choć punktem wyjścia jest tu zawsze fotografia, to w efekcie końcowym w sposób równoważny tworzy ona z animacją video jedną spójną całość.

Dołącz do wydarzenia na Facebooku ; strona autorska ; strona galerii ; profil na TouTube

Wystawa Danuty Węgiel „Stopklatka Obecności” w Krakowie - Nowej Hucie

0
0

Nowohuckie Centrum Kultury, Szara Galeria CENTRUM, al. Jana Pawła II 232, Kraków  
Współorganizator: Okręg Krakowski ZPAF 
Wernisaż w czwartek 31 stycznia o godz. 18:00, ekspozycja do 28 lutego 2019
Wystawa w ramach wydarzenia "Siła Fotografii" 

O sobie i portretowaniu
Rozpoczynając w 1993 roku współpracę z „Tygodnikiem Powszechnym” nie miałam jeszcze skrystalizowanych zainteresowań fotograficznych. Debiutowałam montażami. Tymczasem redakcja potrzebowała portretów ludzi kultury, w tym pisarzy. Szybko odkryłam, że portretowanie jest dla mnie atrakcyjne zarówno przez osobisty kontakt z portretowanymi, niekiedy tak fascynującymi postaciami jak Stanisław Lem, jak też przez towarzyszący fotografowaniu dreszcz emocji. Ciekawość ludzi zagłuszała skutecznie lęk, że nie podołam zadaniu. Ważna stawała się chwila samego portretowania i temperatura spotkania. Wiedziałam, że w portrecie chodzi o „coś” więcej, co istnieje poza odwzorowaniem wizerunku lub stanu emocjonalnego. Próbowałam to „coś” znaleźć przy każdym spotkaniu, ale naturalnie z różnym rezultatem. Nieśpieszne spotkania z portretowanymi pociągały mnie coraz bardziej i tak sesje stały się głównym nurtem mojej pracy. Obecnie balansuję pomiędzy fotografią reporterską a kreacyjną. Pracuję korzystając zarówno z czarno-białych negatywów jak też z cyfrowej matrycy. Nie stronię od koloru w fotografii ale lubię korzystać z przestrzeni estetycznej, którą tworzy czarno-biały obraz, wydobywający kształty i światło, wyciszający tło. Myślę, że niektóre portrety potrzebują monochromatyczności by lepiej przekazać emocjonalność i intensywność osoby portretowanej.
Prezentowane na wystawie fotografie są swoistym zapisem moich portretowych spotkań i fascynacji różnymi osobami. Portrety Jerzego Turowicza, redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”, należą do najstarszych, wykonałam je w 1996 roku, wtedy też rozpoczęłam swoją ponad dwudziestoletnią przygodę z portretem, która trwa do dziś.
Danuta Węgiel

Stopklatka Obecności
Co oznacza obecność? Odpowiadamy „jestem” gdy nauczyciel wyczytuję nasze nazwisko z listy. Obecność opiera się na słowie „jestem” i objawia się przez materialne, świadome istnienie ciała w danym miejscu i czasie. Jednak, wiemy to wszyscy, obecność wymyka się konkretowi. Wystarczy, że przeczytamy list bliskiej nam osoby albo owieje nas zapach znajomych perfum i już czujemy czyjąś obecność. Niech po dawnej rozmowie z przyjacielem przyjdzie do nas szept z głębi pamięci a możemy mieć pewność, że obecności wymknęła się czasowi. Może potrzebujemy obecności innych i dlatego potrafimy ją w sobie przywoływać. Podążam różnymi tropami myśląc o obecności i jej przejawach. Pytam siebie: czy można zapisać czyjąś obecność w ułamku sekundy w światłoczułej materii? Tak do końca nie wiem, ale chcę uciec czasowi i kraść stopklatki.

Okładka obszernego katalogu, towarzyszącego wystawie...

Najtrudniejszą rzeczą w fotografii jest portret.
Musisz wejść z aparatem między skórę a koszulę fotografowanej osoby
.
Henri Cartier-Bresson

Portret, czyli akt nieinterwencji
Choć Francuz Henri Cartier Bresson, jeden z najwybitniejszych fotografów na świecie, jest nazywany „ojcem” fotografii reportażowej i ulicznej, to właśnie jego słowa wydały mi się najbardziej odpowiednie jako motto portretowej twórczości Dany Węgiel. W pierwszej chwili mogą wydać się zbyt drapieżne, ale wtedy warto przypomnieć kolejną wypowiedź HCB: Trzeba włożyć aksamitne rękawiczki i być czujnym... wstrzymać oddech i uruchomić wszystkie zdolności w obliczu ulotnej rzeczywistości.
Danuta Węgiel od lat portretuje ludzi kultury, w tym najważniejsze postaci polskiej literatury. Przed jej obiektywem stanęli między innymi: Stanisław Lem, Olga Tokarczuk, Jerzy Pilch oraz Andrzej Stasiuk. Szczególne miejsce w sercu i kadrze artystki zajmują poeci, z wieloma była i jest zaprzyjaźniona,
jak z Ewą Lipską, co widać zwłaszcza w cyklu „Na styku” zamieszczonym w tomie próz poetyckich Ewy Lipskiej „Pęknięte oko czasu”.
Część portretowanych odeszło już do lepszego świata: Julia Hartwig, Tadeusz Różewicz, czy Nobliści: Wisława Szymborska i Czesław Miłosz, jednak pozostają w naszej świadomości właśnie tacy, jak na zdjęciach Dany.
Dyskretna intymność jej czarno-białych kadrów sprawia, że przez moment możemy niemal dotknąć ulotności życia i sekretu poezji, zadumać się na chwilę, ale i serdecznie uśmiechnąć. Najwyraźniej poczucie humoru artystki udziela się bohaterom jej fotografii: Marcinowi Świetlickiemu, Janowi Peszkowi czy Leszkowi Sobockiemu. Zgodnie zdają się mówić: traktujmy rzeczywistość z niezbędnym do życia przymrużeniem oka.
W portfolio artystki znajdują się również postaci związane z „Tygodnikiem Powszechnym”, z którym współpracuje od lat 90. XX wieku: dziennikarze, krytycy sztuki i literatury; portrety Jerzego Turowicza są bardzo często publikowane w materiałach prasowych, na plakatach i okładkach książek (m.in. Znaku i Wydawnictwa Literackiego).
Fotografie Dany Węgiel wzbudzają sympatię do ich bohaterów. I chyba to właśnie sprawia,
że „się podobają” – są cenione zarówno przez oglądających jak i przez portretowane postaci.
Taka jednomyślność nie jest regułą. Bywa możliwa wtedy, gdy fotograf patrzy na świat nie tylko otwartym okiem, ale i sercem. I gdy traktuje fotografowanie jako akt nieinterwencji (Susan Sontag), jedynie ocierający się o rzeczywistość (Roland Barthes).
Maja Herzog, Kraków, 20 kwietnia 2018

Danuta Węgiel, członek Związku Polskich Artystów Fotografików w Okręgu Krakowskim, absolwentka religioznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Od 1993 roku współpracownik Tygodnika Powszechnego. Portretuje ludzi kultury co owocuje licznymi publikacjami w prasie, na okładkach książek oraz plakatach. Współpracuje z takimi wydawnictwami jak Znak i Wydawnictwo Literackie.
Portretowała m. in.: Czesława Miłosza i Stanisława Lema.
Od 2012 roku związana jest z agencją prasową Fotonova.
Wykłada w Instytucie Dziennikarstwa UPJPII w Krakowie. 
Mieszka i tworzy w Krakowie.

Więcej o autorce na elbląskim portalu 
oraz  
fotografie na stronie Agencji Fotonova
a także w naszej informacji o 
ekspozycji wystawy w Piotrkowie Tryb.


„Citymorphosis” Marka M. Berezowskiego w bielskiej Galerii B&B

0
0

Galeria Fotografii B&B, Miejski Dom Kultury Włókniarzy, ul. 1 Maja 12 Bielsko-Biała 
Wernisaż i spotkanie z autorem w piątek 1 lutego o godz. 18.00, ekspozycja do 26 lutego 2019 
Kurator: Inez Baturo [281. wystawa] 
Patronat: Fundacja Centrum Fotografii, Okręg Górski ZPAF 

„Citymorphosis”
Od Berlina, przez Warszawę i Moskwę, po Pekin. „Citymorphosis” to opowieść o przemianach miast dawnego Bloku Wschodniego. Dokumentalne poszukiwanie oznak transformacji od komunistycznego krajobrazu do współczesnych miast ery globalnego kapitalizmu. Podobne procesy, z różną intensywnością widać dziś w miastach Chin, Rosji, Polski czy na terenie byłego NRD. Już sama historia miast „Wschodu” czy Bloku Wschodniego jest podobna. W różnym stopniu zostały doświadczone wojnami światowymi i naznaczone brutalną przebudową. Choć zmiana tych miejsc dla „nowego człowieka” zaczęła się od inspiracji m.in. modernizmem Le Corbusiera, to na ich współczesny wygląd radykalnie wpłynęły epoki stalinizmu i realnego socjalizmu. Blokowiska powstawały na masową skalę. W latach 70. poprzedniego wieku wielka płyta nadal intensywnie zalewała miejski krajobraz. Blokowiska oplotły wianuszkiem miasta, a w centrach pojawiła się architektura, która miała wyrażać potęgę komunistycznej władzy i „ducha” obowiązującego sytemu.
Równocześnie z transformacja ustrojową w państwach Bloku Wschodniego, a w Chinach - z radykalną zmianą kursu politycznego po śmierci Mao Zedonga, rozwój miast podporządkowany został zasadom globalnego kapitalizmu. Metropolie stały się motorem wzrostu ekonomicznego. Zmieniła się nie tylko ich przestrzeń geograficzna, ale też symboliczna. Komunistyczna architektura straciła swój uprzywilejowany charakter na rzecz drapaczy chmur, szklanych pomników kapitalizmu. Korporacje zajęły najdogodniejsze lokalizacje. Mieszkańcy metropolii mają coraz mniejszy wpływ na planowanie i rozwój lokalny swojego najbliższego otoczenia. Dzieje się tak niezależnie czy dzieje się to w Europie czy Azji, demokracji czy systemie autorytarnym. Jest to efektem podporządkowania planowania przestrzeni miejskiej logice wzrostu i zysku.
Citymorphosis to projekt foto-dokumentalny, wybierając kadry pozbawione znaków, symboli, możliwa stała się wizualna synteza uniwersalnych i globalnych przemian współczesnych miast „Wschodu”, obserwacja procesów unifikacji przestrzeni miejskiej i pop-kulturowych wzorców.
Zdjęcia na wystawie i w książce są niepodpisane. Dzięki temu, choć złożona z pozornie odległych miejsc, różnych miast i państw, rzeczywistość przedstawiona w „Citymorphosis”  może wydawać się jednym megamiastem. Zdjęcia zostały zrobione głównie w Berlinie (Niemcy), Warszawie, na Śląsku (Polska), w Moskwie, Petersburgu (Rosja), Pekinie, Chongqing, Tianjin, Guangzhou i Wenchang (Chiny) w latach 2013-2016. Miasta zostały wybrane przede wszystkim zgodnie z indeksem światowych miast globalnych (The Global Cities Index), w których przedstawiane zjawiska zachodzą najintensywniej.

Marek M. Berezowski - fotograf i antropolog kultury. Doktorant w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej WH UW, absolwent Fotografii w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi oraz Etnologii na Uniwersytecie Warszawskim.
Nagrodzony m.in. w konkursach prasowych BZ WBK Press Foto 2014 i 2016, Newsreportaż 2008, laureat konkursu Leica Street Photo 2016, zdobywca dziesięciu honorowych wyróżnień konkursu IPA w 2016. Stypendysta programu „Młoda Polska” Narodowego Centrum Kultury Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w 2016 roku. Prezentował prace między innymi podczas Miesiąca Fotografii w Los Angeles, The Boutographies - Rencontres Photographiques w Montpellier, na Festiwalu Photon w Walencji. Warsaw Photo Days i Eastreet.
Preferuje długoterminowe projekty dokumentalne, m.in. Kosowo (2007-2011), Wojna w Donbasie (od 2015), Citymorphosis: Polska, Chiny, Rosja, Niemcy
(2013-2017). W 2017 ukazała się fotoksiążka „Citymorphosis".

„Rytmy istnienia” Anety Więcek-Zabłotnej - wystawa w Galerii Za Szafą

0
0

Galeria Za Szafą - Dolnośląski Okręg ZPAF, ul. św. Marcina 4, Wrocław
Wernisaż w piątek 8 lutego o godz. 18:00, ekspozycja do 3 marca 2019 

Zapis istnienia jako zapis kreacji
Istnienie jako takie, to podstawowy, a zdaniem niektórych – jedyny sens życia. Jego aspekty zawierają się w nieskończonych strumieniach rzeczywistości, które wyłaniają się nie wiadomo skąd, po to tylko, by zaraz zapaść w odchłań zapomnienia, zwaną przeszłością, historią, w istocie będącą niebytem, pustką.  Z chęci zawładnięcia przemijaniem ludzie odnajdują motywację dla tworzenia rozmaitych symboli balsamujących egzystencję, od magii poczynając, poprzez religię, sztukę, aż na wyrafinowanych osiągnięciach nauki kończąc. Te ostatnie przyniosły między innymi wynalazek fotografii, a wraz z nim tę jej cechę, którą Roland Barthes nazwał dowodem na istnienie świata. Obrazy fotograficzne, te szczególnego rodzaju zapisy rzeczywistości będące w istocie jej cytatem, nierzadko są wprost z nią utożsamiane. Jednakże, poza zapisem obiektywnego świata, szczególną możliwością tego medium jest notacja wrażliwości, poglądów i stanów świadomości samych fotografów. Dotyczy to tak twórczości artystycznej, jak i skromnych zdjęciowych notatek, często wykonywanych bezrefleksyjnie przez rzesze posiadaczy telefonów uzbrojonych w aparaty fotograficzne.
Aneta Więcek-Zabłotna z narzędzia, jakim jest fotografia, uczyniła sprawny język komunikacji, funkcjonujący w dwóch podstawowych obszarach oddziaływania. Jednym jest komunikacja z samą sobą; fotografia umożliwia jej zapis tego, co intymne i niezauważalne dla innych, i co na zawsze pozostaje skryte w wewnętrznym akcie indywidualnej percepcji. To coś, co nie wymaga komentarza, nadbudowy, czy też udawadniania czegokolwiek. Drugi obszar, to przestrzeń społeczna: pojawia się natychmiast, jeśli zdjęcie pokażemy choćby jednej postronnej osobie. Towarzyszy temu zazwyczaj komentarz, umiejscawiający fotograficzny zapis w pożądanym kontekście znaczeniowym. Z perspektywy oddziaływania artystycznego istotny jest czytelny przekaz zawarty w strukturze plastycznej samego obrazu, będący tzw. wartością dodaną, często metaforą, nadbudowaną nad pierwotnie uchwyconym przez fotografa wizualnym przesłaniem.
„Rytmy istnienia”  Anety Więcek-Zabłotnej stanowią klasyczny przykład, jak subiektywne spostrzeżenie może zaistnieć w formie rzeczywistości artystycznej, pobudzającej odbiorcę do intelektualnej i emocjonalnej reakcji, poszerzających jego świat przekonań, wiedzy, a także artystycznych wzruszeń. Spośród przedstawionych przez autorkę wystawy cykli tematycznych szczególnie cenię sobie „Stygmaty”, nawiązujące do schematycznego ujmowania ludzkich istnień w postaci krańcowo sformalizowanych, literowo-cyfrowych kodów. Przedstawione na fotografiach dzieci, choć są anonimowe, to jednocześnie, dzięki przyjętym środkom wyrazu plastycznego, przekazują całą grozę sytuacji w której się znalazły. Paradoksalnie, nie chodzi tu o samą w sobie sytuację chorobową której uległy, ale o odhumanizowany protokół kwalifikacji tych istnień pod postacią skrótu kojarzącego się raczej z numerem rejestracyjnym samochodu, niż konkretną ludzką egzystencją. Innym znaczącym cyklem, również o wyraźnie społecznym wydźwięku, są „Współczesne świętości”, w których autorka komentuje powszechnie obecne uzależnienia od rozmaitych urządzeń cyfrowej komunikacji, które nie tylko odbierają nam drogocenny czas, ale często eliminują potrzebę jak i możliwość nawiązania i kultywowania pozytywnych relacji społecznych. Równie znaczący, mroczny i niepokojący cykl, zatytułowany „Dialog”, komentujący trud nawiązania porozumienia między dziećmi a dorosłymi, jest przejmującą inscenizacją nawiązującą do prawdziwych, autentycznych sytuacji, nagminnie występujących we współczesnych rodzinach.
Wymienione wyżej, jak i wszystkie pozostałe pokazane na wystawie prace cechuje minimalizm formalny, oraz celność interpretacji poruszanych problemów, z delikatnie zarysowaną, czytelną metaforą. Uniwersalizacja podejmowanych treści, a więc budowanie opowieści o ważnych dla nas wszystkich sprawach, jest sprawdzianem kreatywnych możliwości artysty. Na opanowaniu tej niełatwej umiejętości polega właśnie istota twórczej fotografii. Jak każdy zaangażowany w swoje przesłanie twórca, Aneta Więcek-Zabłotna odnalazła – jestem o tym przekonany – swój własny sposób ujmowania owej istoty. Z satysfakcją dla siebie i z korzyścią dla nas – odbiorców i komentatorów jej twórczości.
Piotr Komorowski, maj 2017

Aneta Więcek-Zabłotna— członek ZPAF w Okręgu Dolnośląskim. Mieszka i pracuje w Lubinie.
Absolwentka Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu, gdzie uzyskała tytuł magistra prawa i Międzynarodowego Forum Fotografii „Kwadrat” we Wrocławiu. Słuchaczka Autorskiego Laboratorium Fotografii prof. Piotra Komorowskiego we Wrocławiu.
Uczestniczka wielu konwentów i wystaw fotograficznych. W swej pracy artystycznej oddana przede wszystkim fotografii konceptualnej i kreacyjnej. Bliska jest jej również fotografia socjologiczna, za pomocą której komentuje istotne zmiany i problemy społeczne.

POZNAŃ – LUDZIE – MIASTO | konkurs fotograficzny Pix.House

0
0

Organizator: Fundacja Pix.House, we współpracy z Wydziałem Kultury Urzędu Miasta Poznania
Termin zgłaszania fotografii: 17 lutego 2019 

Rozstrzygnięcie konkursu: w marcu 2019 na Wolnym Dziedzińcu Miasta Poznania 
Sponsor konkursu: Aquanet S.A. 

Organizatorzy piszą:
Jakie znaczenie ma ostatnie 12 miesięcy w kilkusetletniej historii miasta? O tym zadecydują w przyszłości historycy, którzy z perspektywy wielu dekad opowiedzą o nas i naszych czasach przyszłym pokoleniom. Ale nawet my sami będziemy mieli z tym problem – pośpiech miejskiej codzienności sprawia, że kalendarzowe granice przestają mieć znaczenie.
Przypomina o nich co najwyżej folder o domyślnej nazwie „2018”, w którym telefony i aparaty fotograficzne przechowują migawki naszego życia.
Zajrzyjcie do tego folderu! Jeśli jesteście z Poznania (albo też byliście naszymi gośćmi), znajdziecie w nim być może ślady chwil, gdy Wasze osobiste historie wpisały się w życie Poznania w 2018 roku.
Jakich fotografii szukamy?
● Szukamy fotografii, które dokumentują rozkwitającą w naszym mieście aktywność społeczną, kulturalną i obywatelską, także tą, która ma związek z troską poznaniaków o pamięć i przyszłość naszego miasta i kraju.
● Szukamy nowych pejzaży, w których architektoniczne „wczoraj” spotyka się z „dzisiaj” – zarówno w miejscach powszechnie znanych, jak i takich, o których wiecie tylko Wy.
● Przede wszystkim szukamy jednak wizualnych znaków ludzkiej pasji i nieustannej zmiany, która czynić ma życie poznaniaków lepszym, ciekawszym, istotniejszym.
Zależy nam, by z zebranych w ten sposób 25 fotografii udało nam się ułożyć portret Poznania w 2018 roku. Poznań to Ludzie, Poznań to Miasto. Odnajdźmy historię na swoich zdjęciach!

Nagrody:
● Wybrane przez jury fotografie zostaną zaprezentowane w marcu 2019 na wystawie plenerowej
   na Wolnym Dziedzińcu Urzędu Miasta Poznania.
● Nagrodzeni autorzy otrzymują nagrody rzeczowe (albumy, książki).
   Główną nagrodą dla najlepszych trzech fotografii są nagrody finansowe. Łączna pula nagród to 5.000,- zł.

Daty:
Na zdjęcia czekamy do 17.02.2019. Przy pomocy odpowiedniego formularza zgłoszeniowego
(po prawej, na stronie Pix. House, tam też szczególy techniczne i regulamin konkursu) autor wysyła zgłoszenie (maksymalnie 3 fotografie wykonane w 2018 roku wraz z opisem)
Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi w marcu 2019 podczas wystawy na Wolnym Dziedzińcu Miasta Poznania. Osoby zakwalifikowane na wystawę zostaną poinformowane o tym fakcie do 1.03.2019.

Wystawa Andrzeja Borysa „Krajobraz znaleziony” w chełmskiej Galerii Atelier

0
0

Organizator: Fundacja Wspierania Kultury „Na Styku” 
Galeria Atelier, ul. Lwowska 24, Chełm - prowadzona przez Ryszarda Karczmarskiego 
Wernisaż i spotkanie autorskie w środę 6 lutego o godz. 18:00, ekspozycja do 28 lutego 2018 

„Krajobraz znaleziony”
Prezentowany zestaw zdjęć jest fragmentem dużego zbioru. Krajobraz fotografuję „od zawsze”. Bardzo często „widoki krajobrazu” powstają najpierw w wyobraźni, następnie poszukuję w rzeczywistości, w naturze tego co wyobraźnia przyniosła. Czasami się udaje.
Poszukuję zarówno odpowiedniego koloru, kształtu, gry światła oraz pewnej tajemniczości natury.
Bywa, że udaje się uchwycić drgającą „martwą naturę” w krajobrazie. W chwilach kiedy te wszystkie składniki wystąpią razem, w jednym momencie otwartej migawki aparatu, wówczas następuje pełnia szczęścia. Powstają obrazy fotograficzne, których czas się nie ima. Prezentowane zdjęcia pochodzą z różnych okresów mojej twórczości, ale są mi zawsze bliskie i wiem, że je dobrze znalazłem. 

 

Andrzej Borys - urodzony w maju 1949 roku w Łowiczu. Debiut artystyczny to wyróżnienie w 1972 roku na Biennale Fotografii Studenckiej w Szczecinie. Członek Związku Polskich Artystów Fotografików od roku 1978. Prezes Okręgu Świętokrzyskiego ZPAF w latach 1990-1994 oraz 2002-2015.
Pomysłodawca i organizator Międzynarodowych plenerów fotograficznych ART-EKO w latach 1988- 2014 oraz edycji ART-EKO 31/1 w 2018 roku. Brał dział w ponad 150 wystawach zbiorowych w kraju i za granicą, przygotował blisko 100 wystaw i autorskich prezentacji. Nagradzany wieloma dyplomami i odznaczeniami, wśród nich najważniejsze to Brązowy Medal Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego GLORIA ARTIS w 2007 oraz Srebrny Medal GLORIA ARTIS w 2016 roku.
Nadal czynny artystycznie i zawodowo.

Wystawa „Roztoczańskie Iluminacje” Bartosza Dybowskiego w Zamościu

0
0

Galeria Fotografii Ratusz w Zamościu, Rynek Wielki 13 
Organizator: Zamojskie Towarzystwo Fotograficzne 
Wernisaż w poniedziałek 4 lutego o godz. 16:30, ekspozycja do 6 marca 2019 
wystawa w ramach XXII Zamojskich Spotkań z Fotografią 
Po wernisażu, ok. godziny 17:00 w restauracji Corner Pub przy ul. Żeromskiego 6 
odbędzie się spotkanie autorskie z Bartoszem Dybowskim.

„Iluminacja. Dzieła Natury - Roztocze”  to wystawa promująca autorski album, którego myślą przewodnią jest dążenie do prawdy o naturze zarówno w aspekcie rzeczywistym jak i duchowym.
Podejmowany temat iluminacji odnosi się do światła, energii, nierozerwalnych warunków do życia dla wszelkiego istnienia. Autor prezentuje najcenniejsze i niepowtarzalne kadry wyselekcjonowane z bogatego archiwum fotograficznego. Wybrane ujęcia przedstawiają subtelność roztoczańskiej natury, w tym: roztoczańską zjawiskowość, zakątki kulturowe, osobliwość roztoczańskich wsi, życiodajność rzek i stawów, leśne trakty, spowite mgłą pola i łąki.

Prezentowane fotografie wykonane są w większości aparatami analogowymi formatu: 6x7 i 6x17 cm na profesjonalnych diapozytywach barwnych. W albumie recenzje i słowo zamieścili: fotograf krajobrazu - Mieczysław Wieliczko oraz poeta, krytyk literacki, redaktor kwartalnika „Akcent” - Waldemar Michalski. Teksty zawarte w albumie zostały przetłumaczone również na język angielski. Kunszt pracy Bartosza Dybowskiego wyznacza nowy styl ujmowania pejzażu. Dowodzą tego prezentowane kadry. Autor oswaja ramy czasu, naturę ukazuje w szlachetnej postaci. Jest wirtuozem fotografii, który wykracza poza jej granice, kreując obrazy fotograficzne, w większości iście malarskie.

Wystawę zorganizowano dzięki wsparciu finansowemu miasta Zamość.

Bartosz Dybowski - urodził się w 1976 roku w Warszawie. Studiował grę na wiolonczeli w Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie. W trakcie trwania studiów podjął także naukę na Akademii Sztuk Pięknych. Od wielu lat jego zainteresowania biegną dwoma nurtami, obejmując nie tylko muzykę, ale także fotografię, w której główne miejsce zajmuje krajobraz.
Jest autorem kilku wystaw indywidualnych w Polsce i w Niemczech. Od kilku lat fotografuje także dla firmy architektonicznej. Współpracował z ZPFP, ZTF, Grupą Fotografów Lubelskich, Muzeum Przyrodniczym w Kazimierzu Dolnym, UMCS w Lublinie, Roztoczańskim Parkiem Narodowym. W swym dorobku ma wiele prac, wykonanych na zamówienie organizatorów festiwali, koncertów, przeglądów, kursów, warsztatów artystycznych, prelekcji. Jego fotografie prezentowane były m.in. w Filharmonii Narodowej, był gościem specjalnym podczas „Wizji Natury” w Izabelinie oraz podczas Międzynarodowego Festiwalu Fotografii w Rybniku.

Viewing all 3001 articles
Browse latest View live